11.06.2015

Zapowiedź scenariusza

Chciałam powiedzieć, że jeszcze żyję. Ostatnio nic nie dodawałam, bo musiałam wyciągnąć jak najlepsze oceny na koniec roku, ale od wczoraj jestem w trakcie pisania scenariusza. Mam trochę ponad 1/3, więc do niedzieli na pewno go dodam. Ogólnie to nie jestem z niego zadowolona, ale to nic nowego. Tu przesyłam wam kilka krótkich fragmentów:


 Tego wieczoru szukałam kogoś, ale sama nie wiedziałam dlaczego. Po prostu coś kazało mi iść. W pierwszej chwili nawet go nie spostrzegłam, a może było inaczej, ale mój umysł na niego nie zareagował. Tak było z początku. To, co kazało mi iść, zaprowadziło mnie do pustego budynku, który wewnątrz wyglądał jak wielka sala taneczna.

[...]

 Jego oczy, jego usta, jego policzki, cała jego twarz była tak blisko mojej. Tak blisko, że traciłam głowę. Jego iskrzące się czarne tęczówki wpatrzone prosto w moje. Czułam się jak na uczuciowym rollercoasterze. Raz chciałam móc go dotknąć i sprawdzić czy faktycznie jest prawdziwy, a po paru sekundach ogarniał niepokój i strach. Strach o własne życie. 
[...]

- Kim jesteś? – Jego głos był spokojny i kojący.
- Mogłabym zapytać cię o to samo.
Przez twarz chłopaka przemknął krótki uśmiech, którego nie zdążyłam zinterpretować.
- Pozwolisz, że to ja będę zadawał pytania?

- Dlaczego ty? – zapytałam przekornie.

[...]


- Nie nazwałbym tego szaleństwem. – Rozciągnął usta w tajemniczym uśmiechu. – To nawet…ekscytujące.
Spojrzałam na niego rozbawiona, a mój wzrok mówił: „ Ekscytujące? Chyba naprawdę cię pogięło.” Całe napięcie nagle rozpłynęło się w powietrzu.
- Chyba nie zaprzeczysz.
W odpowiedzi tylko wzruszyłam ramionami. O tym, co kogo ekscytuje, się nie dyskutuje. Tak, właśnie wpadło mi to do głowy.

- Jak się tu znalazłaś? – zapytał ponownie przerywając ciszę.

[...]

- Dlaczego tak nagle?
- Bo… – bo? -…dopiero zorientowałam się, która jest godzina. Moi rodzice na pewno będą się martwić, muszę już iść.
Wstałam pospiesznie i ruszyłam w stronę, z której przyszłam. Próbowałam udawać spokojną, ale chyba nie wychodziło mi to zbyt dobrze.
- ____, raczej chciałaś powiedzieć, że twoja matka będzie się o ciebie martwić.
Zaskoczona zatrzymałam się raptownie. Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego przez ramię.

[...]


Przebierałam nogami tak szybko, jak tylko umiałam, ale to nie wystarczyło. Chwycił mnie za ramiona i bez problemu odwrócił twarzą w swoją stronę. Jego wzrok był nieprzenikniony i w pewnym stopniu pusty. Nie znalazłam w nim nawet krzty złości, tylko smutek. 


Powiem tak, same fragmenty brzmią lepiej niż scenariusz w całości. W całości tego, co na razie mam. Do zobaczenia w... niedzielę? 

1 komentarz: