12.01.2014

Lee Joon - Śpiączka

 Bardzo was przepraszam, że scenariusz nie z listy zamówień, ale jakoś mnie tak tchnęło... No i mam ostatnio fazę na Lee Joona <3 Miłego czytania... Ostrzegam to mój najdłuższy scenariusz...



Od kilku miesięcy chodziłaś z Lee Joonem. Poznaliście się przez przypadek. Był on twoim pierwszym chłopakiem.
Układało wam się świetnie, bardzo rzadko się kłóciliście. Byłaś w nim strasznie zakochana zresztą on w tobie też. Miał bardzo wiele adoratorek, przez to czasami zastanawiałaś się, dlaczego jest w związku właśnie z tobą. Chodząc z nim po mieście dostrzegałaś zazdrosne spojrzenia innych dziewczyn, czułaś na sobie ich mordercze spojrzenia. Czasem, gdy po ciebie przychodził to opowiadał jak wszystkie zaczynały się do niego kleić i prosić o numer telefonu, a on musiał grzecznie odmawiać, bo nie chciał być nie miły... Zawsze się z tego śmiałaś. Nie widywaliście się codziennie, ponieważ chodziliście do innych szkół i nie zawsze był czas, ale wysyłaliście sobie, chociaż po jednym sms na dobranoc... Twoi rodzice mówili, że to nie jest chłopak dla ciebie, a wtedy odpowiadałaś im, że to nie ich sprawa, z kim się spotykasz, ale za to jego bardzo cie polubili.  To miał być zwyczajny wieczór i z początku nawet taki był. Wracaliście właśnie z kina, a Changseon [dla nie wtajemniczonych Joon] obejmował cię ramieniem i co jakiś czas spoglądał na zegarek. Nagle za wami ktoś się odezwał.
- Ej wy... Odwróćcie się i ręce za głowę.
Zrobiliście tak jak kazał, ujrzałaś mężczyznę w kominiarce z Bronia wyciągniętą w waszą stronę. Spojrzałaś przestraszonym wzrokiem na swojego chłopaka.
- Spokojnie kochanie, będzie dobrze... – powiedział do ciebie po cichu.
- Nie gadać, bo nie zawaham się tego użyć. Koleżko nagrabiłeś sobie trochę, a teraz za to zapłacisz... Zabić Ciebie i odejść czy może dziewczynę, a ty będziesz patrzył, ale wyjdziesz z tego żywy... Co wolisz??
- Jej w to nie mieszaj... – odrzekł zły, ale też dziwnie spokojny.
- Bo co?? Co możesz mi zrobić chłopczyku?? – zapytał tamten drwiącym głosem.
Lee Joon zrobił kilka kroków w jego stronę.
- Ejej nie ruszaj się, bo strzelę... ale nie w ciebie.
Chłopak natychmiastowo stanął, ale przed tobą żeby zasłonić cię własnym ciałem.
- Dobra koniec tych zabaw, dostałem zadnie, więc teraz je skończę...
Po tych słowach broń wystrzeliła. Joon zachwiał się i padł na ziemię przyciskając rękę do brzucha, a tamten nagle zniknął. Chłopak leżał, a na jego twarzy widniał grymas bólu. Zanim zorientowałaś się co tak naprawdę się stało minęła chwila. Szybko przy nim kucnęłaś.
- Trzymaj się... Jeszcze trochę, już dzwonię po karetkę...
Przestraszona wyjęłaś telefon, a tam okazuje się, ze jest wyładowany.
- Co?? W takiej chwili?? Gdzie masz swój telefon?? – spytałaś spoglądając na chłopaka.
- W lewej kieszeni... – powiedział z trudem.
Sięgnęłaś do wskazanego miejsca, ale jego komórka też była wyładowana.
- Cholera...
Spojrzałaś na niego i dopiero teraz zauważyłaś, że na jego białej koszulce była czerwona plama, która wciąż rosła i rosła. Poczułaś, że masz mokre oczy, ale powstrzymywałaś płacz, bo nie chciałaś gpo jeszcze bardziej zdołować.
- Poczekaj sekundę, sprowadzę pomoc i wrócę...
Złapał cię za rękę.
-_____ wiesz, że to nic nie da. Wykrwawię się zanim przyjedzie karetka. Zostań ze mną te kilka ostatnich minut.
- Ale...
- Nie. Uwierz mi to nic nie da.
Przyłożyłaś swoją dłoń do jego, przez to miałaś na niej jego krew. Spojrzałaś teraz na swoją rękę i coś ci tu nie pasowało. Chwila, chwila, przecież krew nie jest taka jasna...
- Weź rękę chce zobaczyć twoja ranę.
Zrobił to co kazałaś, a ty podciągnęłaś mu trochę koszulkę do góry... To co tam zobaczyłaś ostro cię wkurzyło, ale przy okazji odczułaś ulgę. Był tylko wymazany czymś czerwonym, a żadnej dziury po kuli nie było. Spojrzałaś na niego, a ten tylko głupio się uśmiechał, aby po chwili wybuchnąć śmiechem.
- Ściema?? Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłeś... Przecież mogłam dostać zawału... Pabo [idiota]. Nie odzywaj się do mnie.
- ____ nie przesadzaj. Nieźle gram, co nie?? [XD]
- Nieźle to mało powiedziane... Kim był ten facet w kominiarce??
- To mój kolega. – znów zaczął się głupkowato śmiać.
- Tak w ogóle, co to miało być?? Ja myślałam, że umierasz!! – wstałaś oburzona.
- Ne gniewaj się... Chciałem zobaczyć twoją reakcję... – mówiąc to usiadł.
- Moją reakcję?? Kompletnie Ci odbiło?? Tak więc patrz!! – odwróciłaś się napięcie – Nie dzwoń do mnie i przemyśl swoje zachowanie.
Zaczęłaś iść w stronę domu. Wołał za tobą, a następnie podbiegł do ciebie.
- ___  wyluzuj, nic mi nie jest.... Powinnaś się cieszyć.
- Daj mi spokój.
- Zadzwoń jak dojdziesz do domu... Będę się martwił, a pewnie odprowadzić Cię nie mogę...
- Nie, nie możesz i nie zadzwonię.
- To chociaż wyślij sms, bo inaczej do Ciebie przyjdę.
- Yhhh niech Ci będzie, ale tylko ten jeden raz.
Ruszyłaś w swoja stronę, on jeszcze chwilę stał w miejscu aż w końcu poszedł w drugą stronę. Może potraktowałaś go zbyt ostro?? Nie... Należało mu się... Jak on mógł wpaść na taki głupi pomysł?? Gdy byłaś już w domu, zjadłaś kolację, wzięłaś prysznic i położyłaś się do łóżka. Sięgnęłaś po telefon, a tam 8 nieodebranych połączeń od wiadomo kogo, postanowiłaś, że napiszesz mu tego jednego sms-a, przecież nie chcesz żeby się zadręczał. Nie mogłaś spać, bo zadręczałaś się myślami, co wybyło gdyby naprawdę coś takiego się wydarzyło. Mijały dni, a ty nadal się do niego nie odzywałaś, choć on próbował... pisał, dzwonił, kilka razy nawet do ciebie przychodził, ale twoi rodzice nie chcieli go wpuścić. Nigdy nie byłaś na niego tak zła jak teraz. Właśnie wracałaś ze sklepu, gdy nagle jakiś typek podbiegł do ciebie i próbował wyrwać ci z rąk reklamówki.
- Co Pan robi?!
Nie odpowiedział tylko spojrzał na ciebie zuchwale... Nagle poczułaś ostry ból gdzieś po prawej stronie w okolicy żeber. Spojrzałaś w dół i zobaczyłaś, że ci się nie zdawało... Mężczyzna dźgnął cię nożem... Wyrwał ci reklamówki i uciekł, nie zabrał nawet ostrza. Krzyknęłaś z bólu, nagle padłaś na ziemię i chyba straciłaś przytomność. „Obudziłaś się” leżąc na czymś twardym, ale bardziej miękkim od chodnika czy ulicy. Nie mogłaś się ruszyć, nie mogłaś nawet otworzyć oczu. Nagle usłyszałaś jakiś nieznajomy głos, dobiegający gdzieś z daleka, jakby z za drzwi...
- Jest w śpiączce, straciła bardzo dużo krwi... Trzeba mieć nadzieję... Trafiła do najlepszego szpitala, osobiście będę pilnował żeby moi ludzie bombardowali jej mózg impulsami z zewnątrz, bo na tym polega wybudzanie.
- Mógłby Pan nam powiedzieć jak to działa i czy możemy jakoś pomóc?? – usłyszałaś załamany głos swojej mamy.
- Oczywiście. Jedyne, co mogą Państwo zrobić to mówić do niej. My będziemy kilkanaście razy dziennie świecić jej w oczy latarką, podsuwać różne perfumy do wąchania i rzeczy tego typu. Tak jak mówiłem wybudzanie ze śpiączki albo jak ja to mówię „odzyskiwanie ludzi” [czytałam taki wywiad z jednym lekarzem i on tak mówił] polega na dostarczaniu mózgowi większej ilości energii i bombardowaniu go impulsami... Nie ma uszkodzonego mózgu, więc jeśli będziemy się nią dobrze zajmować to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że się wybudzi. Proszę mówić jej tylko o dobrych rzeczach. To chyba wszystko, co mogę państwu powiedzieć.
- Bardzo dziękujemy... – znów ten znajomy głos.
Chwila ciszy, a potem usłyszałaś głos, który był chyba jeszcze bardziej załamany od poprzedniego, jeśli w ogóle to możliwe.
- To wszystko moja wina... Gdybyśmy się wtedy nie pokłócili. Jeśli ____ z tego nie wyjdzie to ja też nie chce żyć...
- Tak to twoja wina... Nie było Cię wtedy przy niej – powiedział zdenerwowany ojciec.
- Pana też wtedy przy niej nie było... Siedzieli Państwo przy niej przed chwilą... Czy mógłbym teraz ja tam iść??
- Nie mam mowy. Nie chciała z tobą rozmawiać wcześniej to teraz pewnie tym bardziej.
- posłuchaj my zaraz musimy wracać do domu... Do jej młodszego rodzeństwa. My odjedziemy ty wejdziesz, dobrze?? – zapytał ten bardziej wyrozumiały głos.
Nikt nic nie odpowiedział, ale znałaś Joona tak dobrze, że wiesz, że pokiwał głową. Usłyszałaś zgrzyt otwieranych drzwi...
- Cześć Kochanie... Doktor powiedział, że z tego wyjdziesz... Będziemy do Ciebie przyjeżdżać z tatą jak najczęściej się da... – poczułaś ciepło na swojej prawej dłoni – Nie martw się będzie dobrze... Gdy wrócisz wyprawimy Ci przyjęcie powitalne.
- Dokładnie, a z tym chłopakiem nie będziesz musiała mieć już do czynienia...
Miałaś ochotę się popłakać, ale nie dało się... Chciałaś ich zobaczyć... Byłaś zła na siebie, że ignorowałaś Changseona. Biedny myśli teraz, że to przez niego, a to przecież nieprawda.
- Musimy już iść, ale przyjdziemy później.
Chwila ciszy.
- Tylko nie siedź u niej za długo...
Usłyszałaś kroki, które stawały się coraz głośniejsze, w końcu ktoś usiadł na... nie wiedziałaś na czym, bo miałaś zamknięte oczy. Poczułaś czyjś gorący dotyk na swojej lewej dłoni...
- Skarbie przepraszam... Gdybym tylko wiedział, że coś takiego się stanie... – tu załamał mu się głos – to... to nigdy bym tak głupio nie postąpił i zawsze przy Tobie był....
Nagle na ręce poczułaś coś mokrego jakby kropelki... albo łzy. Chłopak przez jakiś czas milczał, słyszałaś tylko jak raz po raz lekko szlocha. 
- Proszę Cię nie odchodź... Nie przeżyje bez Ciebie... Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham... Potrzebuję Cię ____...  Jesteś dla mnie najważniejsza...  Znajdę tego drania, przez którego tu leżysz i dam mu nauczkę... Już nigdy Cię nie skrzywdzi, ani on ani nikt... Będę Cię chronił jak mogę tylko zostań ze mną.  Nie wiesz o pewnej rzeczy... Jesteś moją jedyną, nie chcę żadnej innej... Chciałem trochę zarobić, kupić albo wynająć mieszkanie... Zamieszkać tam razem z tobą... kupiłem już nawet pierścionek... no i wiesz chciałem Ci sie oświadczyć, a potem...
Zamilkł.  Chciałaś go przytulić, ale nie mogłaś się ruszyć. Co to miało znaczyć, że da nauczkę temu kolesiowi?? Tylko żeby nie zrobił niczego głupiego... Co byś zrobiła gdyby ci się oświadczył?? Zgodziłabyś się, bo myślałaś tak samo jak on. Kilka minut ciszy, a może kilkanaście, nie miałaś pojęcia.
- Zapytam doktora czy mogę zostać tu na noc... Chcę spędzić z tobą jak najwięcej czasu...
Wstał i wyszedł. Bałaś się o niego bardziej niż o to czy się wybudzisz... Miałaś nadzieję, że lekarz zrobi wszystko, co w jego mocy, a jeśli tak się stanie i wszystko dobrze się skończy to będziesz mu wdzięczna do końca życia. Znów usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi...
