1.11.2015

Hyunseung i Dongwoon - Nie rozumiem


Scenariusz dla Łucji YomiYu Yuuki.


- Może pójdziemy jutro do kręgielni? – wypalił ni stąd, ni zowąd Hyunseung, zmieniając tym samym temat rozmowy.
- Mi to pasuje –odparłam szybko, ale zaraz się zreflektowałam. – Dongwoon, a ty co myślisz? – Spojrzałam na brązowowłosego chłopaka, który dzisiaj nie był zbyt rozmowny.
- Może być – mruknął obojętnie, wzruszając ramionami.
Pomyślałam o zaproponowaniu czegoś innego, żebyśmy wszczyscy byli zadowoleni, ale najstarszy z naszej grupki już uradowany zaczął ustalać godzinę. Zdecydowaliśmy się na osiemnastą.
  Dongwoon przez całą resztę dzisiejszego spotkania w naszej ulubionej knajpce był jakiś niemrawy. Nie dawało mi to spokoju podczas samotnej drogi do domu. Chłopcy pilnie spieszyli się do wytwórni, więc nie mieli czasu, żeby odprowadzić mnie jak zazwyczaj.
  Hyunseunga znałam od dziecka, bo był dobrym kolegą mojego starszego brata. Lepszy kontakt złapaliśmy, gdy trochę podrosłam i wkroczyłam w okres buntu. Im lepiej ja dogadywałam się z chłopakiem, tym mój brat coraz mniej z nim rozmawiał, bo zmienił szkoł i miał tam nowych znajomych. Głupio się przyznać, ale gdy miałam te szesnaście lat, Hyunseung zaczął mi się podobać. Spędzaliśmy ze sobą naprawdę dużo czasu. Później trochę się pozmieniało, bo trenował w jednej z wytwórni, ale wyszło na to, że w końcu tam nie zadebiutował i znalazł się w CUBE. Pozmieniały się też moje uczucia co do niego. Znów był po prostu moim przyjacielem. To przez niego poznałam Dongwoona. Poznałam cały zespół, ale właśnie z tą dwójką miałam najlepszy kontakt. Zadebiutowali dość niedawno i jak na razie tłumy fanek jeszcze nie torowały im drogi. Aktualnie przygotowywali się do comebacku, więc nie mieli zbyt wiele czasu. Ja studiowałam, więc mi czasami też niektóre terminy spotkań nie pasowały. To, że mieliśmy spędzić ze sobą trochę czasu dwa dni pod rząd, było czymś w rodzaju małego cudu.
  Bywałam już wcześniej na kręgielni, ale nie w takim składzie. Pierwszy rzucał Hyunseung i mało brakowało, żeby zbił całą dziesiątkę. Mi poszło gorzej, bo przewróciły się tylko cztery kręgle. Kula wpadła do rynny po obu rzutach Dongwoona. Chłopak lekko się skrzywił, gdy jego kolega zaczął pod nosem chichotać. Mi też nie spodobało się jego zachowanie. Wszyscy wiedzieliśmy, że Dongwoon nie jest najlepszy w sportach.
- Uspokój się Jang – powiedziałam, uderzając go lekko w ramię.
- Dobra, dobra. – Wstał z krzesła, wziął kulę i przesadnie zaczął przygotowywać się do rzutu. – Panie i panowie, czas na strike. - Gdy przewróciły się wszystkie kręgle, Hyunseung klasnął dłonie i wrócił na swoje miejsce z uśmiechem na twarzy.  – No, ____, teraz twoja kolej.
Zdobyłam trochę więcej punktów niż wcześniej, ale i tak czułam, że mogłam zrobić to lepiej. Dongwoon znów wypadł najgorzej, ale chyba się tym nie przejął, a przynajmniej tak wyglądał.
  Podczas drugiej rozgrywki ta zabawa już przestała mi się podobać, dlatego wolałam trochę pogadać z chłopakiem, który nie irytował mnie zbytnim pokazowaniem swojej „wyższości”.
- Następnym razem idziemy gdzieś, czego Hyunseung nie lubi – powiedział szatyn, uśmiechając się lekko.
- Zdecydowanie.
