11.08.2015

Ray - Listy


Scenariusz dla Łucji YomiYu Yuuki.

  Po powrocie z pracy zajrzałam do skrzynki na listy, zresztą jak zwykle. Tym razem jednak coś tam znalazłam i to nie były rachunki. Obróciłam białą kopertę w dłoniach i spojrzałam, skąd przyszła. Pohang. Od razu miałam złe przeczucia. Otworzyłam ją dopiero w domu. Nie pomyliłam się w przypuszczeniach. To nie był zwykły list, nie był napisany jak zwykły list.


Droga,____.
Chciałem dowiedzieć się, co u ciebie. Jak się czujesz? Czy wszystko w porządku? Dobrze sobie radzisz? Mam nadzieję, że nie chorujesz i nie masz zbyt wielu problemów. Naprawdę mnie to interesuje.
To nie tak, że nagle sobie o Tobie przypomniałem. Ciągle o Tobie pamiętam i myślę. Wcześniej nie miałem odwagi napisać tego listu. Myślę, że nadal jej nie mam, ale jednak piszę. Ostatnio chyba częściej wracam do naszych wspólnych chwil. Wiem, że nie powinienem. Pamiętam, co mi powiedziałaś, ale nie potrafię tak po prostu zapomnieć o nas. Pół roku nie zdołało wymazać żadnego z moich wspomnień. Raczej czas tym razem nie zatrze tego, co przeżyliśmy. Dałaś mi wiele i jestem Ci za to wdzięczny, ale zabrałaś część mnie, której nie mogę odzyskać. Tęsknię. Wiem, że nie byłem idealny, ale sama mówiłaś, że tacy ludzie nie istnieją.
Odezwij się do mnie, proszę.
Kim Hyunil.



  Nie musiałam czytać podpisu, żeby wiedzieć, kto wysłał list. Ten charakter pisma poznałabym wszędzie. Do tego jeszcze treść. Widocznie podczas naszego ostatniego spotkania nie wyraziłam się wystarczająco jasno. Schowałam list do koperty i położyłam go na stoliku w salonie. Sama nie wiedziałam, dlaczego go nie wyrzuciłam. Nazwę to wewnętrzną blokadą. Nie mogłam zmusić się do zniszczenia go i pozbycia się na zawsze. Nie mówię teraz o tym świstku papieru. Kiedyś łączyło nas coś silnego, gdyby nie to, nie byłabym teraz sobą. To uczucie było częścią mnie, nawet jeśli już się wypaliło. Wypaliło, ale nie zniknęło. Jednak nie chciałam wracać do starych czasów.
  Dzień minął mi jak zwykle. Zjadłam coś, posiedziałam trochę w internecie, obejrzałam coś w telewizji i poszłam spać. Rano szłam do pracy, wracałam i znów to samo. Po dwóch tygodniach znalazłam kolejną wiadomość. Wahałam się przed przeczytaniem jej. Pół roku nie jest wystarczające. To nadal bolało. W końcu zdobyłam się na odwagę i zaczęłam czytać.


Droga ____,
Wiem, powtarzam się. Nie odpisałaś mi. Szczerze mówiąc, to domyślałem się, że nie dasz mi odpowiedzi na żadne z pytań. Rozumiem. Skrzywdziłem Cię, ale wiesz, że Ty mnie też. Krzywdziliśmy się nawzajem. Żałuję tego. Pewnie mi nie wierzysz, może gdybym powiedział Ci to prosto w twarz, to byś mnie wyśmiała. Może nawet teraz się ze mnie śmiejesz. 
Pozwól, że zapytam jeszcze raz: czy wszystko u ciebie w porządku?
Jeśli jest już za późno na przeprosiny, powiedz mi to. Znasz mnie, wiesz, że mi przykro. Co mógłbym zrobić, żebyś mi wybaczyła? Jest w ogóle taka możliwość? 
Czasami zastanawiam się, czy o mnie myślisz. Jesteś szczęśliwa? Mam nadzieję, że tak. Chciałbym, żebyś była szczęśliwa. Zawsze chciałem. Starałem się, ale zawaliłem na całej linii. Tak mi przykro...
Zastanawiałaś się kiedyś, jak wyglądałoby Twoje życie, gdybyśmy nie zerwali kontaktu? Ja zastanawiam się, jak wyglądałoby moje. Myślę, że lepiej niż teraz.
Czekam na twoją odpowiedź. Trzymaj się.
Kim Hyunil.

                                                                                           
  Po przeczytaniu tego, czułam się kompletnie pusta, wyprana z emocji. Widać było, że pisze szczerze, że żałuje i chce wszystko odkręcić. Ja też nie byłam bez winy, nie oszukujmy się. 
  Po długim namyśle usiadłam przy biurko z kartką i długopisem. Kopertę już przygotowałam. Ze stresu gryzłam końcówkę plastikowego przyrządu do pisania. Nie wiedziałam od czego zacząć. Przez to kilka razy zgniatałam kolejne kawałki papieru i wrzucałam je do kosza pod biurkiem. To wcale nie było łatwe.


Cześć Hyunil,


  Okay, ostatnio też tyle miałam. To była najłatwiejsza część, choć gdy za pierwszym razem pisałam jego imię, zadrżała mi ręka. Wzięłam głęboki oddech. Postanowiłam nie zastanawiać się za bardzo nad słowami. Oczekiwał ode mnie prawdy, a nie kłamstw owiniętych w ładne opakowanie. 


Cześć Hyunil, 
Ja czuję się dobrze. Wszystko u mnie w porządku i radzę sobie dość dobrze. Nie jest źle.
Czasami o Tobie myślę, ale teraz mniej niż na samym początku. Chyba się już pozbierałam. Sześć miesięcy to ani mało, ani dużo, ani w sam raz. Też zdarza mi się zastanawiać, jak wyglądałoby moje życie, gdybyśmy ze sobą zostali, ale wiem, że to jest już za nami. Zostawiłam za sobą wcześniejsze lata. Nie chodzi mi o to, że nie pamiętam o Tobie, o Nas. Pamiętam wszystko. Po prostu traktuję to jako wspomnienia, część mnie, ale nie żyję tym. Ty tez nie powinieneś żyć przeszłością, to nie niesie ze sobą niczego dobrego. Wiesz o tym. Nie jesteś głupi, nigdy nie byłeś. 
Nie tylko ja mam część Ciebie, Ty również masz kawałek mnie. Twoja część zawsze będzie ze mną, a moja z Tobą i to jest w porządku. To normalne. 
Myślę, że i tak w końcu byśmy się rozstali. Nasz związek pozostawiał wiele do życzenia. To była tylko kwestia czasu. Im szybciej, tym krócej będzie bolało. Chyba trochę się spóźniliśmy, ale nasze zegarki kiedyś znów będą działały poprawnie. Żyj tym, co jest teraz, Hyunil. To najlepszy sposób na powrót do normalności. 
Też się trzymaj. Bez odbioru.
____ ____.


  Zgięłam kartkę na pół i włożyłam ją do koperty. Postanowiłam, że zawiozę ją na pocztę, gdy będę jutro wracała z pracy i tak też zrobiłam. Miałam nadzieję, że chłopak już nie będzie do mnie pisać. Nie lubię rozdrapywać starych ran. Liczyłam, że jedna odpowiedź mu wystarczy. Chciałam mu tylko przekazać, że nie musi się martwić, bo wszystko jest u mnie w porządku.
  Oczywiście, tylko się łudziłam. Kolejny list przyszedł dość szybko. Rozłożyłam się na kanapie i zaczęłam czytać. Byłam mniej zestresowana niż ostatnio, już powiedziałam mu wszystko, co miałam do powiedzenia w tej sprawie.


Droga ____,
Nie przypuszczałem, że mi odpiszesz. Cieszę się, że u ciebie wszystko w porządku, niestety nie mogę powiedzieć tego o sobie. Wiele się zmieniło od czasu twojego wyjazdu. Myślę, że teraz byś mnie nie poznała. Nie z twarzy, a z charakteru. Często mówiłaś mi, że jestem dziecinny, ale ja już dorosłem. Dorosłem i to boli, bo zrozumiałem, jak wiele straciłem. Och, moje gadanie brzmi, jak użalanie się nad sobą, ale nie o to mi chodzi. Nie chcę też robić Ci żadnych wyrzutów, na twoim miejscu pewnie postąpiłbym podobnie. Nie chciałbym być wtedy na twoim miejscu, bo po twojej stronie leżało nasze przyszłe życie. Nie podniosłaś go, zostawiłaś Nas na zimnych panelach mojego pokoju. Rozumiem.
Nasza ostatnia rozmowa. Kłótnia. Chyba powiedziałem wtedy zbyt wiele, ale byłem zdenerwowany. Wiesz, że wcale tak nie myślę. Ta dziewczyna…przepraszam. Tylko na tyle mnie stać.
Nie wiedziałem, że tak nagle wyjedziesz, że zdołasz to zrobić. Może gdybym wiedział, spróbowałbym się z tobą pożegnać w jakiś normalny sposób i życzyłbym ci szczęśliwej drogi. Może.
Nie odpowiedziałaś mi na jedno pytanie: co mógłbym zrobić, żebyś mi wybaczyła?
Twój Hyunil.


  Twój… Mój. Nie, on już nie był mój. Może faktycznie dorósł, ale dla mnie to było już bez znaczenia. Nic do niego nie czułam. Tak po prostu. Postanowiłam odpisać mu jeszcze ten jeden raz.


Hej Hyunil,
Decyzja o wyjeździe nie była dla mnie łatwa, ale nie żałuję. Wybrałam tę opcję, bo tak było mi łatwiej. Myślałam, że Tobie przy okazji też ułatwi to sprawę… Chciałam pomóc nam obojgu, widocznie nie wyszło.
Wiesz, że nawet gdybym Ci powiedziała, że wyjeżdżam, to i tak byśmy się nie spotkali, bo byliśmy za bardzo zdenerwowani. Wtedy nawet nie mogłam na Ciebie spojrzeć. Czułam się jak w klatce, wiedząc, że mogę spotkać Cię na każdej ulicy albo zobaczyć Cię w którymś ze sklepów. Mieszkaliśmy zbyt blisko siebie, bym mogła udźwignąć to bez wyjazdu. Musiałam się odciąć. Może powinnam się wtedy z Tobą pożegnać, by zamknąć definitywnie nasz rozdział, ale bałam się tej konfrontacji. Ucieczka była o wiele łatwiejsza.
Przepraszam za to, jak się zachowywałam, gdy byliśmy razem. Wydaję mi się, że to, co zrobiłeś, było w większości moją winą. Tak naprawdę to ja popchnęłam Cię w jej ramiona. Gdybym była inna, nic takiego by się nie stało. Przepraszam.
Pewnie nie kłamiesz, gdy mówisz, że żałujesz, ale to już nieważne. Nonsensem byłoby utrzymywanie kontaktu. Za każdym razem, gdy czytam wiadomość od Ciebie, przeżywam to od początku. Czy naprawdę musimy się dalej ranić? Nawet po już siedmiu miesiącach?
Lepiej po prostu pozwolić tym wspomnieniom się wchłonąć i żyć z nimi, ale nie nimi. Przecież o tym wiesz. Nie martw się więcej o mnie, nie musisz. Wybaczyłam Ci, ale to nic nie zmienia. Proszę, pozwól sobie żyć.
Bez odbioru.
____ ____.


  Ręce mi się trzęsły, ale jakoś dotarłam do końca. Nie chciałam więcej myśleć o naszym związku i naszym rozstaniu. To było trudne. Nadal pamiętałam całą naszą kłótnię. Wszystkie okoliczności, w których się rozstaliśmy. Nie do końca prawdą było to, co sobie wmawiałam. Ten ciemnowłosy chłopak mieszkał w moim sercu już prawie od czterech lat, od kiedy się poznaliśmy. Nadal tam był, choć zagnałam go w kąt i chyba zaczęłam już zapominać, gdy nagle przypomniał mi o sobie w tak osobliwy sposób. Kto teraz pisze listy? Hyunil zawsze był wyjątkowy. Był osobą, na której zawsze mogłam polegać, dlatego po naszym rozstaniu czułam się całkiem sama. Wypełniały mnie tylko wściekłość i rozpacz ukryte w głębokim bólu.
To za sprawą tych wszystkich zdań, które wykrzyczał mi prosto w twarz, gdy już wypchnęłam jego „koleżankę” za drzwi.
Nie będę ci się tłumaczyć, to moja sprawa.
Tak, zdradziłem cię. Co z tego?
Zachowujesz się, jakbym nic dla ciebie nie znaczył. Dlaczego niby miałem mieć jakieś wątpliwości, gdy zaczepiła mnie tamta dziewczyna? Szczerze, to nawet już nie pamiętam jej imienia.
Nie będę miał wyrzutów sumienia, nie zrobiłem nic złego.
Wiesz co? Należało ci się…
Już cię nie kocham. Chyba ta miłość była tylko na niby.
Chyba jednak nie była, skoro piszesz do mnie po takim czasie. Dwa lata naszego związku mogłam przeżyć z kimś innym, odpowiedniejszym. Gdy odchodziłam znaliśmy się dobre trzy lata, jednak po rozstaniu miałam wrażenie, że nie znamy się w ogóle. Długo traktowałam te lata jako stracone, ale w końcu się z nimi pogodziłam, jednak jak na razie z nikim się nie spotykałam. Chyba jeszcze nie byłam gotowa na zaangażowanie i bałam się, że znów nie sprawdzę się w roli dziewczyny. Mogłabym to wszystko dopisać do listu, ale wolałam nie decydować się tak odważny krok. Krok odważny, ale ukazujący wiele moich słabości. Nie musiał ich wszystkich znać. Nie tylko on się zmienił, ja również. Nadal nie wiem, które z nas w bardziej dziecinny sposób postrzegało miłość. Ja nie poświęcałam mu tyle czasu, ile powinnam, a on traktował mnie jak swoją własność. Wina leżała po obu stronach. Miałam nadzieję, że nie brał wszystkiego na siebie. Z jakiegoś powodu nie chciałam, żeby tak było.
  Nie minął tydzień, gdy dostałam kolejny list. Na początku chciałam go wyrzucić, ale później zdecydowałam się schować go do szuflady biurka, zresztą to samo zrobiłam z resztą. Przeczytałam go dopiero po dwóch dniach, bo już nie mogłam myśleć o niczym innym.


Droga ____,
Wiem, że napisałaś bez odbioru. Wiem, że podczas czytania, wszystko wraca. Mam tak samo, ale ten ból uświadamia mi, jak za Tobą tęsknię. Mimo wszystko.
Zanim zostaliśmy parą, byliśmy przyjaciółmi. Wtedy dogadywaliśmy się lepiej, prawda? Pamiętam, jak urywałaś się z lekcji, żeby przyjść wspierać mnie na meczach. Twoim rodzicom się to nie podobało, ale Ty i tak to robiłaś. Dla mnie, bo się przyjaźniliśmy. Dziękuję. Już nie gram w piłkę nożną, za bardzo mi o Tobie przypomina.Tak samo z trudem zbliżam się do gitary i pianina.
Chciałbym wrócić do tych czasów, zanim zapytałam Cię, czy zostaniesz moją dziewczyną. Chciałbym jeszcze raz móc Cię o to poprosić i rozegrać wszystko zupełnie inaczej. Nasz związek nie był pomyłką, choć myliliśmy się w swoim zachowaniu. To nieprawda, że Cię nie kochałem. Kochałem. Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo.
Nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. Byłem zazdrosny o wszystkich, bo myślałem, że w ten sposób udowodnię Ci tym, jaka byłaś dla mnie ważna. To było strasznie głupie, teraz wiem. Teraz bym tak nie postąpił, ale mówisz, że jest już za późno. Dlaczego? Chciałbym móc porozmawiać z Tobą twarzą w twarz. Chciałbym móc Cię zobaczyć. Zmieniłaś się? Zmieniłaś fryzurę albo styl ubierania? Nie wiem, czy moje wspomnienia o Tobie są aktualne. Nadal mam wszystkie nasze zdjęcia. Tak ładnie się na nich uśmiechasz, tęsknię za tym uśmiechem. Potrafiłaś mnie nim przekonać do wszystkiego. Wiesz o tym.
Na zdjęciach wyglądamy na szczęśliwych, ale nie do końca tak było. Ja byłem zachłanny a Ty chłodna. Słabe połączenie, ale nie żałuję, że z Tobą byłem. Żałuję tylko swojego zachowania.
Może jednak moglibyśmy się spotkać?
Hyunil.

  Nie moglibyśmy. Pozbierałam swoje życie i w miarę je kontrolowałam, spotkanie z byłą miłością zakłóciłoby mój wewnętrzny spokój. I tak już dostatecznie namieszał mi w głowie. Postanowiłam mu więcej nie odpisywać, a gdy przyszedł kolejny list, nie przeczytałam go. Wrzuciłam go do szafki, której nie otwierałam do czasu pojawienia się kolejnej wiadomości, tej nowej też nie przeczytałam. Stopniowo rosła sterta nieotwartych kopert. Często kusiło mnie, żeby którąś otworzyć, ale nigdy nie uległam. Wróciłam do swojej rutyny i mi to odpowiadało. Niepotrzebny zamęt tylko mi szkodził. Myślałam, że Hyunil w końcu się odczepi, ale on nadal uparcie do mnie pisał. Tak minęły mi cztery miesiące.
  Wróciłam z pracy o tej samej godzinie, co zwykle. Przyrządziłam obiad i szybko go zjadłam. Jutro miałam dzień wolny, więc postanowiłam w końcu zabrać się za czytanie jakiejś książki. Nawet jeśli przesiedzę nad nią całą noc, to i tak nic się nie stanie. Kilka minut po dziewiętnastej zaczął padać deszcz. W końcu ten dźwięk zaczął mnie irytować, więc postanowiłam zamknąć okno. W chwili, w której wstałam, usłyszałam cichy pisk. Z początku pomyślałam, że to moje łóżko wydało ten krótki dźwięk, ale on zdawał się dochodzić z daleka i był dość znajomy. Dopiero po chwili dotarło do mnie, skąd znam ten pisk. Furtka mojego podwórka wydaje taki odgłos, gdy się ją otwiera. Zastygłam na moment w bezruchu, stojąc tuż przy oknie. Co jeśli ta osoba mnie obserwuje? Może już szuka jakiegoś otwartego okna przez, które mogłaby wejść? Głupia, na pewno ci się przesłyszało.
  Lekko odsunęłam firankę i wyjrzałam przez szybę. Spowitą przez mrok przestrzeń oświetlał słaby blask ulicznej latarni. Widocznie jej energia była już na wyczerpaniu. Ciężkie krople deszczu odbijały się od ziemi z głuchym chlupnięciem. Na dodatek wiał silny wiatr, niewielkie drzewa się przez niego chybotały. Wszystko wydawało się być normalne, typowe i zwykłe. Przeniosłam wzrok na drugą stronę podwórza. Raptownie wciągnęłam powietrze z głośnym świstem. Czyli jednak słuch mnie nie mylił, bramka naprawdę wydała z siebie pisk. Stał tam. W tym słabym świetle jego skóra wydawała się bledsza, a włosy ciemniejsze. Widziałam, że patrzył w okno mojej sypialni  i wiedziałam, że wie, iż tu jestem, bo światło jest zapalone. Przełknęłam gorzką ślinę i odsunęłam się od szyby. Nie mogłam pozbyć się obrazu przemoczonego chłopaka, który nadal stał pod moim domem, licząc na nie wiadomo co. Może powinnam do niego wyjść, żeby go przepędzić, ale miałam nadzieję, że sam sobie pójdzie. Łudziłam się, że sobie pójdzie, bo tak naprawdę wiedziałam, że tego nie zrobi.
  Godzinę później znów wyjrzałam przez okno. Nadal tam stał. Skrzywiłam się lekko. Nie chciałam, żeby się rozchorował, ale też nie chciałam z nim rozmawiać. Ludzie różnie zachowują się w ekstremalnych sytuacjach, a nasze spotkanie po latach na pewno by się do takich zaliczało.
  Po godzinie zrobiłam to samo i wszystko nadal było takie samo. Zestresowana wyszłam z domu tak, jak stałam. W tej chwili nie obchodziło mnie, że jest zimno i zaraz będę cała mokra. Zatrzymałam się kilka metrów przed chłopakiem. Nie mogłam do niego podejść, nie miałam na to siły. Wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa. Zauważyłam, że trochę urósł, ale oprócz tego, nie zmienił się jakoś znacznie. Może w lepszym świetle dostrzegłabym coś więcej. Wzajemnie lustrowaliśmy się wzrokiem.
  Podczas gdy deszcz zalewał mi twarz, do głowy wdarło się absurdalne wspomnienie. Absurdalne w tych okolicznościach. Kiedyś gdy ostro się pokłóciliśmy, bo Hyunil zakazał mi wychodzić z moimi znajomymi bez niego, wyszłam z jego mieszkania bardzo zdenerwowana, a po tym zobaczyliśmy się przez przypadek na ulicy. Pogoda była niemal identyczna. Bez słowa podszedł do mnie i złożył na moich ustach namiętny pocałunek, który rozgoryczona odwzajemniłam, później wyszeptał ciche przepraszam. Nie wiem, jak bym się zachowała, gdyby zrobił to samo właśnie teraz. Naprawdę nie wiem. Jego widok dość mocno mną wstrząsnął. Trzęsły mi się nogi, a oddech przyspieszył. Może jednak nigdy się nie pozbierałam?
  To on wykonał pierwszy krok, ale zbierał się na to tak długo, że w międzyczasie zdążyłam przemoknąć do suchej nitki i nieźle zmarznąć. Już po chwili stał niecały metr ode mnie. Wydawało mi się, że czuję ciepło bijące od jego ciała. Patrzyłam prosto w jego hebanowe oczy, za którymi czuł się głęboko zakorzeniony smutek zmieszany z chwilowym przypływem radości i nadziei. Ciekawe, czy przypomniał  sobie to samo, co ja, czy tylko mój mózg miał takie głupie pomysły. Na krótki moment, nie do końca świadomie, zboczyłam spojrzeniem z kursu i trafiłam na usta, których miękkość niegdyś przepraszała mnie tyle razy. Jak dzisiaj zachowałabym się w obliczu takich przeprosin? Nie mam pojęcia.
- Cześć – odezwał się nagle, a jego znajomy głos natychmiastowo wypełnił całą moją głowę.
- Cześć – odparłam, siląc się na spokój. Ukrywałam toczącą się we mnie walkę i emocje, które targały mną na wszystkie strony. Nie sądziłam, że to będzie aż tak silne.
 - Nie wyszłaś wcześniej – rzucił trochę zawiedziony.
- Wiem.
- Nie odpisywałaś na moje listy – dodał z ciężkim westchnięciem.
- Wiem – powtórzyłam.
- Pewnie się ich pozbyłaś.
Zamaszyście pokręciłam głową. Wolałam nic nie mówić, nie chciałam, żeby usłyszał mój drżący głos. Cała jego postać była boleśnie znajoma. Chyba nigdy nie patrzyliśmy na siebie w ten sposób. Co chwilę wymienialiśmy niepewne i trochę nieśmiałe spojrzenia, w których krył się smutek, stary ból i mgliste wspomnienia. Chciałam jeszcze raz poczuć się bezpiecznie w jego ramionach i swobodnie w jego towarzystwie. Stał na wyciągnięcie ręki, ale nie mogłam go dotknąć. Zupełnie jakby nadal był w Pohang, a ja w stolicy. Ale był tutaj ze mną.
- Przepraszam – powiedział w końcu. – Wyglądasz naprawdę świetnie, chyba pisałaś prawdę w tych dwóch listach. – Nie brzmiał tak, jak kiedyś. W jego głosie brakowało tej nutki wiecznej radości, którą kiedyś kochałam.
- Chyba tak. Co tu robisz? – Byłam pewna, że zauważył wahanie w moim głosie. Nie wiedziałam, co właściwie mam powiedzieć.
- Nie wiem. To był impuls. – Zrobił długą przerwę. – Musiałem zobaczyć, czy nic ci się nie stało. Tak długo nie odpisywałaś.
Niespodziewanie, nawet dla samej siebie, podeszłam bliżej mojego ex. Zaplotłam dłonie na jego karku i stanęłam na palcach. W chwili, gdy nasze usta się zetknęły, jego ręce oplotły mnie w talii i przyciągnęły bliżej siebie. Ciepło błyskawicznie rozeszło się po moim ciele, a czas jakby zwolnił. Deszcz bezskutecznie studził nasz zapał. Miałam wrażenie, że mogłabym umrzeć właśnie w tej chwili. W ramionach mojej miłości. W tych samych ramionach, w których kiedyś znajdowałam schronienie, choć ich właściciel co rusz mnie ranił. Niegdyś znałam każdy detal jego ciała i każdą wadę oraz zaletę jego charakteru, ale to nie uchroniło nas przed rozstaniem. Może gdybym wiedziała mnie, zdołalibyśmy przetrwać. Aktualnie nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Wszystkie swoje myśli zatopiłam w jego ustach.
  Byłam trochę skołowana, gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy. Czułam, że to, co zrobiłam, nie było dobrym pomysłem. Znów związałam się z przeszłością i będę cierpieć, jeśli on teraz odejdzie. Z drugiej strony nie wiedziałam, czy po raz drugi chcę wpuścić go do mojego życia. Chyba już to zrobiłam.
- Nie spodziewałem się tego – mruknął tuż przy moim uchu.
- Ja też nie.
Odsunął się lekko, żeby móc spojrzeć mi w oczy. Teraz widziałam w nich tę zaginioną nutkę radości połączoną z uczuciem, którym niegdyś darzyliśmy się z żarliwością, choć okazywaliśmy to w niewłaściwy sposób. Teraz byliśmy już prawie o rok starsi.
- Czy… to coś znaczyło? – zapytał szeptem. Domyślałam się, że nim również targają najróżniejsze emocje.
- Chyba tak.
Kąciki jego ust lekko się uniosły.
- Możemy zacząć jeszcze raz?
- Nie tak od razu – powiedziałam po chwili. Nie mogliśmy tak nagle wrócić do tego, co było kiedyś. – Potrzebujemy czasu.
- Racja. – Odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy. – Jak to możliwe, że jesteś jeszcze ładniejsza niż kiedyś? – zapytał zdziwiony.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam. Według mnie wyglądałam mniej więcej tak, jak rok temu.
- Czyli teraz będę mógł rozkoszować się twoim uśmiechem na nowo, tak?
- Może – powiedziałam zaczepnie.
Zmarszczył brwi, udając, że się nad czymś zastanawia, po czym krótko się zaśmiał i złożył pocałunek na moim czole.
 - Jesteś niemożliwa i z chęcią stałbym tu z tobą przez całe życie, ale myślę, że powinniśmy się wysuszyć.
- Chyba tym razem ty masz rację.
Szliśmy obok siebie, a później w ramach formalności zaprosiłam go do mojego domu.
- Nieźle się urządziłaś – powiedział z uznaniem.
- Dostałam dobrze płatną pracę i rodzice trochę mi pomogli. Tak na marginesie, to mamy problem.
- Jaki?
- Nie mam dla ciebie żadnych ciuchów na przebranie.
- Och, to nie problem. – Uśmiechnął się szeroko. – Mogę chodzić nago.
- Kuszące, ale nie – odparłam rozbawiona.
- To w bokserkach – obstawał przy swoim.
Zastanowiłam się przez chwilę. Jego ciuchy musiały się jakoś wysuszyć, prawda?
- Okay, ale przyniosę ci ręczniki i suszarkę do włosów.
Poszłam do łazienki się przebrać. Wróciłam do salonu z dwoma jasnymi ręcznikami i dwoma suszarkami. Hyunil stał nieopodal telewizora i pilotem zmieniał kanały.
- A ty nadal w ubraniach? Co z tobą? – zapytałam żartobliwie. – Rozbieraj się.
Spojrzałam na mnie, unosząc zalotnie jedną brew.
- Tak od razu? ____, nie znałem cię od tej strony.
Wzruszyłam ramionami i rzuciłam mu ręczniki. Sama poszłam podłączyć urządzenia do prądu. Gdy się odwróciłam, chłopak był już w samych bokserkach. Podeszłam do niego, żeby zabrać jego ciuchy i powiesić je na suszarce, ale ten zamiast mi je dać, przyciągnął mnie do siebie i lekko pocałował.
- Jesteś cały mokry, wytrzyj się w końcu.
Chwyciłam ręcznik i zarzuciłam mu go na głowę. Później wyplątałam się z jego objęć i wzięłam to, po co przyszłam.
-____…
Odwróciłam się do niego z pytaniem w oczach.
- Kocham cię – powiedział nieśmiało i zarumienił się.
- Ja ciebie też…więc się wytrzyj, bo nie chcesz, żebyś się przeziębił.
- Tak jest, szefowo. – Usłyszałam te słowa, gdy byłam już w połowie drogi do łazienki.
Wróciłam do starego rozdziału mojego życia, ale przeczuwałam, że będzie on lepszy niż pierwsza część. 



Także tego, wyszło takie coś. Według mnie treść jest trochę nudnawa i z lekka oklepana, ale nie miałam żadnego innego pomysłu.
Zastanawiam się, kiedy w końcu napiszę wszystkie zamówienia i otworzę kolejkę. 25 scenariuszy to sporo. Chyba nie wyrobię się w tym roku xD Poważnie. Tym bardziej, że w tym roku szkolnym czekać mnie będzie jeszcze więcej nauki niż w zeszłym. Później wybór nowej szkoły itp. 
Widzimy się przy następnym scenariuszu. Mam nadzieję, że w końcu mi się tutaj pokażecie. 

4 komentarze:

  1. Na pewno nie jest to nudne. Bardzo mi się podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy pomysł ^^ Rzadko widuję opowiadania w formie listów lub takie, gdzie stanowią one znaczną część treści. Naprawdę mi się to podoba. Wciągnęłam się.
    Weny i czasu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez cały czas myślałam sobie "durna, tylko do niego nie wracaj". W myślach zamordowałam ją za to, że go pocałowała... jednak po dłuższym przemyśleniu doszłam do wniosku, że ten tekst i przebieg akcji jest taki prawdziwy.
    Mimo całej nienawiści jaką czuję do mojego ex, gdyby zrobił coś takiego, wróciłabym do niego, ponieważ kobieta, która kocha jest w stanie wybaczyć wszystko. Ot, taka ciekawostka - też została zdradzona, parę miechów temu ;;

    http://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo cudo cudo, końcówka totalnie mnie zaskoczyła <3

    OdpowiedzUsuń