29.01.2014

Sehun - Zagadka część 4

No to jeszcze trochę Was pomęczę XD Tak na marginesie zaczęłam pisać scenariusz z Chenem...
Miłego czytania^^


Szczerze nie wiedziałaś, co masz zrobić. Teraz spojrzeli na siebie, a po chwili Paul był już na czterech łapach, ale nigdzie nie szedł. Stał tylko z zamkniętymi oczami i uszami mocno postawionymi ku górze. Minęło może 10 minut aż wrócił do swojej ludzkiej postaci.
- Nic... Cisza... Żadnego kontaktu... Głupio mi to mówić, ale boje się...
- Ja też... Chodźmy po resztę...
Ruszyliście szybko w stronę chatki, gdy tam dotarliście Luke właśnie dyskutował o czymś albo raczej o kimś z Alexem, a reszta oglądała właśnie jakiś film.
- Chłopacy Seth zaginął –powiedział zdenerwowany Sehun.
- Co?? Dobre żarty, a teraz mówcie gdzie On jest... – zdenerwował się trochę Joe.
- Też chcielibyśmy wiedzieć – odpowiedzieli równo, po czym zaczęli opowiadać co się stało.
Stałaś w kącie i nie wtrącałaś się. Reszta watahy słuchała, uważnie wszystko analizując.
- Jak mogliście zostawić Go samego?? – zapytał oburzony David.
- Ja prawie dałem rade temu... temu czemuś, więc myśleliśmy, że On nie będzie miał żadnych problemów...
- Nie wpadliście na to, że Tamten może mieć gdzieś dalej znajomych i to pułapka?! – zdenerwował się.
- David spokojnie, znajdziemy Go... – zaczął Max.
- Jak mam być spokojny, gdy ten idiota pewnie już nie żyję?! – teraz mężczyzna spojrzał na ciebie – To wszystko Twoja wina... Gdybyś się tu nie pojawiła Sehun nie poszedłby do lasu, a mój brat nie pobiegłby tam żeby Wam pomóc!! – zaczął się do ciebie zbliżać.
Twój przyjaciel stanął tak żeby uniemożliwić tamtemu dojście do ciebie. Najstarszy spojrzał na niego pobłażliwie, a następnie go odepchnął.
- Gdyby od razu Cię zabił nie mielibyśmy problemu... On nie potrafił tego zrobić, ale ja się nie zawaham.
Spojrzałaś na bok, Paul właśnie pomagał wstać blondynowi. Nagle pomiędzy tobą, a napastnikiem pojawił się Joe.
- Spadaj stąd, to nie Tobie chcę zrobić krzywdę...
- Zostaw Ją... Tak nie można... I Ty chciałeś być naszym liderem?? Pff prawdziwy Samiec Alfa by tak nie postąpił...
Przez moment wpatrywali się w siebie wrogo.
- Tylko tracimy czas, lepiej chodźmy Go szukać... –powiedział Max rozdzielając ich.
- Odprowadzę ____ do domu i do Was dołączę...
- Lepiej nie idź sam... Joe pójdzie z Tobą – powiedział znów brunet.
- Niech będzie... –chłopak złapał cię za rękę – Idziemy...
Żaden z nich się do ciebie nie odezwał. Otworzyłaś drzwi...
- Nie otwieraj nikomu nieznajomemu, nawet listonoszowi... Jak wrócę to do Ciebie przyjdę, dobrze??
- Boje się...
- ____ musisz być silna... Nic Ci nie będzie, a teraz musimy już iść. Trzymaj się..
Zamknęłaś drzwi na wszystkie zamki, spojrzałaś przez okno, ale ich już nie było. Martwiłaś się o niego, o resztę też, ale o niego szczególnie. Czułaś się winna... Nagle przypomniałaś sobie słowa Paula „Sehun nie kłamał, naprawdę jesteś śliczna” zrobiło ci się jakoś cieplej na sercu. Bolała cię sama myśl, że chłopak może nie wrócić...
-____ histeryzujesz... Nie jest tam sam, na pewno wrócą cali i zdrowi... a co jeśli nie?? Yhh przestań o tym myśleć.
Chciałaś się trochę rozluźnić, więc włączyłaś komputer i weszłaś na jedne z portali społeczności[tak, tak na fejsbuka XD], po kilku minutach dostałaś wiadomość od koleżanki z wyjaśnieniem, dlaczego nie odbierała i z pytaniem po co dzwoniłaś. Odpisałaś jej, ze to nic ważnego. W Internecie nie znalazłaś nic godnego uwagi, więc przerzuciłaś się na telewizor, a tam wpadłaś na reportaż o kilku morderstwach w tym tygodniu. Ofiary zginęły w niewyjaśniony sposób, sprawcy nie pozostawili po sobie najmniejszych śladów. Policja uważa, że to jacyś bardzo doświadczeni bandyci, ale nie wszyscy ludzie w to wierzyli.
- A co jeśli to chłopcy?? Nie, to niemożliwe... Już szybciej mógłby to być ten facet...
Twoje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Poszłaś otworzyć, gdy nagle przypomniałaś sobie, co mówił Sehun. Spojrzałaś przez wizjer, ujrzałaś jakąś nieznajomą kobietę, która stała bokiem do drzwi. Odwróciła się, teraz mogłaś zobaczyć jej twarz. Była blada jak ten mężczyzna, ale niestety nie tylko to ich łączyło, tęczówki miała koloru krwi... Zastygłaś w bezruchu, prawie nie oddychałaś. Obserwowałaś ją... Pokręciła się jeszcze trochę aż w końcu odwróciła się zrezygnowana i odeszła. Odetchnęłaś głęboko. Miałaś nadzieję, ze już tu nie wróci... Chwila... Skąd ona wiedziała gdzie mieszkasz?? Wyjęłaś telefon i wykręciłaś numer...
- Mamo... Mogłabyś może dzisiaj i ogólnie w najbliższym czasie nocować u Cioci?? Bo wiesz.. Ja muszę sobie przemyśleć parę spraw, a Wy dawno się nie widziałyście...
- Nie wiem, co kombinujesz, ale niech będzie... Będę często dzwonić, więc miej przy Sobie komórkę.
- Dobrze... Dzięki, to pa.
Przynajmniej ona będzie bezpieczna. Mijały godziny, ale nic się nie stało. Spojrzałaś sfrustrowana na zegarek... 17... Przez ten cały czas krzątałaś się bez sensu po domu czekając na jakąkolwiek wiadomość, ale żadnej nie dostałaś. Poszłaś po ładowarkę, ponieważ telefon już pikał. W pokoju było jakoś inaczej... Wydawało ci się, że czegoś tu brakuje, ale nie wiedziałaś czego. Ponownie zeszłaś na do salonu, zabrałaś się za robienie obiadu... Minęła kolejna godzina, a ty znów oglądałaś wiadomości z nadzieją, ze dowiesz się czegoś nowego... Niestety nic z tego. Z każdą minutą twój niepokój narastał. miałaś straszną ochotę pójść do chatki, ale powstrzymałaś się. Godziny mijały i nadal nic. Było już po 22, byłaś tak zmęczona, że prawie zasypiałaś na stojąco, ale nie zamierzałaś iść spać. Coraz bardziej się bałaś. Nagle ktoś zapukał szybko i mocno do drzwi. Podeszłaś do nich ostrożnie... Spojrzałaś przez wizjer i ujrzałaś znajomą twarz... Szybko otworzyłaś drzwi.
- Chodź, tu nie jesteś bezpieczna... – szepnął chłopak o śnieżnobiałych zębach.
- Daj mi chwilę...
Wbiegłaś po schodach i po chwili zamykałaś dom trzymając w prawej ręce niewielką torbę. Przygotowałaś się na tą sposobność, więc spakowałaś najpotrzebniejsze rzeczy.
- Widzę, że się tego spodziewałaś...
- Tak... Dlaczego szepczemy??
- Nie ma czasu... – chłopak odwrócił się do ciebie plecami i lekko ugiął nogi – Wskakuj...
- Zgłupiałeś?? Na barana??
- Tak będzie szybciej... No już.
Zrobiłaś co kazał. Zaczął biec... Tak, miał rację, gdyby biegł z tą prędkością, co teraz zostałabyś daleko w tyle. Po kilku minutach byliście na miejscu. Zeszłaś z jego pleców i próbowałaś złapać równowagę, strasznie kręciło ci się w głowie. Zaczął przeszukiwać swoje kieszenie.
- Kur...cze... Masz kluczyk??
Sprawdziłaś...
- Został w kuchni...
- No to mamy problem... Szybko po niego pójdę i wrócę, dobrze??
- Ale co ze mną??
- Zostaniesz tu, daj mi kilka minut i klucze do mieszkania...
Spełniłaś jego prośbę. Zniknął pomiędzy konarami drzew. Usiadłaś na miękkim puchu i oparłaś plecami o ścianę domu. Rozglądałaś się nerwowo po okolicy. Byłaś ciekawa, dlaczego akurat Luke po ciebie przyszedł, a nie ktoś inny. Dokładnie wiadomo, o kogo ci chodziło. Przez moment wydawało ci się, ze coś w krzakach się poruszyło, ale po dalszym obserwowaniu roślin nic więcej się nie wydarzyło. Spojrzałaś na zegarek.
- A to kłamca... Minęło już 13 minut, a miało być tylko kilka... Super, teraz nie mam gdzie się podziać...
Zdenerwowałaś się zbyt szybko. Po chwili duży złoty wilk [ULF] wybiegł na polanę, a za nim jeszcze ktoś. Podniosłaś się pospiesznie. Teraz poznałaś tą osobę, to była ta sama kobieta, którą widziałaś przed drzwiami, ta sama blada postać o srebrnych długich włosach. Zwierzak spojrzał na ciebie wyraźnie przestraszony, za jego wzrokiem podążyła także ONA, gdy cie ujrzała uśmiechnęłaś się dziwnie. Wykorzystał ten moment i rzucił się na nią. Po kilkunastu minutach kończyny ów postaci leżały w różnych miejscach łąki, pech chciał, że głowa wylądowała obok twoich nóg.  Chciałaś krzyczeć, ale milczałaś, chciałaś uciekać, ale tylko stałaś sparaliżowana strachem, chciało ci się płakać, ale z twojej twarzy nie dało się kompletnie nic wyczytać, wpatrywałaś się jedynie w czaszkę kobiety. Zdążyłaś mrugnąć, a jej już nie było. Zaobserwowałaś jak złocisty wilk znika pomiędzy drzewami i w śniegu, tak jeszcze parę razy. Stanął przy tobie już na dwóch nogach.
- Kim ona była i gdzie teraz jest??
- Nie potrafię Ci tego wytłumaczyć, ale ona już nie żyję...
- No zorientowałam się!!
- Spokojnie... Opowiem Ci w środku, dobrze??
Zgodziłaś się niechętnie, a chłopak otworzył chatkę...
- Napijesz się herbaty albo czegoś?? – zapytał zabierając od ciebie kurtkę.
- Poproszę herbatę... Nie zmieniaj tematu... Gdzie jest Sehun?? Yyy chciałam zapytać, kim była ta kobieta, tak od początku o to mi chodziło. Po prostu się przejęzyczyłam... No nie patrz tak tylko mów!!
- Ona, ona była... Powiem tak, nie była człowiekiem...
- A kim??
- Nie wiem jak mam Ci to wytłumaczyć... Tacy jak ona zabijają ludzi i żywią się ich krwią... [tak wiem popularne, ale nie miałam pomysłu]
- Czyli była po prostu wampirem??
- Tak właśnie, słowo mi wyleciało...
- Ale Wy podobno też zabijacie ludzi...
- My?! Kto Ci takich bredni naopowiadał?!
- No... Przecież Seth nazwał mnie „przekąską” – odpowiedziałaś cicho.
- On tylko żartował żeby trochę wystraszyć Sehuna.
- Nie rozumiem, ale niech Ci będzie... Czemu akurat Ty p...
- Po Ciebie przyszedłem?? Sehun przed... przed..
- Co?? Przed czym?? Coś mu się stało??
- Nie... Znaczy tak... Nie wiem... Nie wiem, co z resztą...
- Jak to nie wiesz?! – wydarłaś się na niego.
- Nie wiem... Sehun prosił abym zapewnił Ci bezpieczeństwo w razie gdyby coś mu się stało, więc... więc jestem.
- Ale co się dzieje?! Wytłumacz mi to do cholery!! [Przepraszam za słówko, ale tak mi przypasowało] – znów na niego nakrzyczałaś.
Spojrzał jedynie szklistymi oczami i bez słowa poszedł zalać napoje właśnie gotującą się wodą. Chyba potraktowałaś go niesprawiedliwie, przecież mu też nie jest łatwo.
- Luke mianhe [przepraszam], nie chciałam, wiem ze to nie Twoja wina, ale po prostu się martwię…
Chyba się obraził, bo nie odpowiedział. Było ci głupio i przykro zarazem, bo przecież nie to chciałaś osiągnąć. Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że on tylko udaje silnego, a naprawdę cierpi nie mniej niż ty. Podał ci kubek nadal się nie odzywając.
- Ja... Ja naprawdę przepraszam…
- Nic się nie stało. – powiedział twardo i oschle.
Zdziwił cię jego ton. Uznałaś, że na razie dasz mu spokój. Czyli jednak przesadziłaś. Piłaś powoli gorącą herbatę, spoglądając od czasu do czasu na swojego towarzysza. Przez chwilę wydawało ci się, ze z jego oczu kapały łzy, ale nadal nic nie mówiłaś. Usłyszałaś ciche wycie, w tym momencie coś w tobie pękło. Wybiegłaś przed dom, zaczęłaś się rozglądać, wołać każdego po kolei, ale nie dostałaś żadnej odpowiedzi…
-____ wracaj… - powiedział chłopak beznamiętnie.
- Zostaw mnie… Nie mam zamiaru czekać bezczynnie… Idziesz ze mną??
Cisza, nawet na ciebie nie spojrzał.
- Jeśli się boisz to mogę iść sama.
Zniknął za drzwiami. Czyli jednak tchórzy. Chciałaś już iść, gdy nagle złapał cię za nadgarstek.
- Sehun mnie za to zabiję, ale chodźmy.
- Jeśli jeszcze żyje…
- Przestań!! Zamknę chatkę i m możemy iść…
Czekałaś posłusznie.
- Luke??
- Tak??
- Co się z nią stało, no wiesz po tym jak Ją zabiłeś??
- A Ty znowu o tym?? Po rozerwaniu takiego stworzenia jego szczątki trzeba wrzucić do wody. Tam jest strumień.
Spojrzałaś tam gdzie wskazywał. Teraz już wiedziałaś, dlaczego je tam wynosił.
- Nie zmieniasz się??
- Na razie nie… Jak będziemy szli to co jakiś czas będę sprawdzał okolicę.
Narzucił wolne tempo, jak dla ciebie to nawet za wolne… Chciałaś mu to powiedzieć, ale uznałaś ze lepiej tego nie robić, bo znowu go zdenerwujesz.
- Słyszałeś?? – zapytałaś ni stąd ni zowąd.
- Co?? Nie, a co miałem słyszeć??
- Cicho. Może znów będzie hałasować…
Mianowicie chodziło ci o wołanie wilka, ale tego mu nie powiedziałaś, bo uznałby cie za jakąś nienormalną, a może powoli ci odbijało?? Nieważne... Przyspieszył, a ty za nim. Cały czas oglądał się na boki i do tyłu. Nie wiedziałaś czy to był dobry pomysł, ale chyba lepszy nic nie robienia, prawda?? Mijały minuty, spojrzałaś na zegarek. Szliście już dobrą godzinę. To chyba jednak nie ma sensu. Trudno, przecież nie będziecie zawracać. Zamyśliłaś się i nawet nie wiesz kiedy, ale chłopak zniknął. Zostawił cie tu?? Nie, to niemożliwe.
- Luke?? Gdzie jesteś?? LUKE??
- Cii... Chodź tu i nie wrzeszcz…
Głupek… Skręcił i ci nie powiedział. Trudno, że mogłaś to zauważyć, to i tak jego wina. Nagle cisze boleśnie rozdarło głośne wycie. Spojrzeliście na siebie przestraszeni.
- Zostań tu, a ja tam idę.
- Nie zostanę tu sama...
Pobiegłaś za nim, ale już nigdzie go nie widziałaś. Zaczęłaś kierować się w stronę, z której usłyszałaś hałas. Chyba zabłądziłaś.
- Zaje... Super... Lepiej być nie mogło…
Teraz do twoich uszu dobiegło stłumione warknięcie. Ruszyłaś w tamtą stronę. To co tam zobaczyłaś przeraziło cię o wiele bardziej niż wszystko co się wcześniej wydarzyło. Złoty wilk stał zasłaniając coś, a do niego zbliżały się trzy wampiry. Nie mogłaś i nie chciałaś stać bezczynnie i patrzeć jak go pokonują. Co zrobić??
- Ej to chyba mnie szukacie, co?? – zawołałaś najgłośniej jak potrafiłaś.
Wszyscy skupili swoja uwagę na tobie. Zwierzak wykorzystał sytuacje i zaatakował jedna z postaci. Teraz już wiedziałaś, kogo bronił, tam pod drzewami ze śniegiem zlewał się inny wilk możliwe, że byś go nie zauważyła, gdyby nie te czarne oczy i nos... No i wielka czerwona plama w okolicach brzucha i klatki piersiowej. Nie miałaś wątpliwości, kto to był. Nagle ktoś powalił cię na ziemie. Poczułaś czyjeś lodowate dłonie na swoich ramionach. Spojrzałaś na twarz napastnika, był to blady mężczyzna. Jego tęczówki cię zahipnotyzowały, znów czerwone. Nagle blady człowiek wstał i nadepnął ci na rękę...
- Auć... Złaź palancie!!
Próbowałaś się uwolnić, ale on złapał cię za tą samą ręką i ścisnął ją w dłoni. Usłyszałaś trzask, a z oczu pociekły ci łzy. Nagle mężczyzny już obok ciebie nie było, spojrzałaś na bok, biały wilk kołysząc się na boki właśnie odrywał głowę atakującemu. Zwierzak po chwili padł i przemienił się w człowieka. Podbiegł do niego Luka, a potem ty. Lewą rękę cały czas trzymałaś przy ciele. Sehun miał rozdartą koszulkę, a na klatce piersiowej ogromne zadrapanie... Nie reagował na nic... Obwiązaliście ranę bluzą drugiego chłopaka... Luke wziął młodszego na ręce [jak to brzmi XD] Skierowaliście się w stronę domu... Ledwo za nim nadążałaś. Nie wiedziałaś co będzie dalej, ale starałaś się być silna...
Kolejka nadal otwarta...



 

12 komentarzy:

  1. Ojej. Świetne. Bardzo mi się podoba. Tylko szkoda mi trochę, że Sehun został skrzywdzony, no ale przecież - że się tak wyrażę - "Książe z Bajki" ciągle nie może być bohaterem xD

    I znowu dziękuję za kolejną część :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak trochę mało Go w tej części, ale chyba nie jest źle skoro Ci się podoba :D

      Usuń
  2. JAKI LOL, JESTEM BELLĄ! Brakuje tylko Edwarda...... (powinien być nim Kai xd) Masz tego nie kończyć, a najlepiej zrobić całą serię , aby miała tak ok 20 rozdziałów XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem i martwię się, bo mi też kojarzy się ze Zmierzchem... Wae?? Koniec użalania się nad sobą... Co do rozdziałów to zrobię co w mojej mocy XD Ale takiego długiego to nikomu nie będzie chciało się czytać... [nikomu oprócz Ciebie XD]

      Usuń
    2. Znajdzie sie ich więcej c:

      Usuń
    3. A co zadzwonisz do znajomych i zaprosisz ich na grupowe czytanko?? XD

      Usuń
    4. Tak. Tak właśnie zrobię XD

      Usuń
  3. Ja tu zglaszam sprzeciw. Ja to lubię czytać i wypraszam sobie. Ty mnie kiedyś zabijesz. Mówie ci to. Z jakiegos powodu na pewno. Będzie scenariusz z Chenem już się nie mogę doczekac. A jeszcze bardziej następnej części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, zapomniałam o Tobie... A no tak przecież miałam Cię udusić XD

      Usuń
  4. Cudowne. Uwielbiam Twoje scenariusze... To poproszę Baekhyuna i Hongkiego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chce kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poproszę coś z chłopcami z BTS. Coś smutnego z happy endem

    OdpowiedzUsuń