Ten, o którym była mowa, spojrzał na mnie wyczekująco. Tylko wzruszyłam ramionami, nie chciało mi się wstawać, żeby rzucić.
- Zrób kolejkę za mnie.
- Żeby ci punktów przybyło? – prychnął.
Przewróciłam oczami i ponowiłam odpowiedź, dodając, że może trafić nawet w rynnę. Tak też się stało. Trochę dziwił mnie całokształ jego dzisiejszego zachowania, zazwyczaj taki nie był. Zazwyczaj dało się z nim normalnie pogadać. Teraz chyba się popisywał. Jeżeli chciał zrobić na kimkolwiek wrażenie, to wyszło zupełnie odwrotnie. 
  W końcu opuściliśmy to miejsce. Hyunseung się zgodził, bo ja i Dongwoon narzekaliśmy tak, jak tylko się dało. 
- Nie umiecie się bawić - wypomniał nam już któryś raz z w kolei "poszkodowany".
- Daj spokój, hyung. Powtarzasz się. 
- No bo taka jest prawda - mruknął pod nosem.
- Zmieńmy temat, co? - zaproponowałam. - Jak przygotowania do comebacku?
- Dobrze - rzucili krótko jednocześnie. Żaden z nich nic więcej nie powiedział. Szli naburmuszeni. Nie wiedziałam czy gniewali się na mnie, czy na siebie, czy to i to. 
- Fajnie... - odparłam z westchnieniem. Szliśmy chwilę w ciszy, aż w końcu się zirytowałam i nie wytrzymałam. - Naprawdę chcecie tracić czas na milczenie?
- Daj temat, to pogadamy - odpowiedział Hyunseung, lekko się uśmiechając. 
- Dlaczego ja muszę coś wymyślać, skoro to wy macie problem? - oburzyłam się. Zawsze tak było.
- Bo to ty chcesz rozmawiać - burknął Jang, tracąc resztki humoru. 
- Dajcie spokój - odezwał się wreszcie młodszy z chłopaków. - Popieram ____, pogadajmy o czymś, co wszyscy lubimy. 
- Zawsze popierasz jej zdanie - rzucił nagle Hyunseung.
- Wcale nie - odparł poirytowany Dongwoon, chyba pierwszy raz dzisiaj pokazując jakieś emocje. 
- Właśnie, że tak. 
Zacisnęłam zęby i zatrzymałam się. Chłopcy dopiero po chwili się zorientowali. 
- Wkurzacie mnie dzisiaj. Zadzwońcie, jak się pogodzicie. Cześć - powiedziałam na jednym wydechu. Nie zamierzałam się bardziej denerwować. Wolałam pójść do domu, dlatego, nie czekając na odpowiedź, wyminęłam ich.
  Po dobrych pięciu minutach wieszałam kurtkę na wieszak i rzucałam pod nosem wyzwiskami pod adresem moich przyjaciół. Ostatnio coraz częściej kłócili się w mojej obecności. Zazwyczaj jednak musiałam opowiadać się po którejś stronie, żeby się pozamykali. Dzisiaj obeszło się bez tego.
  Po jakiejś godzinie rozdzwonił się mój telefon. Odebrałam bez patrzenia na wyświetlacz.
- Słucham? 
- ____, cześć... - Od razu rozpoznałam głos Hyunseunga. - Chciałem cię przeprosić. Zachowałem się jak gówniarz. - Nie odzywałam się przez dłuższy czas, aż usłyszałam ciężkie westchnienie po drugiej stronie.
- Właściwie to nic wielkiego się nie stało - rzuciłam z lekka obojętnie. 
- Niby nie, ale i tak mi głupio. - Taki spokój w jego głosie można było usłyszeć bardzo rzadko, bo zazwyczaj był albo podekscytowany, albo poirytowany, albo smutny, albo coś jeszcze innego. - Przepraszam.
- W porządku. Nie gniewam się - odparłam, przeczesując palcami włosy. - Każdemu się zdarza.  
- Może i tak, ale to wcale mnie nie usprawiedliwia. Nie wiadomo, kiedy znowu się zobaczmy, a dzisiejsze spotkanie zepsułem - powiedział skruszony.
- Nie przesadzaj. - Chciałam go jakoś pocieszyć, ale nie miałam pomysłu, jak to zrobić. Hyunseung należał do osób, które brały wszystko za bardzo do siebie. - Następnym razem będzie lepiej i tyle.
- Oby.
- Pogodziłeś się z Dongwoonem? - Musiałam o to zapytać. 
- Jeszcze nie rozmawialiśmy - burknął.
- Aha - rzuciłam tym samym tonem co on.
- Muszę kończyć, zaraz mamy trening. Cześć - wypalił nagle.
- Pa. - Nacisnęłam czerwoną słuchawkę, odłożyłam komórkę na stolik w salonie i poszłam coś zjeść.
  Po raz kolejny usłyszałam znajomą melodię, gdy wychodziłam z łazienki po wzięciu prysznica i przebraniu się w piżamę.
- Halo?
- Zawsze, jak dzwonię, to odbierasz słowem “halo” - zaśmiał się cicho chłopak. 
- Och... - trochę mnie tym zakłopotał. - W ogóle to cześć Dongwoon. 
- Tak, tak, cześć. Wszystko w porządku? - zapytał nagle.
- No, a czemu miałoby nie być?
- Nie wiem. Hyung mówił, że się gniewasz.
Wcale mnie to nie zdziwiło.
- Przecież mówiłam mu, że nic się nie stało. 
- Widocznie nie zrozumiał - odparł chłopak. Miałam jakieś dziwne przeczucie, że się uśmiechnął.
- Jak zwykle - rzuciłam z westchnieniem.
- Pogadamy jutro, okay? 
- Jasne. Dobranoc - powiedziałam na pożegnanie. 
- Dobranoc, ____ - odparł miękko, po czym się rozłączył.
  Następny dzień prawie w całości spędziłam na uczelni, a jak wróciłam, to robiłam projekt, więc nie miałam czasu, żeby zadzwonić do Dongwoona, ale on też nie dzwonił, więc nawet gdybym spróbowała, to pewnie i tak by nie odebrał. Starszy chłopak też się nie odezwał. 
  Całe kolejne dwa tygodnie miałam zabiegane, a w międzyczasie BEAST wrócili na scenę, robiąc nawet sporo szumu wokół siebie. Po zobaczeniu teledysku i przesłuchaniu piosenek, wysłałam tylko krótkie wiadomości do moich przyjaciół, bo zdawałam sobie świetnie sprawę, że na spotkanie i tak nie miałam co liczyć. Jasne, cieszyłam się, że w końcu ktoś doceni ten zespół,  bo chłopcy byli naprawdę zdolni, ale z drugiej strony trochę się bałam. Bałam się, że stracimy kontakt i zostanę na lodzie. Może zamartwiałam się tym niepotrzebnie, a może słusznie. Tak czy siak, wszystko wyjdzie w praniu.
  Po jakimś kolejnym tygodniu w środku weekendu rozdzwonił się mój telefon. 
- Słucham? - odebrałam, nie odrywając wzroku od czytanego czasopisma.
-____, tu Doojoon.
- Doojoon? - zapytałam zaskoczona. Rzadko kiedy rozmawiałam z liderem.
- Tak. Posłuchaj, Dongwoon jest w szpitalu i pyta, czy go odwiedzisz - powiedział powoli.- W szpitalu? - powtórzyłam zaskoczona i zmartwiona jednocześnie. - Co z nim?- Na występie źle stanął i chyba skręcił kostkę. Zapytałam Doojoona o adres szpitala, pospiesznie ubrałam kurtkę i buty, a następnie wyszłam z mieszkania. Dość szybko złapałam taksówkę. Całe szczęście, że dzisiaj nie byłam na uczelni i mogłam spokojnie tam pojechać.
  Niby nie stało się mu nic poważnego, ale nie powstrzymało mnie to przed wpadnięciem do szpitala jak z procy. Na korytarzu wpadłam z impetem na Hyunseunga, prawie go przy tym przywracając.
- Wszystko w porządku? - zapytałam.
- Tak, choć o mało nas nie znokautowałaś - odparł, lekko się uśmiechając. 
- Przecież nie o ciebie pytam. - Machnęłam na niego ręką. - Co z nim?
Chłopak zmarszczył nieznacznie brwi i trochę się odsunął. 