- Mogę, ale przed 6 muszę się stąd zmyć, więc nie opłaca się spać... Tak sobie myślałem, że gdy już wyzdrowiejesz to będzie trzeba jakoś podziękować doktorowi, ale nie mam zielonego pojęcia jak... Mam nadzieję, że ty coś wymyślisz. Zawsze coś wymyślasz i ratujesz nas z każdej opresji... Co ja bym bez Ciebie zrobił?? Szczerze nie chcę tego wiedzieć, ale wiem, że nie zawiedziesz mnie tak jak ja zawiodłem Ciebie... Ehh dobra koniec ze smutnymi tematami... teraz poopowiadam Ci jakieś moje durnowate żarty...
Zaczął opowiadać, może byłyby śmieszne gdyby nie łamał mu się tak głos... Wiedziałaś, ze robi wszystko by znów się nie popłakać... Mijały godziny, a on dalej trwał przy tobie i chyba nawet nie myślał o powrocie do domu, ale niestety przyszła pielęgniarka i go wygoniła mówiąc, że powinien coś zjeść i pójść spać, bo się wykończy... Szczerze to podzielałaś jej zdanie, ale mimo wszystko chciałaś by ciągle przy tobie był. Mijały godziny, dni, a może już nawet tygodnie, a on pojawiał się u ciebie o wiele częściej niż twoja przyjaciółka czy nawet rodzice, ale ostatnio go nie było... Na początku pomyślałaś, że może jednak sobie kogoś znalazł... Chciałaś żeby był szczęśliwy, ale wolałaś żeby był tak z tobą, a nie z inną... Potem wybijałaś to sobie z głowy przypominając sobie jego słowa, że chce być tylko z tobą...   Zaczęłaś się martwić, że może coś mu się stało... Nagle pomyślałaś, że może zrobił coś temu facetowi, który ugodził cię nożem. Nie chciałaś nawet o tym myśleć, choć wiesz, że Lee Joon byłby do tego zdolny. Nagle poczułaś się jakaś tak silniejsza, próbowałaś otworzyć oczy, ale się nie udało... Za to udało ci się ruszyć palcem od lewej dłoni. Miałaś nadzieję, ze lekarz niedługo cie odwiedzi, a wtedy mu pokażesz, ze jest coraz lepiej. Czekałaś i czekałaś aż się w końcu doczekałaś... Doktor kazał dzwonić do twoich rodziców i prosił żeby powiedzieli też temu chłopcu, co u ciebie tak często bywał. Przyszli po jakimś czasie, ale niestety bez niego... Byli bardzo szczęśliwi i dziękowali doktorowi z całych sił, a ten mówił, że to nie tylko jego zasługa, ale też twoja, bo jesteś bardzo silna i się starasz...
- Jeśli można spytać to co dzieję się z chłopakiem ____?? – zapytał z lekka ciekawski lekarz.
 - Nie wiemy, nie mamy z nim kontaktu, ale to dobrze, że już jej nie męczy...
- Nie chce się wtrącać, ale wydaje mi się, ze on bardzo ja kocha... Chyba nie powinni Państwo im przeszkadzać w tym związku...
Nikt nic nie odpowiedział, a ty polubiłaś tego Pana jeszcze bardziej niż wcześniej. Rozumiał to lepiej niż twoi rodzice... to bez sensu. Mijały kolejne tygodnie, a nawet miesiące, a Joona jak nie było tak nie ma... W końcu nadszedł ten upragniony dzień, w którym wracasz do domu.
- Bardzo Panu dziękuje... Jakoś się Panu odwdzięczę, obiecuje... Nie wiem jeszcze, jak ale jakoś na pewno...
- Nie ma takiej potrzeby, dla mnie wystarczającą nagrodą jest to, że mogę komuś pomóc.
Jechałaś z rodzicami do mieszkania.
- Mamo ile ja leżałam w tej śpiączce??
- Rok ____ cały rok...
- Oh... czyli znów są wakacje??
- Tak, jak się czujesz??
- Lepiej niż kiedykolwiek... Tato mógłbyś zatrzymać się na ___ [ulica] ??
- Mógłbym, ale, po co??
- Muszę do kogoś pójść...
- Chyba nie do tego chłopaka, co??
- Tak, właśnie do niego...
- No dobrze, ale przed północą masz być w domu...
- Yey, dziękuje.
Gdy dojechaliście na miejsca ty wysiadłaś, a rodzice odjechali... Zapukałaś do drzwi, otworzyła ci je mama twojego ukochanego.
- _____?? Witaj... Changseona nie ma... Wejdziesz??
- Dzień dobry, z chęcią wejdę....
Poszłyście do salonu... Kobieta pytała o twoje zdrowie i tak dalej...
- Jeśli można spytać to gdzie jest Joon, znaczy Changseon??
