Od kilku miesięcy chodziłaś z Lee Joonem. Poznaliście się
przez przypadek. Był on twoim pierwszym chłopakiem.
Układało wam się świetnie, bardzo rzadko się kłóciliście. Byłaś w nim strasznie zakochana zresztą on w tobie też. Miał bardzo wiele adoratorek, przez to czasami zastanawiałaś się, dlaczego jest w związku właśnie z tobą. Chodząc z nim po mieście dostrzegałaś zazdrosne spojrzenia innych dziewczyn, czułaś na sobie ich mordercze spojrzenia. Czasem, gdy po ciebie przychodził to opowiadał jak wszystkie zaczynały się do niego kleić i prosić o numer telefonu, a on musiał grzecznie odmawiać, bo nie chciał być nie miły... Zawsze się z tego śmiałaś. Nie widywaliście się codziennie, ponieważ chodziliście do innych szkół i nie zawsze był czas, ale wysyłaliście sobie, chociaż po jednym sms na dobranoc... Twoi rodzice mówili, że to nie jest chłopak dla ciebie, a wtedy odpowiadałaś im, że to nie ich sprawa, z kim się spotykasz, ale za to jego bardzo cie polubili. To miał być zwyczajny wieczór i z początku nawet taki był. Wracaliście właśnie z kina, a Changseon [dla nie wtajemniczonych Joon] obejmował cię ramieniem i co jakiś czas spoglądał na zegarek. Nagle za wami ktoś się odezwał.
Układało wam się świetnie, bardzo rzadko się kłóciliście. Byłaś w nim strasznie zakochana zresztą on w tobie też. Miał bardzo wiele adoratorek, przez to czasami zastanawiałaś się, dlaczego jest w związku właśnie z tobą. Chodząc z nim po mieście dostrzegałaś zazdrosne spojrzenia innych dziewczyn, czułaś na sobie ich mordercze spojrzenia. Czasem, gdy po ciebie przychodził to opowiadał jak wszystkie zaczynały się do niego kleić i prosić o numer telefonu, a on musiał grzecznie odmawiać, bo nie chciał być nie miły... Zawsze się z tego śmiałaś. Nie widywaliście się codziennie, ponieważ chodziliście do innych szkół i nie zawsze był czas, ale wysyłaliście sobie, chociaż po jednym sms na dobranoc... Twoi rodzice mówili, że to nie jest chłopak dla ciebie, a wtedy odpowiadałaś im, że to nie ich sprawa, z kim się spotykasz, ale za to jego bardzo cie polubili. To miał być zwyczajny wieczór i z początku nawet taki był. Wracaliście właśnie z kina, a Changseon [dla nie wtajemniczonych Joon] obejmował cię ramieniem i co jakiś czas spoglądał na zegarek. Nagle za wami ktoś się odezwał.
- Ej wy... Odwróćcie się i ręce za głowę.
Zrobiliście tak jak kazał, ujrzałaś mężczyznę w kominiarce z
Bronia wyciągniętą w waszą stronę. Spojrzałaś przestraszonym wzrokiem na
swojego chłopaka.
- Spokojnie kochanie, będzie dobrze... – powiedział do
ciebie po cichu.
- Nie gadać, bo nie zawaham się tego użyć. Koleżko
nagrabiłeś sobie trochę, a teraz za to zapłacisz... Zabić Ciebie i odejść czy
może dziewczynę, a ty będziesz patrzył, ale wyjdziesz z tego żywy... Co
wolisz??
- Jej w to nie mieszaj... – odrzekł zły, ale też dziwnie
spokojny.
- Bo co?? Co możesz mi zrobić chłopczyku?? – zapytał tamten
drwiącym głosem.
Lee Joon zrobił kilka kroków w jego stronę.
- Ejej nie ruszaj się, bo strzelę... ale nie w ciebie.
Chłopak natychmiastowo stanął, ale przed tobą żeby zasłonić
cię własnym ciałem.
- Dobra koniec tych zabaw, dostałem zadnie, więc teraz je
skończę...
Po tych słowach broń wystrzeliła. Joon zachwiał się i padł
na ziemię przyciskając rękę do brzucha, a tamten nagle zniknął. Chłopak leżał,
a na jego twarzy widniał grymas bólu. Zanim zorientowałaś się co tak naprawdę
się stało minęła chwila. Szybko przy nim kucnęłaś.
- Trzymaj się... Jeszcze trochę, już dzwonię po karetkę...
Przestraszona wyjęłaś telefon, a tam okazuje się, ze jest
wyładowany.
- Co?? W takiej chwili?? Gdzie masz swój telefon?? –
spytałaś spoglądając na chłopaka.
- W lewej kieszeni... – powiedział z trudem.
Sięgnęłaś do wskazanego miejsca, ale jego komórka też była
wyładowana.
- Cholera...
Spojrzałaś na niego i dopiero teraz zauważyłaś, że na jego
białej koszulce była czerwona plama, która wciąż rosła i rosła. Poczułaś, że masz
mokre oczy, ale powstrzymywałaś płacz, bo nie chciałaś gpo jeszcze bardziej
zdołować.
- Poczekaj sekundę, sprowadzę pomoc i wrócę...
Złapał cię za rękę.
-_____ wiesz, że to nic nie da. Wykrwawię się zanim
przyjedzie karetka. Zostań ze mną te kilka ostatnich minut.
- Ale...
- Nie. Uwierz mi to nic nie da.
Przyłożyłaś swoją dłoń do jego, przez to miałaś na niej jego
krew. Spojrzałaś teraz na swoją rękę i coś ci tu nie pasowało. Chwila, chwila,
przecież krew nie jest taka jasna...
- Weź rękę chce zobaczyć twoja ranę.
Zrobił to co kazałaś, a ty podciągnęłaś mu trochę koszulkę
do góry... To co tam zobaczyłaś ostro cię wkurzyło, ale przy okazji odczułaś
ulgę. Był tylko wymazany czymś czerwonym, a żadnej dziury po kuli nie było.
Spojrzałaś na niego, a ten tylko głupio się uśmiechał, aby po chwili wybuchnąć
śmiechem.
- Ściema?? Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłeś... Przecież
mogłam dostać zawału... Pabo [idiota]. Nie odzywaj się do mnie.
- ____ nie przesadzaj. Nieźle gram, co nie?? [XD]
- Nieźle to mało powiedziane... Kim był ten facet w
kominiarce??
- To mój kolega. – znów zaczął się głupkowato śmiać.
- Tak w ogóle, co to miało być?? Ja myślałam, że umierasz!!
– wstałaś oburzona.
- Ne gniewaj się... Chciałem zobaczyć twoją reakcję... –
mówiąc to usiadł.
- Moją reakcję?? Kompletnie Ci odbiło?? Tak więc patrz!! –
odwróciłaś się napięcie – Nie dzwoń do mnie i przemyśl swoje zachowanie.
Zaczęłaś iść w stronę domu. Wołał za tobą, a następnie
podbiegł do ciebie.
- ___ wyluzuj, nic mi
nie jest.... Powinnaś się cieszyć.
- Daj mi spokój.
- Zadzwoń jak dojdziesz do domu... Będę się martwił, a
pewnie odprowadzić Cię nie mogę...
- