" Ten jedyny" kilka miesięcy temu mnie zdradził...
Nie było mi łatwo. Musiałam znaleźć jakichś znajomych i sposób na odstresowanie
się po tym wszystkim, prawda?? Niestety nie wyszło mi to na dobre.
Moi nowi "przyjaciele" zaczęli się do mnie odzywać jedynie dla mojej kasy, a raczej moich rodziców, ale to jeszcze nic, przez nich zaczęłam ćpać, a wiecie, że z tego nie da się tak szybko zrezygnować... Próbowałam sama to rzucić, ale nie wyszło, nie miałam szans na wygrane z nałogiem to było silniejsze ode mnie. Rodzice niestety to zauważyli... Wysłali mnie na odwyk, jestem tu dopiero dwa dni, a mam już dość... Brakuje mi prochów, nie tyko ich, ale... Po prostu chcę do domu. Przyznam byłam uzależniona i to wszystko przez tego dupka... Jak ja mogłam zniszczyć się tak przez jednego mężczyznę, przepraszam on nie jest mężczyzną... Jest niedojrzałym palantem... Nie chciałam tego, chciałam tylko zobaczyć jak to jest po narkotykach, niestety mi się spodobało... Moim błędem było samo spróbowanie, nie polecam tego nikomu. Sięgnięcie po prochy było oznaką mojej słabości i bezradności, uświadomiłam sobie to zbyt późno... wtedy nie mogłam już rzucić... Bezsensownie zniszczyłam swoje zdrowie, a mogłam przez to nawet stracić życie, wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy. To "przetestowanie" było chyba najgorszą decyzją w moim życiu, czasu już niestety nie cofnę. Chciałam żyć chwilą, wyciskać z życia jak najwięcej, ale poszłam złą drogą. Z nudów zaczęłam zwracać uwagę na chłopaków... Nikt ciekawy, no jeden z sanitariuszy był całkiem przystojny... Ciemne włosy, ciemne oczy, ciemna cera i te usta...Krótko mówiąc mój typ. Moja cała uwaga skupiała się na ów mężczyźnie, co ja poradzę... Po prostu mam do takich słabość, a w tym wypadku było tak samo. Niepotrzebnie robię sobie nadzieję, przecież on nawet nie spojrzy na pacjentkę. Dzisiaj przyszedł do mojego pokoju...
- Cześć, jestem Jongin... Będę Cię pilnował...
- ____... Przecież nie robię tu niczego złego...
- Tak na wszelki wypadek... Jak w to wpadłaś?? Oczywiście jeśli nie chcesz mówić to tego nie rób.
- Przez mojego byłego... Znaczy po zerwaniu wpadłam w złe towarzystwo i tak wyszło...
- Rozumiem... Jak się czujesz??
- Średnio, jestem ciągle zmęczona...
- Późno już, połóż się... Przyjdę jutro. Dobranoc...
- Dobranoc.
Wyszedł z pokoju. Szczerze to się cieszyłam, że będę mogła z nim rozmawiać i częściej spotykać. Potrzebowałam terapii, ale nie pasowałam tutaj. No cóż... Trzeba iść spać. Położyłam się, ale minęło trochę czasu nim zasnęłam. Chyba będę musiała się przyzwyczaić, to nie będzie łatwe. Ciekawe ile tu zostanę… Niedługo będą moje osiemnaste urodziny, pewnie spędzę je tutaj, po prostu super. Znając życie to rodzice mnie nawet nie odwiedzą, powiedzieli że gdy już będę pełnoletnia to mam się usamodzielnić… Jak na razie to coś mi nie wyszło, zresztą mi nigdy nic nie wychodzi[jakbym siebie słyszała XD]… Obudziłam się w środku nocy, przeleżałam tak do rana. Na noc zabierali telefony, jak tu żyć… Było tu Wi-Fi, ale zabezpieczone hasłem, więc nic mi ono nie dało. Dobrze, ze krat w oknach nie zamontowali, bo czułabym się jak jakiś groźny przestępca. Chłopak spełnił swoja obietnicę, przyszedł rano żeby mnie obudzić, najpierw zapukał, a potem wszedł.
Moi nowi "przyjaciele" zaczęli się do mnie odzywać jedynie dla mojej kasy, a raczej moich rodziców, ale to jeszcze nic, przez nich zaczęłam ćpać, a wiecie, że z tego nie da się tak szybko zrezygnować... Próbowałam sama to rzucić, ale nie wyszło, nie miałam szans na wygrane z nałogiem to było silniejsze ode mnie. Rodzice niestety to zauważyli... Wysłali mnie na odwyk, jestem tu dopiero dwa dni, a mam już dość... Brakuje mi prochów, nie tyko ich, ale... Po prostu chcę do domu. Przyznam byłam uzależniona i to wszystko przez tego dupka... Jak ja mogłam zniszczyć się tak przez jednego mężczyznę, przepraszam on nie jest mężczyzną... Jest niedojrzałym palantem... Nie chciałam tego, chciałam tylko zobaczyć jak to jest po narkotykach, niestety mi się spodobało... Moim błędem było samo spróbowanie, nie polecam tego nikomu. Sięgnięcie po prochy było oznaką mojej słabości i bezradności, uświadomiłam sobie to zbyt późno... wtedy nie mogłam już rzucić... Bezsensownie zniszczyłam swoje zdrowie, a mogłam przez to nawet stracić życie, wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy. To "przetestowanie" było chyba najgorszą decyzją w moim życiu, czasu już niestety nie cofnę. Chciałam żyć chwilą, wyciskać z życia jak najwięcej, ale poszłam złą drogą. Z nudów zaczęłam zwracać uwagę na chłopaków... Nikt ciekawy, no jeden z sanitariuszy był całkiem przystojny... Ciemne włosy, ciemne oczy, ciemna cera i te usta...Krótko mówiąc mój typ. Moja cała uwaga skupiała się na ów mężczyźnie, co ja poradzę... Po prostu mam do takich słabość, a w tym wypadku było tak samo. Niepotrzebnie robię sobie nadzieję, przecież on nawet nie spojrzy na pacjentkę. Dzisiaj przyszedł do mojego pokoju...
- Cześć, jestem Jongin... Będę Cię pilnował...
- ____... Przecież nie robię tu niczego złego...
- Tak na wszelki wypadek... Jak w to wpadłaś?? Oczywiście jeśli nie chcesz mówić to tego nie rób.
- Przez mojego byłego... Znaczy po zerwaniu wpadłam w złe towarzystwo i tak wyszło...
- Rozumiem... Jak się czujesz??
- Średnio, jestem ciągle zmęczona...
- Późno już, połóż się... Przyjdę jutro. Dobranoc...
- Dobranoc.
Wyszedł z pokoju. Szczerze to się cieszyłam, że będę mogła z nim rozmawiać i częściej spotykać. Potrzebowałam terapii, ale nie pasowałam tutaj. No cóż... Trzeba iść spać. Położyłam się, ale minęło trochę czasu nim zasnęłam. Chyba będę musiała się przyzwyczaić, to nie będzie łatwe. Ciekawe ile tu zostanę… Niedługo będą moje osiemnaste urodziny, pewnie spędzę je tutaj, po prostu super. Znając życie to rodzice mnie nawet nie odwiedzą, powiedzieli że gdy już będę pełnoletnia to mam się usamodzielnić… Jak na razie to coś mi nie wyszło, zresztą mi nigdy nic nie wychodzi[jakbym siebie słyszała XD]… Obudziłam się w środku nocy, przeleżałam tak do rana. Na noc zabierali telefony, jak tu żyć… Było tu Wi-Fi, ale zabezpieczone hasłem, więc nic mi ono nie dało. Dobrze, ze krat w oknach nie zamontowali, bo czułabym się jak jakiś groźny przestępca. Chłopak spełnił swoja obietnicę, przyszedł rano żeby mnie obudzić, najpierw zapukał, a potem wszedł.
- Już nie śpisz??
- Już od dawna nie śpię… - odpowiedziałam siadając na łóżku.
- Wae (dlaczego)?? Źle się czujesz?? Coś się dzieje??
- Wszystko w porządku, po prostu nigdy nie mogę zasnąć w
nowym miejscu.
- To dzisiaj przyniosę Ci tabletki…
- Co?? Nie chce… To nic takiego, naprawdę.
- No… No dobrze, ale gdyby coś było nie tak to od razu mów,
rozumiesz??
- Oczywiście…
- Zejdź na śniadanie…
Po tych słowach wyszedł z pokoju. Wstałam i poszłam się przebrać.
Nadal miałam trudności ze znalezieniem stołówki, ale w końcu mi się udało.
Jedzenie tutaj było ohydne, pracownicy opychali się teraz jakimiś pysznościami.
Mam tego dość, a mija dopiero trzeci dzień. Jak ja wytrzymam?? Może dużo
narzekam [jak ja XD], ale naprawdę źle się tutaj czuję, niestety tak to się
skończyło przez moją własna głupotę. Stąd nawet wyjść nie można, oprócz ogrodu,
który rozciągał się na około ośrodka. Chyba jeszcze nigdy się tak nie nudziłam,
nawet wszystkie gry już przeszłam… Ciągle byłam zmęczona i tak jakby pozbawiona
życia, bolała mnie także głowa, pewnie takie są skutki leczenia, a przynajmniej
taką miałam nadzieję. Wszyscy jakoś dziwnie na mnie patrzyli, jakbym była od
nich gorsza, a przecież też nie siedzą tu bez powodu. Wróciłam jak najszybciej do
„swojego pokoju”, nie chciałam siedzieć z tymi ludźmi w jednym pomieszczeniu,
nie byłam taka jak oni… Położyłam się na łóżku, założyłam słuchawki, włączyłam
słuchawki i wpatrywałam się w sufit. Co innego miałam do roboty??
- Yhh mogli chociaż zainwestować w wygodniejsze materace i
dorzucić do wyposażenia pokoju telewizor albo jeszcze lepiej komputer…
Widocznie myślą, ze wszyscy uzależnienie są agresywni i nadpobudliwi, chyba
złamałam kolejną zasadę… Nic nowego… Czy ja znów gadam sama ze sobą?? Tak,
chyba tak…
Wymęczyłam telefon tak, że padła mi bateria, niby mogłam go
podłączyć, ale ładowarka leżała tak daleko, a mi tak bardzo nie chciało wstać
się z tego materace, który skrzypiał nawet przy najmniejszym ruchu, miałam
dziwne wrażenie, że był straszy ode mnie… Żartowałam, wyskoczyłam po ładowarkę
jak oparzona. Niestety gdy przechodziłam obok drzwi one otworzyły się nagle, a
ja wylądowałam na ziemi. Do pomieszczenia wszedł zdziwiony pracownik.
-Przepraszam… Wszystko w porządku??
- Ne(tak)… Pomoże mi Pan wstać??
- Jasne… Mów na mnie po prostu Kai albo Jongin, jak wolisz.
- Jongin… ładnie[naprawdę ładnie…]… Miło mi.
Chłopak mi pomógł, gdy dotknęłam jego dłoni przeszły mnie
delikatne dreszcze… To było dziwne, nigdy wcześniej się tak nie czułam. Czy…
Czy ja się zakochałam?? Nie, to niemożliwe… Tak szybko?? Może nie kochałam
mojego poprzedniego chłopaka?? Nie wiem, ale nie będę roztrząsać teraz tego
tematu
- Jak Ci się tutaj podoba??
-…Co za pytanie…
Chyba domyślasz się odpowiedzi… Luksusów to tu nie ma… Dobra, już nie
będę narzekać.
- Wiem, trochę tu słabo… Może… może mógłbym Ci jakoś pomóc??
- Nie, chyba nie… Albo wiesz co… Podasz mi hasło do Wi-Fi??
[a co innego?? XD]
Spełnił moją prośbę, cały czas patrzyłam mu w oczy, no przez
chwilę na usta[moje wina, że usta Jongina przyciągają uwagę??]. Chyba się
zagapiłam…
- ____ co robisz?? – zapytał powstrzymując śmiech.
- Ja?? Ja nic… Stoję… Oddycham… Wymieniać dalej??
- Nie musisz. Może opowiedziałabyś mi, co dokładnie skłoniło
Cię do spróbowania??
- Arasso(zgoda, dobrze)[w tym momencie wena mi uciekła, nie
powiem dlaczego, wystarczy że wie o tym jedna osoba…]
Usiadłam na podłodze, a On po chwili zrobił to samo, zaczęłam
opowiadać, chłopak słuchał w skupieniu i milczeniu. Zastanawiałam się co o mnie
myśli… Pewnie nic dobrego, choć jest bardzo miły… Musi, to jego praca[znowu blokada,
co jest ze mną nie tak?? Ja wiem, że wszystko :3]
- Rozumiem, przykro mi, że musiałaś przez to wszystko przechodzić…
Nie odpowiedziałam, po prostu nie wiedziałam co… ____ wybij
go sobie z głowy.
- Nie było… Nie jest mi łatwo.
- Domyślam się… Co się stało to się nieodstanie, prawda??
- Prawda… Jeśli mogę spytać to czemu tu pracujesz??
- Możesz… Zawsze chciałem pomagać innym, nie ważne jak…
Chciałem poczuć się ważny…
Trochę zdziwiło mnie jego wyznanie, nagle posmutniał.
- Kai wszystko w porządku?? Powiedz mi... Wcześniej nie czułeś się potrzebny??
- Aniyo(nie)...
- Wae(dlaczego)?? Przepraszam, nie powinnam tak dużo pytać.
- W porządku... Kiedyś miałem podobną sytuację do Ciebie, tylko ja nie zacząłem ćpać... Chciałem się zabić...
Byłam kompletnie skołowana, nie spodziewałam się tego. Przez chwilę milczeliśmy.
- Więc wiem co czujesz, chyba nawet za dobrze. Nie zasłużyłaś na to, zresztą ja też nie.
- Kai wszystko w porządku?? Powiedz mi... Wcześniej nie czułeś się potrzebny??
- Aniyo(nie)...
- Wae(dlaczego)?? Przepraszam, nie powinnam tak dużo pytać.
- W porządku... Kiedyś miałem podobną sytuację do Ciebie, tylko ja nie zacząłem ćpać... Chciałem się zabić...
Byłam kompletnie skołowana, nie spodziewałam się tego. Przez chwilę milczeliśmy.
- Więc wiem co czujesz, chyba nawet za dobrze. Nie zasłużyłaś na to, zresztą ja też nie.
- Nie wiedziałam, że tyle nas łączy... Mam pytanie...
- Jakie??
- To trochę głupie, ale wydaje mi się, że w tym momencie oboje tego potrzebujemy - po tych słowach wstałam, po chwili zrobił to samo - Mogę Cię przytulić?? - to zdanie wypowiedziałam ledwie słyszalnie.
Nie odpowiedział nic, ale za to podszedł bliżej i wziął mnie w objęcia. W jego silnych ramionach czułam się bezpiecznie, tak bardzo, że wszystko inne przez tą chwilę straciło sens, po prostu zniknęło. Jego dotyk działał na mnie kojąco... Czy to możliwe, że przy obcej osobie czułam się tak dobrze?? Nie wiem, ale tak właśnie było. Gdy się odsunął w jego oczach ujrzałam łzy, przez to mi także zachciało się płakać.
- Jesteś do Niej taka podobna, choć zupełnie inna... - zaczął z trudem powstrzymując potok, który miał zaraz spłynąć z jego oczu - Dlaczego nadal nie potrafię o Niej zapomnieć i zacząć żyć od nowa?? Widzę Ją w każdej dziewczynie, nawet w Tobie... To cały czas boli, chciałbym wymazać Ją z pamięci, ale to trudne, nie potrafię, była moim nałogiem, a zostawiła jak jakąś zużytą zabawkę... [ ja nie mogę pisać o północy, bo mam dziwne pomysły]... Ludzie bywają naprawdę okrutni... Dobrze wiedziała ile dla mnie znaczy, ale widocznie Jej to nie obchodziło... Przepraszam, poniosło mnie, ale z czasem każdy musi się wyżalić.
- Masz rację... Te skumulowane emocje kiedyś muszą wydostać się na zewnątrz...
- Jakie??
- To trochę głupie, ale wydaje mi się, że w tym momencie oboje tego potrzebujemy - po tych słowach wstałam, po chwili zrobił to samo - Mogę Cię przytulić?? - to zdanie wypowiedziałam ledwie słyszalnie.
Nie odpowiedział nic, ale za to podszedł bliżej i wziął mnie w objęcia. W jego silnych ramionach czułam się bezpiecznie, tak bardzo, że wszystko inne przez tą chwilę straciło sens, po prostu zniknęło. Jego dotyk działał na mnie kojąco... Czy to możliwe, że przy obcej osobie czułam się tak dobrze?? Nie wiem, ale tak właśnie było. Gdy się odsunął w jego oczach ujrzałam łzy, przez to mi także zachciało się płakać.
- Jesteś do Niej taka podobna, choć zupełnie inna... - zaczął z trudem powstrzymując potok, który miał zaraz spłynąć z jego oczu - Dlaczego nadal nie potrafię o Niej zapomnieć i zacząć żyć od nowa?? Widzę Ją w każdej dziewczynie, nawet w Tobie... To cały czas boli, chciałbym wymazać Ją z pamięci, ale to trudne, nie potrafię, była moim nałogiem, a zostawiła jak jakąś zużytą zabawkę... [ ja nie mogę pisać o północy, bo mam dziwne pomysły]... Ludzie bywają naprawdę okrutni... Dobrze wiedziała ile dla mnie znaczy, ale widocznie Jej to nie obchodziło... Przepraszam, poniosło mnie, ale z czasem każdy musi się wyżalić.
- Masz rację... Te skumulowane emocje kiedyś muszą wydostać się na zewnątrz...
- Może to dziwne, że powiedziałem to wszystko obcej osobie,
ale czuję, że mogę Ci zaufać… Czy jest coś ze mną nie tak??
- Z Tobą?? To ja tu tkwię, a nie Ty, więc to chyba ja jestem
„chora”.
- Nadal dziwie się, że taka dziewczyna jak ty znalazła się w
takim ośrodku…
- Sama jeszcze nie wiem czemu tu jestem… Nie płacz,
widocznie na Ciebie nie zasłużyła…
- Ale ja ją kochałem, najgorsze jest to, ze4 nadal mam
nadzieję, ze to wszystko było koszmarem, a Ona do mnie wróci…
- Podobno stare rany można uleczyć tylko nowymi, niby z
miłością jest tak samo…
- Co za idiota to wymyślił?? Nic nie zastąpi miłości i nie zagoi blizn, które po sobie zostawiła... Nawet, gdy pokochasz kogoś innego to i tak będziesz wspominać minione chwile... Uwierz mi próbowałem z innymi dziewczynami, ale cały czas myślałem o tamtej... Z tego nie można się wyplątać, tego nie można nawet nazwać uzależnieniem to coś o wiele silniejszego i nie ma takiego czegoś jak odwyk. Możesz posklejać wazon czy figurkę, ale one już nigdy nie będą takie same, identycznie jest z sercem... Niestety nie wszystko można naprawić. Miłość to najsilniejsze uczucie, jakie istnieje, potrafi łączyć, ale także dzielić, to od niej pochodzą inne uczucia... - widząc moją zdziwioną minę zaczął kontynuować - Pomyśl logicznie... Smutek, żal, złość, radość, szczęście, gniew, ból, "uniesienie", strach, tęsknota, to wszystko pochodzi od miłości, tylko nie zaprzeczaj wiem, że myślisz tak jak ja [ znowu się rozpisałam... niedługo Was zamęczę]...
Głowiłam się nad tym przez chwilę, miał rację... Chyba i tak cierpiałam mniej od niego.
- To wszystko, co mówisz jest prawdą, ale gdyby wszyscy tak myśleli nikt nie odważyłby się kochać, a oto chyba chodzi w życiu... Niektórzy niestety nie liczą się z tym, że mogą kogoś zranić, myślą tylko o sobie, nie obchodzi ich, że doprowadzają kogoś do łez czy nawet myśli samobójczych, mają to gdzieś... Trzeba być silnym, na tym świecie nie ma miejsca dla słabych, tacy tu nie przetrwają, dlatego tak ważne jest posiadanie osoby, która cię wspiera. Trzeba być ostrożnym w dobieraniu znajomych, bo można się przeliczyć...
- Masz rację, ale gdy kogoś kochamy to nie myślimy, że ta osoba może nas skrzywdzić, nie widzimy jej wad myślimy, że jest idealna, tak właśnie działa miłość, na początku jest świetnie, ale po czasie zasłona zakrywająca wszystkie kłamstwa opada, a wtedy nie jest już tak kolorowo, dlatego w związku tak ważna jest szczerość...[ co ja zrobiłam z tego scenariusza, to nie tak miało wyglądać...]
- Znów muszę się z Tobą zgodzić...
Wytarł rękawem łzy i zamknął na chwilę oczy.
- Pójdę już, przepraszam że Cię tak wymęczyłem...
- Nic się nie stało, powiedziałeś po prostu, co czujesz. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz...
- Jasne, czemu nie.
Po tych słowach wyszedł. Dziwnie się czułam, bałam się o niego. Stał się dla mnie bardzo bliski. Po kilkunastu minutach był obiad, nie miałam ochoty, ale poszłam go zjeść, za to nie zeszłam później na kolację. Cały czas zastanawiałam się nad sensem tego co mi powiedział, nie dawało mi to spokoju. Przez kolejne kilka dni nie widziałam Jongina w końcu zapytałam jednej z pracownic czy wie, co się z nim dzieje. Dowiedziałam, się że wziął sobie dwa tygodnie wolnego. Bez niego nudziłam się jeszcze bardziej i cały czas zamartwiałam się czy czegoś sobie nie zrobił. Na całe szczęście wrócił cały i zdrowy, potrzebował tego odpoczynku. Postanowiłam, że nie będę go męczyć swoją obecnością, jak będzie chciał to sam przyjedzie. Minął kolejny tydzień, a on nadal nie raczył się odezwać. Czułam się już dobrze, nawet gdyby ktoś mnie torturował nie wzięłabym znów narkotyków. Dzisiaj były moje urodziny, ale tak jak myślałam moi rodzice nie przyszli, nawet nie wysłali SMS, jakby kompletnie zapomnieli o moim istnieniu, może właśnie tak było. Niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi.
- Otwarte!!
Zawołałam niechętnie. Okazało się, że to Kai z... z ciastem??
-____ wszystkiego najlepszego.
-S... Skąd wiedziałeś??
- Mam swoje źródła, pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki - uśmiechnął się zachęcająco.
O dziwo jedyne, co przyszło mi do głowy to to żeby chłopak był szczęśliwy, nie chciałam niczego więcej. Potem położył ciasto na stoliku i chciał wyjść.
- Czekaj... Gdzie idziesz??
- Nie chcę Ci przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz mi... Siadaj, przecież nie zjem tego sama.
Po chwili namysłu się zgodził.
- Co za idiota to wymyślił?? Nic nie zastąpi miłości i nie zagoi blizn, które po sobie zostawiła... Nawet, gdy pokochasz kogoś innego to i tak będziesz wspominać minione chwile... Uwierz mi próbowałem z innymi dziewczynami, ale cały czas myślałem o tamtej... Z tego nie można się wyplątać, tego nie można nawet nazwać uzależnieniem to coś o wiele silniejszego i nie ma takiego czegoś jak odwyk. Możesz posklejać wazon czy figurkę, ale one już nigdy nie będą takie same, identycznie jest z sercem... Niestety nie wszystko można naprawić. Miłość to najsilniejsze uczucie, jakie istnieje, potrafi łączyć, ale także dzielić, to od niej pochodzą inne uczucia... - widząc moją zdziwioną minę zaczął kontynuować - Pomyśl logicznie... Smutek, żal, złość, radość, szczęście, gniew, ból, "uniesienie", strach, tęsknota, to wszystko pochodzi od miłości, tylko nie zaprzeczaj wiem, że myślisz tak jak ja [ znowu się rozpisałam... niedługo Was zamęczę]...
Głowiłam się nad tym przez chwilę, miał rację... Chyba i tak cierpiałam mniej od niego.
- To wszystko, co mówisz jest prawdą, ale gdyby wszyscy tak myśleli nikt nie odważyłby się kochać, a oto chyba chodzi w życiu... Niektórzy niestety nie liczą się z tym, że mogą kogoś zranić, myślą tylko o sobie, nie obchodzi ich, że doprowadzają kogoś do łez czy nawet myśli samobójczych, mają to gdzieś... Trzeba być silnym, na tym świecie nie ma miejsca dla słabych, tacy tu nie przetrwają, dlatego tak ważne jest posiadanie osoby, która cię wspiera. Trzeba być ostrożnym w dobieraniu znajomych, bo można się przeliczyć...
- Masz rację, ale gdy kogoś kochamy to nie myślimy, że ta osoba może nas skrzywdzić, nie widzimy jej wad myślimy, że jest idealna, tak właśnie działa miłość, na początku jest świetnie, ale po czasie zasłona zakrywająca wszystkie kłamstwa opada, a wtedy nie jest już tak kolorowo, dlatego w związku tak ważna jest szczerość...[ co ja zrobiłam z tego scenariusza, to nie tak miało wyglądać...]
- Znów muszę się z Tobą zgodzić...
Wytarł rękawem łzy i zamknął na chwilę oczy.
- Pójdę już, przepraszam że Cię tak wymęczyłem...
- Nic się nie stało, powiedziałeś po prostu, co czujesz. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz...
- Jasne, czemu nie.
Po tych słowach wyszedł. Dziwnie się czułam, bałam się o niego. Stał się dla mnie bardzo bliski. Po kilkunastu minutach był obiad, nie miałam ochoty, ale poszłam go zjeść, za to nie zeszłam później na kolację. Cały czas zastanawiałam się nad sensem tego co mi powiedział, nie dawało mi to spokoju. Przez kolejne kilka dni nie widziałam Jongina w końcu zapytałam jednej z pracownic czy wie, co się z nim dzieje. Dowiedziałam, się że wziął sobie dwa tygodnie wolnego. Bez niego nudziłam się jeszcze bardziej i cały czas zamartwiałam się czy czegoś sobie nie zrobił. Na całe szczęście wrócił cały i zdrowy, potrzebował tego odpoczynku. Postanowiłam, że nie będę go męczyć swoją obecnością, jak będzie chciał to sam przyjedzie. Minął kolejny tydzień, a on nadal nie raczył się odezwać. Czułam się już dobrze, nawet gdyby ktoś mnie torturował nie wzięłabym znów narkotyków. Dzisiaj były moje urodziny, ale tak jak myślałam moi rodzice nie przyszli, nawet nie wysłali SMS, jakby kompletnie zapomnieli o moim istnieniu, może właśnie tak było. Niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi.
- Otwarte!!
Zawołałam niechętnie. Okazało się, że to Kai z... z ciastem??
-____ wszystkiego najlepszego.
-S... Skąd wiedziałeś??
- Mam swoje źródła, pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki - uśmiechnął się zachęcająco.
O dziwo jedyne, co przyszło mi do głowy to to żeby chłopak był szczęśliwy, nie chciałam niczego więcej. Potem położył ciasto na stoliku i chciał wyjść.
- Czekaj... Gdzie idziesz??
- Nie chcę Ci przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz mi... Siadaj, przecież nie zjem tego sama.
Po chwili namysłu się zgodził.
- Przepraszam, że Cię nie odwiedzałem, ale miałem parę spraw
do załatwienia.
- Przecież to nie jest Twój obowiązek, więc nie musisz mnie
przepraszać, a tym bardziej tłumaczyć się.
- Tylko, że ja lubię z Tobą rozmawiać i przebywać.
- Miło mi…
Pokroiłam „tort” i zaczęliśmy jeść.
- Muszę Ci coś powiedzieć.
- Mwoh (co)??
- Wiem kiedy Cię wypuszczają, a mianowicie za trzy dni.
Zrobiło mi się smutno, niby nie lubiłam tego miejsca, ale
pewnie nie mam już gdzie wracać.
- Co się stało??
- Bo… Moi rodzice powiedzieli, że gdy będę już pełnoletnia
to mam się od razu wyprowadzić, dzisiaj minął termin.
- Nie przesadzaj, na pewno się ucieszą a Twojego powrotu.
- Wątpię… Na pożegnanie powiedzieli mi, że nie zasłużyłam na
to żeby być ich córką i nie chcą mnie znać.…
- P… Przykro mi… Nie możesz zatrzymać się u znajomych??
- Też nie… Gdy zaczęłam brać przestali się do mnie odzywać,
zresztą nie dziwie im się…
Po chwili namysłu ponownie się odezwał.
- Wiem, że to dziwna propozycja, ale mieszkam sam, więc póki
nie znajdziesz mieszkania możesz zatrzymać się u mnie… Co Ty na to??
Byłam lekko zszokowana, nie spodziewałam się takiego obrotu
spraw.
- Nie chciałabym Ci sprawiać kłopotu…
- Ależ to nie problem, to zgadzasz się?? –zapytał już śmielej.
-… Arasso…
- Będzie wesoło – uśmiechnął się szeroko.
Odpowiedziałam mu nieśmiałym uśmiechem, nadal nie mogłam
uwierzyć, ze mi to zaproponował, przecież tak naprawdę w ogóle mnie nie znał,
ale to nie zmienia faktu, ze byłam mu bardzo wdzięczna. Zawsze potrzebowałam
osoby, która pomoże i wesprze, czy Kai okaże się tą właśnie osobą?? Nie wiem,
to się dopiero okaże. Powoli ufałam mu coraz bardziej.
- Czuje się jakbym znał Cię o wiele dłużej niż niecały
miesiąc.
- To nie jesteś jedyny.
- To trochę zabawne, że poznaliśmy się w takim miejscu,
prawda??
- Tak troszeczkę… Jeszcze raz bardzo Ci dziękuje, że
pozwoliłeś mi u siebie zostać…
- Nie ma za co. Przyjaciele muszą sobie pomagać, a my się
trochę zbliżyliśmy, więc traktuje Cię jak młodszą siostrę.
- Jasne… Ja myślę o Tobie też w ten sposób.
Starałam się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie i chyba mi
się udało. Jak siostrę?? Co to miało być… Chyba wolałabym żeby mnie nie lubił,
totalna katastrofa, nagle po moich policzkach spłynęły łzy, próbowałam je
powstrzymać, ale na nic te próby się zdały.
-____ co się stało??
- Nic, po prostu cieszę się, że znalazłam tak życzliwą
osobę.
- To miłe, ale nie
płacz.
- Za chwilę mi przejdzie.
- Spokojnie, już nie musisz się o nic martwić. Zawsze Ci
pomogę, pamiętaj o tym.
- Nie zapomnę.
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas aż chłopak musiał
wrócić do swoich obowiązków. W końcu minęły te trzy dni, zostałam wypisana i
pojechałam z nim do mieszkania.
- Proszę wejdź. Podoba Ci się??
Moim oczom ukazał się duży, jasny i przestronny salon. Jasne
ściany, jasna kanapa i meble, ale dodatki były ciemne, kompozycja przyjemna dla
oka, brak przepychu, ale pusto tam też nie było.
- Ładnie… Przepraszam, ze zapytam, ale skąd miałeś na to
wszystko pieniądze??
- Nie zarabiam źle, a w dodatku rodzice trochę mi pomagają.
- Rozumiem…
- To może Cię oprowadzę?
Zgodziłam się i zaczęliśmy po kolei wchodzić do
poszczególnych pokoi. W końcu zatrzymaliśmy się na dłużej w ostatnim.
- Dotychczas był to pokój dla gości, ale od dzisiaj Ty
będziesz w nim urzędować, może być??
- Oczywiście, że tak. Naprawdę jestem Ci bardzo wdzięczna i
winna przysługę.
- Nie przesadzaj, nic nie jesteś mi winna. Miło będzie
wiedzieć, że ktoś na mnie czeka. Niestety niedługo skończą się wakacje i będzie
trzeba kupić książki, ale mamy na to jeszcze trzy tygodnie.
- Już?? Jakby nie patrzeć to dość szybko zleciało.
- Co racja to racja. Wiesz chciałbym Ci kogoś przedstawić.
- Kogo??
- ---- (imię wroga)[przepraszam, ale kompletnie nie miałam
pomysłu co dalej]!!
- Hej Kochanie – nieznajoma pocałowała go w policzek – To Ty
jesteś ____?? Kai dużo o Tobie opowiadał… Fajnie, że mogę Cię w końcu poznać,
mam na imię ----.
- Oh... ____, miło mi, mieszkasz tu??
- Nie, jeszcze nie.
- Aha… To ja nie będę Wam przeszkadzać i posiedzę tutaj.
Oboje się uśmiechnęli i wyszli. Poczułam jakby wbił mi nóż w
plecy. To wyjaśnia tą siostrę… Chwila, przecież on mówił, ze nie może zapomnieć
o tamtej, czyli jednak mu się udało. Chciałam żeby był szczęśliwy, ale wolałabym
żeby był szczęśliwy ze mną, a nie z inną. To bolało… To się nazywa mieć
szczęście… Nie wiem jak, ale spędziłam kilka godzin na analizowaniu tego
wszystkiego co się zdarzyło. Z rozmyślań wyrwało mnie dopiero pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Cześć…
- To Ty… Chciałabym zapytać Cie o jedna rzecz. Pamiętasz
naszą rozmowę, gdy mówiliśmy o twojej byłej??
- Pamiętam i teraz już obecnej.
- Czyli to Ona??
- Tak, coś nie w porządku??
- Ani(nie). Po prostu byłam ciekawa.
- Ok., jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj.
- Dobrze.
Znów zostałam sama. To wyjaśnia ten urlop. Wrócił do niej, a
ja głupia wmawiałam sobie, że mam u niego jakieś szanse. To bez sensu… Wydawał
się bardzo miła, ale patrzyła na mnie jakoś tak z góry, może mi się
przewidziało. Gdy wstałam następnego dnia jego już nie było.
- Pewnie pojechał do pracy…
Zwiedziłam jeszcze raz cały dom. Potem wyszłam na zewnątrz,
musiałam się trochę przewietrzyć Całkiem spokojnie i melancholijnie mijały mi
kolejne dni, w mieszkaniu Kai’a czułam się jak u siebie, a nawet lepiej. Wszystko
było dobrze do pewnego dnia, w którym wrócił zdenerwowany i rozbity.
- Jongin co się dzieje??
- Znów zrobiła to samo. Znów mnie zostawiła!!
- Naprawdę?? Nie myśl o tym teraz, to najgorsze, co możesz zrobić.
Wyrzuć Ją ze swojej pamięci, wiem, że potrafisz.
-___ to nie takie łatwe…
- Wiem Kai, wiem, ale uwierz, że potrafisz, to jest klucz do
wszystkiego.
nie odpowiedział mi.
- Przepraszam, ze to teraz powiem, ale… Chyba się w Tobie
zakochałam…
- -M… Mwoh??
Emocje wzięły nade mną górę, pocałowałam go. Byłam bardzo zdziwiona,
gdy to odwzajemnił.
- ____ pomożesz mi przez to przejść??
- Zawsze i wszędzie…
Chłopak mnie przytulił, kto by się spodziewał, że tak to się
skończy…
- Może przy Tobie w końcu odnajdę spokój…
Po tych słowach pocałował mnie w czoło.
Jakbym miała to czytać chyba bym zasnęła... Tym razem nie tylko końcówka mi nie wyszła, ale cały scenariusz... Ehh no trudno...
Scenariusz dobry. Historia Kai'a przypomina mi troszeczkę piosenke teen top. Końcówka dobra ale moglabys ja bardziej rozwinąć i za dużo twojego znaku rozpoznawczego. Scenariusz nie nudzil więc nie wiem o co ci chodzi
OdpowiedzUsuńDziękuje za szczery komentarz i następnym razem będę wiedziała czego unikać, a czego ma być więcej [nie zmienia to faktu, że i tak bym zasnęła jakby ktoś kazał mi to czytać...].
UsuńHistoria jest spoko, lecz niezbyt dobrze mi się czytało. Twoje dopiski psują klimat. Człowiek się wczuwa, a tu nagle mała uwaga autora, w środku wypowiedzi bohatera. Mam nadzieję, ze weźmiesz sobie to do serca i odpędzisz się od dopisków. Zawsze możesz pod koniec napisać te dopiski, a nie w trakcie. Taka moja mała uwaga. :3
OdpowiedzUsuńZapamiętam. W Twoim scenariuszu z Lejsem będzie zero dopisków... I dziękuję za szczery komentarz, trochę krytyki zawsze się przyda.
UsuńCieszę się ^^. Te dopiski psują, a naprawdę dobrze piszesz :3
UsuńOn nie jest nudny. Ja nie mam nic do zarzucenia :)
OdpowiedzUsuńScenariusz jest świetny. Czekam na kolejne ^.^
OdpowiedzUsuń