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć... Pobił tego mężczyznę, a potem był poszukiwany... Uznał, że sam zgłosi się na policje... Dostał półtora roku więzienia za „średnie pobicie”, ale może wyjdzie szybciej za dobre sprawowanie...
- Oh... –spuściłaś głowę – ile już tam siedzi??
- 9 miesięcy... Czyli jeszcze 9... pewnie myślałaś, że znalazł inną, co??
- Szczerze to nie wiem, co myślałam. Może mu Pani na razie nic nie mówić o tym, że się obudziłam?? Chciałabym mu zrobić niespodziankę...
- Oczywiście. Zadzwonię do Ciebie gdy będą go wypuszczać...
- Bardzo Pani dziękuje... Ja już pójdę... Do widzenia...
- Do zobaczenia...
Gdy wyszłaś z ich domu poczułaś jak łzy spływają ci po policzkach. To dziwne, ale poczułaś ulgę, gdy tak płynęły... Dawno nie płakałaś, bo nie miałaś jak... Wróciłaś lekko przygnębiona...
- Co ma inną?? – zapytał twój tata bez taktu.
- Nie, nie ma... Jest w wiezieniu...
- Uhu, co narozrabiał??
- Pobił tego gościa, przez którego byłam w śpiączce...
Ojciec nic nie odpowiedział, tego chyba się nie spodziewał. Szybko poszłaś do pokoju i zatrzasnęłaś za sobą drzwi. Rzuciłaś się na łóżko i znów zaczęłaś płakać, ale teraz dużo mocniej niż wcześniej... Nie minął nawet tydzień, gdy na wyświetlaczu twojego telefonu pojawił się numer Pani Lee.
- Słucham??
- ___ wypuszczają go dzisiaj, chcesz jechać z nami go odebrać??
- Jasne. Przebiorę się tylko i już do Państwa lecę...
- Będziemy czekać.
Rozłączyłaś się, popędziłaś do łazienki żeby poprawić włosy. Przebrałaś dresy na dżinsy, zbiegłaś na dół i rzuciłaś tylko przelotnie „Wychodzę, będę późno, nie czekajcie” Jakby nie patrzeć byłaś już pełnoletnia... Swoje 18 urodziny „przespałaś”. 10 minut i już byłaś w domu swojego chłopaka...
Zapukałaś energicznie do drzwi... Od dawna nie tryskałaś taką radości jak teraz...
- Dzień dobry Pani... To co jedziemy??
-Tak, już... Widzę, że cieszysz się chyba jeszcze bardziej od nas.
Wsiedliście do samochodu, siedziałaś z tyłu. 30 minut mijało ci tak wolno jak nigdy, nawet na lekcji niemieckiego czy matematyki czas leci szybciej.
- Ja poczekam chwilę w samochodzie, chce go zaskoczyć...
- Dobrze, niech tak będzie...
Państwo Lee wyszli z auta, weszli do budynku, a po chwili wyszli z niego z synem. Chłopak trochę schudł i był troszkę smutny, znaczy uśmiechał się, ale z jego oczu bił smutek. Serce biło ci jak szalone.. Nie mogłaś dłużej wytrzymać... Otworzyłaś drzwi i wysiadłaś. Stanął nie dowierzając, a ty podchodziłaś coraz bliżej z uśmiechem na twarzy.
- Mamo czy ja mam przewidzenia??
Nic nie odpowiedziała tylko popchnęła go lekko w twoją stronę. Staliście teraz blisko siebie.
- Hej Joon... Jak tam było w kiciu??
- ___?? Czy ja śnię??
- Nie, Kochanie nie śnisz...
Stanęłaś na palcach, pociągnęłaś go lekko za górną część koszulki żeby się trochę schylił, a następnie złączyłaś wasze usta w długim pocałunku...
-Wow... Masz rację to nie mógłby być sen... Przepraszam, ze później nie przychodziłem, al...
- Nie tłumacz się, wszystko już wiem...
- Pamiętasz, co Ci mówiłem?? – zapytał lekko zestresowany.
- Co do słowa...
- Oh –sięgnął do kieszeni bluzy, z której wyjął pierścionek, a następnie klęknął- Tak więc... ____ sprawisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną??
- Rozumiem, że to było pytanie retoryczne... Jasne, że tak...
Chłopak włożył ci pierścionek na palec, a jego rodzice zaczęli wam klaskać.
- Jesteś bardzo oryginalny... Oświadczyłeś mi się przed budynkiem więzienia...
- No wiesz... jestem jedyny w swoim rodzaju...
- Ja wiem... Teraz czeka nas najgorsze... Musimy to powiedzieć moim rodzicom...
- Damy radę – uśmiechnął się słodko, a potem cię pocałował.


 Mam nadzieję, że wam się podobało^^ Trzymajcie za mnie kciuki, bo mam jutro kartkówkę z historii, na którą się przez ten scenariusz nie uczyłam...

8 komentarzy:

  1. Omo ;> Jestem tak zafascynowana tym scenariuszem, że chyba nie zasnę >.< Naprawdę! Był taki taki... fajny. xD Nie ma to jak oświadczyny przed więzieniem. Zawsze spoko! :d
    Fajne, fajne. Czekam na następne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy scenariusz dodam jeszcze dzisiaj albo ewentualnie jutro^^ Miło, że Ci się spodobało...

      Usuń
  2. Przepraszam, że komentarz dopiero teraz, ale miałam problemy z bloggerem. Cham nie publikował moich komentarzy, jak tam można? Lee Joon w więzieniu? Nie mogę sobie tego wyobrazić. Takie pytanko. Skąd on wiedział kto ją zaatakował? Może ja nie doczytałam albo jestem na tyle głupia, żeby się nie domyślić. Oświadczyny przed więzieniem, jak uroczo ^.^ Jak ci poszła historia? Mam nadzieję, że dobrze :* Mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało :] To nie tak, że nie doczytałaś tylko nie napisałam... Wiedział kto ją zaatakował, bo jak w każdym takim przypadku policja prowadziła śledztwo i go znalazła, a Joon ładnie podpytał policjantów i mu wygadali XD Co do historii to Pani na całe szczęście zrezygnowała z kartkówki i całe szczęście, bo mogłaby ona zagrozić mojej ocenie na semestr... Dobrze, ze mówisz o tej weryfikacji obrazkowej, bo nie dojrzałam, ze jest włączona, ale już ją wyłączyłam :]

      Usuń
  3. Strasznie mi się podoba, to co ona czuła gdy była w śpiączce. Ogólnie to jest takie piękne, że aż płakałam :ccc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no to mi miło... To chyba dobry znak, że płaczesz XD No, ale nie przesadzajmy, pięknym to ja bym tego nie nazwała...

      Usuń
    2. Cicho, to jest piękne :c
      Pisz często takie smutne :c
      Ja chcę coś smutnego :c ( do smutasów pasuje mi Gunwoo z MyName :c)

      Usuń
    3. Gunwoo... ale oczywiście.... Tylko trochę poczekasz, bo aktualnie nic smutnego nie przychodzi mi do głowy :c

      Usuń