- Zaprowadzę cię, sama zobaczysz. 
Nie czekając na mnie, odwrócił się i ruszył w odpowiednią stronę. Oczywiście poszłam za nim. Ten brak jednoznacznej odpowiedzi mnie zmartwił.
  Po chwili marszu znaleźliśmy się pod drzwiami. 
- Mogę tam wejść? - zapytałam, łapiąc za klamkę. 
Mój przyjaciel tylko wzruszył ramionami. Nie wahałam się zbyt długo. Popchnęłam drzwi przed siebie. W ogóle nie patrzyłam na otoczenie, od razu podeszłam do łóżka, na ktorym leżał Dongwoon. 
- ____, cze...
- Jak się czujesz? - przerwałam mu, przysuwając sobie taboret stojący nieopodal i siadając na nim. 
- Dobrze. 
- Na pewno? Jakoś blado wyglądasz. - Odgarnęłam kosmyki włosów, której opadały mu na czoło. 
- Na pewno - odparł spokojnie, podnosząc się do siadu.
- Co ci właściwie jest?
- Zwykłe skręcenie kostki. Nic nadzwyczajnego. - Uśmiechnął się lekko.
- No właśnie - rzucił ktoś za moimi plecami. Właściwie nie ktoś tylko ten, który mnie tu przyprowadził. Spojrzałam w jego stronę. - Histeryzujesz, ____.
- Martwię się i tyle.
- O mnie też byś się tak martwiła? - Zmrużył oczy.
- Oczywiście. Co to w ogóle za pytanie? - oburzyłam się. - Kiedy cię stąd wypuszczą? - zwróciłam się na powrót do Dongwoona.
- Dzisiaj, tylko muszą zrobić jeszcze jakieś badania czy coś. 
- To zostanę, aż cię wypiszą. 
- Nie musisz, pewnie masz pełno swoich spraw - powiedział łagodnie.
- Wcale nie tak dużo. 
- Nie jesteś dzisiaj zajęta? - zdziwił się Hyunseung.
- Nie jestem. - Nie była to do końca prawda, ale przecież prezentację na zajęcia mogłam zrobić jutro.
- To może gdzieś wyjdziemy? - zaproponował z dziwnym błyskiem w oku.
- No chyba żartujesz. Muszę tu zostać.
- Nie musisz… - wtrącił szatyn. Był trochę zakłopotany.
- Widzisz, nawet Dongwoon mówi, że nie musisz - od razu podłapał blondyn. 
- W takim razie nie muszę, ale chcę. - Rozsiadłam się trochę wygodniej na taborecie i skrzyżowałam ręce na piersi. 
- Dziewczyny… - mruknął cicho Hyunseung.
- Słucham? 
- Nic, nic… 
Chwilę później usłyszałam odgłos zamykanych drzwi. Westchnęłam i spojrzałam w ciemne oczy tego, z którym zostałam w pomieszczeniu.
- Jakiś ten Jang ostatnio obrażalski się zrobił - rzuciłam. 
- Też zauważyłaś? - trochę się zdziwił. 
Przytaknęłam. Później rozmawialiśmy przez jakąś godzinę. Trochę o comebacku, trochę o studiach, trochę o bardziej osobistych sprawach. Przerwała nam dopiero pielęgniarka. 
  Pojechałabym z zespołem do ich dormu, ale menadżer mówił, że chłopcy mają jeszcze coś do zrobienia, więc musiałam złapać taksówkę i wrócić do siebie. Średnio mi to odpowiadało, ale nie zamierzałam dyskutować. 
  Dongwoon bardzo szybko wrócił do zdrowia i na scenę. Do tego pierwszego nie byłam przekonana, ale gdy zobaczyliśmy się po kolejnych dwóch tygodniach, nie wyglądał na cierpiącego przy stawianiu każdego kroku. Zachowanie Hyunseunga także w końcu wróciło do normy. Żartował, śmiał się sam z siebie, nie wymądrzal się i nie obrażał. Spotkaliśmy się u mnie, bo na mieście mogłyby ich złapać fanki, których ostatnio przybyło.
  Poszłam do kuchni wstawić wodę na kawę, a im kazałam zostać w salonie, dlatego prawie wypuściłam kubki z rąk, gdy po odwróceniu się, zobaczyłam blondyna.
- Chcesz, żebym zeszła na zawał? 
- Nie, chcę ci pomóc. - Uśmiechnął się niewinnie i wziął naczynie, które pozostawiłam na blacie. 
Wróciłam do salonu, a zaraz za mną pojawił się chłopak. Siedziałam razem z nim na kanapie, podczas gdy Dongwoon zajmował fotel. Po chwili zadzwonił czujś telefon. Szatyn wyjął urządzenie z kieszeni i odebrał. Rozmawiał przez krótki moment, w między czasie gromiąc kolegę wzrokiem. 
- Podobno masz wyłączony telefon - zaczął, wstając. 
- Rozładowany - poprawił blondyn - a co?
- A nic. Dostanie ci się od menadżera i tyle. - Wzruszył ramionami. - Musimy już iść. 
- Niedawno przyszliście - zaprotestowałam słabo.
- Wybacz - powiedzieli równocześnie. 
Hyunseung na pożegnanie niespodziewanie pocałował mnie w policzek i obiecał, że niedługo się zobaczymy. Zrobił to tak nagle, że aż zabrakło mi słów. Mogłam tylko lekko się uśmiechnąć i pomachać im. Dongwoon miał trochę zbolałą minę, gdy zamykałam za nimi drzwi. 
  Kiedyś skakałabym ze szczęścia, gdyby mój wieloletni przyjaciel tak zrobił, teraz sporo dziewczyn oddałoby naprawdę wiele, żeby być na moim miejscu i na pewno byłyby szczęśliwe, ale ja nie miałam powodu do skakania. Odpuściłam go sobie już dawno temu. Myśl, że moglibyśmy być kimś więcej niż przyjaciółmi, wydawała mi się nierealna. Trochę histeryzuję. Jeden całus w policzek nic nie znaczy, przyjaciele tak robią. Chyba…
  Zadzwoniłam do niego wieczorem, żeby to wyjaśnić. Odebrał po czwartym sygnale. 
- Halo?
- Cześć, tu ____ - zaczęłam pewnie, ale co trudnego było w powiedzeniu, że to ja?
- Hej - przywitał mnie radośnie, czyli nie czuł się skrępowany. 
- Co tam z menadżerem? 
- W porządku, nie był zły. 
- To dobrze. - Próbowałam grać na czas, ale tak jakoś mi to nie wychodziło. - Ogólnie jak tam?
- Normalnie, czemu pytasz? - Zrobił się podejrzliwy. Teraz albo nigdy, ____.
- Chciałam pogadać o dzisiejszym spotkaniu - wybąkałam cicho.
- Tak? - Miałam dziwne wrażenie, że nie był zaskoczony. 
- Tak. Dokładnie o pożegnaniu.
- Chciałaś chyba powiedzieć: “o całusie”.
- Może i tak - przyznałam. - To było trochę nie na miejscu. - Nie wiedziałam, jak inaczej mam to ująć. 
- Tak myślisz? - Brzmiał z lekka arogancko.
- Tak. - Zmarszczyłam brwi poirytowana. - Właśnie tak myślę. 
- Dlaczego? Bo był tam Dongwoon? - wypalił nagle.
- Co? - Prawie spadłam z krzesła. - Co ty od niego chcesz? Zawsze masz jakiś problem.
- Wcale, że nie - prawie wydarł się do słuchawki. 
- Omo, Hyunseung uspokój się - powiedziałam zaskoczona jego nagłym wybuchem.  
- Nie będziesz mówić mi, co mam robić - warknął.
- Co ci się stało? 
- Nic - trochę przycichł.
- Zachowujesz się…. - jakbyś był zazdrosny - …dziwnie. 
- Wydaje ci się - bąknął niemrawo. 
- Wracając do tematu. - Westchnęłam. Wcale nie chciałam o tym rozmawiać. - Powinniśmy postawić sprawę jasno, więc…
- Muszę kończyć - rzucił, przerywając mi.
- Co? Czekaj! - Usłyszałam dźwięk zakończonej rozmowy. Zdenerwowana jeszcze raz wybrałam jego numer, ale miał wyłączoną komórkę. - Super.
  Wiadomo, najłatwiej jest uciekać od problemów, ale to nie dla mnie. Wolałam mieć to za sobą, a tu takie coś. W sumie... lepiej byłoby to wyjaśnić oko w oko. Nie myśląc zbyt długo, ubrałam kurtkę i buty, po czym wyszłam z mieszkania. Złapanie taksówki i dotarcie pod właściwy adres, było tylko kwestią czasu. Najtrudniej było zebrać się w sobie i zdobyć się na ten krok, ale to już zrobiłam. 
  Po niecałych dwudziestu minutach trochę przemoczona - oczywiście musiało się rozpadać - pukałam do ich drzwi. Otworzył mi lider.
- Cześć, Doojoon. Mogę wejść? 
- Tak, jasne. - Odsunął się od drzwi. - Chłopacy nie mówili, że przyjdziesz. 
- Bo się nie zapowiadałam - odparłam, zdejmując kurtkę i wieszając ją na pobliski wieszak. 
- Nie musisz zdejmować butów - rzucił. 
- Nie chcę, żeby Junhyung mnie zabił. 
- Racja - roześmiał się krótko. 
Z drzwi po prawej stronie wychyliła się głowa maknae zespołu, a chwilę później stał obok mnie uradowany. 
- Miło cię widzieć. - Przytulił mnie na przywitanie. To mi nie przeszkadzało, bo nie zdarzyło się po raz pierwszy. - Zrobię ci herbatę, bo jeszcze się przeziębisz.
- Okay, ale teraz muszę porozmawiać z Hyunseungiem. 
- Coś się stało? - zapytał, zatrzymując mnie na chwilę. 
- Drobnostka. Zaraz przyjdę. - Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w stronę do odpowiedniego pokoju. Zapukałam do drzwi. 
- Proszę - odezwał się po kilku sekundach.
Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę. Od razu spotkałam się z czekoladowym wzrokiem chłopaka. Na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie, a w pierwszej chwili nawet przerażenie. 
- Co tu robisz? - zapytał, marszcząc brwi. 
- Musimy to wyjaśnić, rozumiesz? - Zamknęłam drzwi i usiadłam obok niego na łóżku. Przytaknął. - Więc…
- Mogę ja zacząć? - zapytał, patrząc mi głęboko w oczy.Bałam się tego, co mogę usłyszeć. Bałam się, że będzie to wyznanie, które zniszczy naszą przyjaźń i oddali nasze drogi od siebie. Potrzebowałam go, ale w takiej postaci, jaką teraz był. - Masz rację. Ten pocałunek nie był na miejscu. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. 
- Chciałam tylko… - przerwałam w połowie zdania. Musiałam dobierać słowa bardzo ostrożnie. - Bardzo cię lubię, ale to tyle. - Nie wypadłam zbyt dobrze.
Twarz blondyna na początku wyrażała tylko zdziwienie, ale później wstąpiła na nią ulga. Jego ramiona mocno oplotły się wokół mnie.
- Całe szczęście, ____. Całe szczęście…
- Zaraz. - Oderwałam się od niego. - Nic nie rozumiem. To ty się we mnie nie podkochujesz?
- Nie.
- To co to wszystko ma znaczyć? 
- Yyy... - Podrapał się po głowie. 
- No, powiedz coś.
- Chciałem zobaczyć, czy ty się we mnie nie podkochujesz - wyjaśnił. 
- Nadal nic nie rozumiem. 
Westchnął.
- Ostatnio spotykam się z pewną dziewczyną, a musiałem upewnić się, że ci się nie podobam, żeby cię nie zranić. - Zaczynało się trochę wyjaśniać. - Dlatego próbowałem cię do siebie zniechęcić.
- Aha. - Czułam się, jak kompletna idiotka. 
- I chyba podobasz się maknae.
Policzki zaczęły mnie lekko piec. 
- Wiedział, że robisz to specjalnie? 
Chłopak potrząsnął głową. Rzuciłam tylko, że muszę iść na herbatę i ulotniłam się z jego pokoju. Zastałam Dongwoona w kuchni. Opierał się o blat i sprawdzał coś na telefonie. Gdy weszłam, niechętnie uniósł wzrok.
- I jak tam? - zapytał obojętnie. 
- Wspaniale. - Dopiero po wypowiedzeniu tych słów zdałam sobie sprawę, jak głupio się zachowałam. Przygryzłam dolną wargę. 
Brunet mruknął ciche: "to dobrze", po czym znów wbił wzrok w wyświetlacz. Podeszłam trochę bliżej, ale nie zareagował. 
- Nie ignoruj mnie - powiedziałam miękko, ale zdecydowanie. Nie ruszył się nawet o milimetr. - Oppa…
- Co? - burknął.
- Spójrz na mnie - zażądałam i tym razem zadziałało. - Teraz posłuchaj. To nie tak jak myślisz. 
- Nie rozumiem - rzucił trochę łagodniej.
- Nie rób z siebie głupka. - Odwróciłam jego głowę w swoją stronę. W końcu spojrzał mi w oczy. - Wiesz, o czym mówię. 
- Wcale nie.
- Nie?
Zaprzeczył ruchem głowy. 
- Wcale? 
Znów to samo.
- Czyli jak teraz wyjdę, to nic nie zrobisz? - zapytałam podstępnie. 
- Nie. - Wzruszył ramionami.
- Aha. Okay. To cześć. 
Odwróciłam się i skierowałam w stronę wyjścia. Dopiero, gdy łapałam za klamkę, zareagował. 
- Nie, no dobra, zaczekaj.
Udałam, że nie słyszę i otworzyłam drzwi. W tym samym momencie ucisk na nadgarstku pociągnął mnie z powrotem. Nagle plecami opierałam się o zamknięte drzwi, a twarz chłopaka znajdowała się tak blisko mojej jak nigdy dotąd.
- Nie znałam cię od tej strony.
- Bo wcześniej nie wiedziałem - mruknął, zbliżając się jeszcze bardziej.
- Czego? 
- Że ci się podobam.
- A teraz skąd niby wiesz?
- Dostałem SMS'a. - Uśmiechnął się szeroko.
- Że co? - zapytałam zszokowana.
- Od Hyunseunga.
- A to zdrajca.
Lekko musnął moje usta swoimi. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a ja z przerażenia aż podskoczyłam.
- Idźcie gdzieś indziej, co? Jestem głodny…
Rozpoznałam głos Yoseoba i parsknęłam śmiechem. Wyszłam z pomieszczenia, trzymając maknae za rękę. 
- Wybacz - rzuciłam do "poszkodowanego" chłopaka. 





Pomińmy fakt, że Beast zadebiutowali w 2009. Na potrzeby scenariusza musiałam trochę przekłamać fakty xD
Napisałam cały scenariusz na telefonie, więc pewnie znajdzie się więcej błędów niż zwykle.
Wybaczcie, że tak długo nic nie wrzucałam, ale w ogóle nie mam czasu i pomysłów. W między czasie jeszcze uczyłam się do dwóch konkursów kuratoryjnych, co prawda nie przeszłam dalej, ale cóż...
No, temat scenariusza jest banalny, ale mam nadzieje, że chociaż końcówka was trochę zaskoczyła. Ogólnie nie mogłam go skończyć, ciągnął się i ciągnął. 

4 komentarze:

  1. Aaa świetne!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. To było strasznie urocze <3 takie niby proste, ale właśnie dlatego ma ten urok <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Co robi Rei zamiast jeść obiad *który swoją drogą zdążył wystygnąć* i się uczyć? Oczywiście czyta scenariusze u Rose!
    Słabo znam Beast, dlatego też nie orientuję się dokładnie, który członek jest który, ale dałam radę ^^
    Scenariusz bardzo mi się podobał ^^ Ach Ta zazdrość chłopaków... xD
    Jak dla mnie było to trochę krótkie, ale ok xD Dla mnie większość jest krótka xd
    Ogółem to bardzo mi się podobało i nie mam żadnych zastrzeżeń ^^
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czasu! ^^

    www.shakeupmyheart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakończenie takie jak sobie wymarzyłam. W sumie nie zauważyłam błędów, więc nie wiem czego Ty od siebie chcesz :D
    Jak zawsze czekam na więcej :*

    http://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń