15.06.2014

Kyung - Halloween

Scenariusz dla Łucji YomiYu Yuuki.


Ten dzień zbliżał się wielkimi krokami. Niektórzy mogą powiedzieć, że jestem już za stara na takie zabawy, ale razem z moimi przyjaciółmi uważałam inaczej. Halloween to świetna okazja, żeby spotkać się wieczorem z ludźmi, których lubisz, przejść się po dzielnicy, dzwonić do każdego domu jak do swojego i chórem wołać „Cukierek albo psikus”. Tylko zawsze jest jedne i ten sam problem, a mianowicie za kogo przebrać się w tym roku?? Może za nauczycielkę od geografii… Lepiej nie, bo podobno od niedawna mieszka w okolicy.
Ale jej mina gdyby mnie zobaczyła byłaby bezcenna. Gorzej byłoby na lekcji, więc chyba nie zaryzykuje. Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciółki.Takie małe rozeznanie przyda się przed ostatecznym wybraniem stroju, a jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby czegoś nie wiedziała.
- Bierz hokejówkę Jasona, jakieś stare ciuchy i po sprawie. Przynajmniej nie będziesz musiała się wysilać.
- Tylko, że ja nie jestem facetem.
- Pod maską nie będzie widać. Mój brat ma maskę i ten miecz czy coś takiego, a przez to, że mu się podobasz na pewno ci pożyczy. Bierzesz??
Po chwili zastanowienia zgodziłam się, bo nie mogłam wymyślić niczego lepszego. Czas mijał niewyobrażalnie szybko i zanim się zorientowałam nadszedł wyczekiwany wieczór. Z wesołą gromadką umówiłam się przed moim domem, więc gdy wyszłam oni już tam byli. Każdy z nas miał jakąś maskę. Każdy oprócz Kyung’a, on jedynie wokół ust miał wylane coś co miało przypominać krew i spełniało swoją funkcje.
- No ____ widzę, że od dzisiaj chyba będziesz moim przyjacielem – zaakcentował ostatnie słowo. – Myślałem, że mam jakieś szanse. Kurcze, chyba tego nie przeżyje. – Udał zawiedzionego.
- Kyung uroczy jesteś, ale nie zapominaj, że mam chłopaka.
- Nie zapomniałem, tak tylko mówię…
- Skończcie te miłosne pogawędki – uciął szybko Jaehyo.
- A co, zazdrosny jesteś?? – Zapytał go Zico i szturchnął łokciem.
- Ja nie, a ty??
- Zakończmy ten temat, bo dojdzie do rękoczynów. – Wtrąciłam lekko poirytowana.
- Popieram. – Odparła moja przyjaciółka.
Nie zwracałam zbytniej uwagi na ich docinki. Było tak od zawsze, więc zdążyłam się już przyzwyczaić. Może dlatego mój chłopak nie przepadał za zwariowaną siódemką, a nawet ósemką, bo ----[imię przyjaciółki] też nie lubił. Pewnie przez to nie chciał do nas dołączyć, a może przez to, że według niego zachowywaliśmy się jakbyśmy byli w podstawówce,  a nie w liceum. Chodiliśmy po domach już od dobrej godziny, a Kyung właśnie pukał do kolejnych drzwi. Gdy się otworzyły ukazała się nam postać mojej „ukochanej” nauczycielki. Spodziewałam się tego, ale jak już ją zobaczyłam tą miałam wielką ochotę zapaść się pod ziemię. Gdybyśmy wszyscy byli dobrze przebrani to by nas nie rozpoznała. Spojrzała wyraźnie zdenerwowana tym, że zakłócamy jej spokój.
- To… To cukierek albo psikus. – Kyung powiedział to tak niepewnym tonem, że rozkaz zabrzmiał jak pytanie.
- Zabierajcie się stąd, bo na najbliższej lekcji specjalnie dla…
Kilku ostatnich słów nie usłyszeliśmy, bo zbiegaliśmy po schodach, żeby jak najszybciej dotrzeć do drzwi i zniknąć jej z pola widzenia. Pierwsza dotknęłam klamki, ale nie zdążyłam jej nacisnąć, bo z impetem wpadła na mnie reszta. Uderzyłam głową w szybę. W tym momencie znów cieszyłam się z posiadania maski. W końcu otworzyłam drzwi dzielące nas od wolności, ale przez pospiech znajomych „pocałowałam” chodnik. Upadając obiłam sobie boleśnie łokcie. Zaczęły potwornie szczypać i piec. Zacisnęłam zęby, żeby powstrzymać łzy zbierające się w kącikach oczu. Nawet nie zauważyli mojej nieobecności, typowe. Podniosłam się powoli. Stali odwróceni do mnie plecami.
- Tak na marginesie to, która godzina?? – Zapytał mój przyjaciel.
- Twoja ostatnia. – Odpowiedziałam zniżonym głosem.
Zastygli w bezruchu. Przez chwilę panowała kompletna cisza, ale nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. Spojrzeli na mnie zaskoczeni, a potem wkurzeni.
- To wy o mnie zapomnieliście, więc miałam prawo się zemścić. – Powiedziałam z wyrzutem.
- Nie zapomnieliśmy. – Odparli chórem.
- Słuchajcie, mam świetny pomysł. ____ skoro twój chłopak nie chciał iść z nami to my pójdźmy do niego.
Wszyscy poparli pomysł Kyung’a, a ja zgromiłam go wzrokiem. Nie chciałam iść do niego z moimi przyjaciółmi, ale zostałam przegłosowana. Byłam prawie pewna, że zrobią coś głupiego. Szli rozweseleni, a ja udawałam, że wszytko było w porządku, choć nie było. Nonsens. Ciągle miałam nadzieję, że zrezygnują. Z każdym krokiem miałam coraz większą ochotę wcisnąć im jakąś bajeczkę, że źle się czuje albo coś takiego, ale szczerze wątpiłam, że w to uwierzą. Chwila spotkania zbliżała się nieubłaganie. Chyba nie powinnam bać się spotkania z chłopakiem i przyjaciółmi w tym samym czasie, ale w mojej głowie tkwiło parę zdań, które usłyszałam od niego ostatnio na pożegnanie. Te słowa teraz wróciły, ponownie wniknęły do mojego umysłu, wydawało mi się, że zaraz rozbiją mi czaszkę. Tylko kilka zdań, kilkadziesiąt słów, kilkaset liter, a wywierały straszną presje i nie dawały mi spokoju. Powróciło do mnie wspomnienie z ubiegłego tygodnia, pokłóciliśmy się.
„Zanim wyjdziesz chciałem ci jeszcze powiedzieć, że nie może tak dalej być. Mam już dosyć tych twoich przyjaciół. Wydaje mi się, że nie są wobec ciebie szczerzy. Muszę postawić ci ultimatum, albo oni albo ja. Nie każę wybierać ci od razu, ale zastanów się, bo takiego gościa jak ja możesz już nie spotkać i jeśli wybierzesz ich będziesz tego żałować. Nie patrz tak na mnie… Dla mnie to jest o wiele trudniejsze niż dla ciebie. Mówię to, bo się martwię. Oni cię skrzywdzą, zobaczysz.”
Jego słowo odbijały się echem w mojej głowie, wszystkie pojedynczo, a potem zlewały się w całość. Miałam wyrzuty sumienia, że nie powiedziałam o tym ---- i chłopakom, ale nie potrafiłam. Bałam się, że tego nie zrozumieją i pomyślą, że nie traktuje ich poważnie. Znaliśmy się od dzieciństwa, nie wierzyłam, że mogliby knuć coś przeciwko mnie, a mimo to nie zrezygnowałam z związku od razu. Próbowałam śmiać się razem z nimi, ale Kyung nie dał się nabrać.
- Hej, co się dzieje?? Coś nie tak?? – Zapytał zatroskanym tonem.
- Wszystko jest w porządku. – Odpowiedziałam najbardziej przekonywająco jak tylko umiałam.
- Powiedz mi o co chodzi…
- O nic, to nic takiego.
Spojrzał na mnie niepewnie, ale widział, że nie mam najmniejszej ochoty o tym rozmawiać, więc odpuścił. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Zico wykonał gest wskazujący na to, że to właśnie ja mam zadzwonić dzwonkiem. Wzięłam głęboki oddech, zdjęłam maskę i nacisnęłam guzik. Drzwi otworzyły się po chwili. Jego zdziwienie było ogromne gdy tak nagle mnie zobaczył, a gdy dostrzegł paru klaunów i Kyung’a, oczy niemal wyszły mu z orbit. Na początku, bo później się zdenerwował.
- ____ po co przyprowadziłaś do mnie bandę klaunów?? Teraz nawet to podkreślili. Miałaś wybrać i nie wiem co to znaczy.
- Wybrać?? Co wybrać?? – Pytał mnie po kolei każdy z ośmiu głosów.
- Ja nie umiem wybrać. – Powiedziałam bliska płaczu.
- Zdecyduj się teraz.
- Na co masz się zdecydować?? – Kyung spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Na was albo na niego.
Nastrój mojego przyjaciela zmienił się natychmiastowo. Troska w jego ciemnych oczach przerodziła się w gniew, złość, w wściekłość. Oderwał wzrok ode mnie i przerzucił go na chłopaka stojącego w drzwiach. Podszedł bliżej, wyglądał jakby chciał rzucić się drugiemu do gardła. Tą nieznośną ciszę przerwał kobiecy głos dochodzący z wnętrza mieszkania. Co ona powiedziała?? Chyba się przesłyszałam…  Jej słowa układały się w jedno zdanie, dzięki któremu nie musiałam już wybierać. To było pytanie: Kochanie, kto przyszedł?? Kyung rzucał jakieś przekleństwa pod adresem mojego chłopaka - a raczej byłego chłopaka – a następnie go popchnął. Drugi szybko wstał i zamierzył się na bruneta, ale ten uderzył go pierwszy. Rozdzieliłam ich zanim stało się coś poważnego. Gdy stamtąd odeszliśmy po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się w objęciach przyjaciela. Przytulał mnie z taką siłą jakby chciał ochronić mnie przed całym złem tego świata. Szeptał cicho słowa, które miały podnieść mnie na duchu, próbował uspokoić. Wszyscy próbowali, ale on starał się najbardziej. Mimo rozgoryczenia z powodu zdrady to w pewnym sensie się cieszyłam i nie rozumiałam jak mogłam chociaż przez chwilę wątpić w moją „paczkę”. Przeprosiłam ich szlochając. Zapewnili mnie, że to nic takiego. Odprowadzili mnie do domu. Ja na dzisiaj miałam już dosyć wrażeń. Pożegnałam ich bladym uśmiechem. Położyłam się dość wcześnie, ale nie mogłam zasnąć. Wzięłam telefon, bo chciałam napisać do kogoś, ale gdy okazało się, że jest już po drugiej zawahałam się. Trzymałam komórkę w dłoniach, choć myślami odpłynęłam gdzieś daleko. W końcu doszłam do wniosku, że za wiadomość o tak późnej godzinie to chyba tylko Kyung się nie obrazi. Zapytałam czy śpi. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Pisaliśmy ze sobą długo, a dokładniej aż nie zapadłam w sen w połowie wiadomości. Rano ogarnięcie tego co stało się wczoraj zajęło mi dłuższą chwilę. Telefon leżał na podłodze. Podniosłam go ziewając, a po chwili odłożyłam na biurko. Całe szczęście, że dzisiaj sobota. Zjadłam śniadanie i akurat przechodziłam obok drzwi gdy ktoś w nie zapukał. Otworzyłam zapominając, że jestem w piżamie. Nawet nie zdążyłam się przywitać.
- Do twarzy ci w miśkach. – Stwierdził brunet szeroko się przy tym uśmiechając.
Zdałam sobie sprawę z zaistniałej sytuacji.
- Poczekaj tu minutkę.
Zamknęłam drzwi z rozmachem i pobiegłam się przebrać. Może nie trwało to minutki, bo musiałam jeszcze poszukać ciuchów, ale czekał wytrwale. Wróciłam do drzwi i wpuściłam go do mieszkania.
- Ale misie naprawdę do ciebie pasują.
- Proszę cię, nie denerwuj mnie od rana.
- Ja tylko stwierdzam fakty… - Powiedział niewinnie.
- W dodatku to nie były misie tylko króliczki.
- Misie, króliczki, a co to za różnica?? I tak bym się tego po tobie nie spodziewał.
- Przed chwilą mówiłeś, że do mnie pasują, a teraz, że się nie spodziewałeś.
Uwielbiałam łapać go za słówka i zmuszać do myślenia. Usiedliśmy na kanapie w salonie.
- Bo pasują, ale się nie spodziewałem.
- A podobno to kobiety są niezdecydowane…
- Skończmy, okey??
- Bo nie wiesz co odpowiedzieć??
- Wiem, ale nie mam już ochoty tego ciągnąć. – Odpowiedział po chwili zastanowienia. – Jak się czujesz??
- Dobrze, o wiele lepiej niż wczoraj.
Chciał odpowiedzieć, ale znów rozległo się pukanie do drzwi, a potem dzwonek. Poszłam je otworzyć.
- Jest może u ciebie śmierdziel?? Zerwał nam się ze smyczy i uciekł. – Pierwszy odezwał się Zico.
- Co?? Kto?? – Zapytałam zdezorientowana.
- Jest u ciebie Kyung?? – Spytał Jaehyo.
- Jest…
Wpuściłam ich do mieszkania, a raczej sami weszli. Szatyn był wyraźnie zdenerwowany ich wizytą.
- Przecież was prosiłem…
- Chcieliśmy zobaczyć czy nie stchórzyłeś.
- Właśnie miałem pytać.
- O co chodzi?? – Chyba tylko ja nie byłam wtajemniczona.
- Dowiesz się w swoim czasie.
Wszyscy wpakowali się na kanapę,więc siedzieliśmy ściśnięci jak sardynki w puszcze, a nawet bardziej.
- Ehh dobrze mieć takich przyjaciół…
- A może kogoś więcej??
Spojrzałam zaskoczona na Kyung’a, który był obok mnie. Chłopak pocałował mnie w policzek. Może to ktoś więcej niż przyjaciel…


Długo nic nie dodawałam, przepraszam. To przez brak weny i czasu. Ostatnio w ogóle nie mam pomysłów, więc nie wiem czy dodam coś jeszcze w tym miesiącu... Taki zwykły scenariusz, nic specjalnego. Miał być śmieszny, ale nie wiem czy był. Znów taki krótki. Nie ma to jak wyczytać w ciekawostkach, że reszta zespołu mówi na niego "śmierdziel" XD Komentujcie szczerze... To do następnego scenariusza.

3 komentarze:

  1. O jejusiu ale to było świetne~~ Było śmieszne było :3 baaardzo dziękuję :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Omo...to było świetne i zabawne x)) weny życze i czekam na dalsze scenariusze xD

    OdpowiedzUsuń
  3. " - Jest może u ciebie śmierdziel?? Zerwał nam się ze smyczy i uciekł. – Pierwszy odezwał się Zico. " to podsumowuje caly scenariusz. Dziekuje, ze mogłam cos takiego przeczytać, nie przestane sie smiac do konca dnia. XDD
    (przez chwile myślałam, ze on mowi o jakims psie z chorym imieniem XD )

    OdpowiedzUsuń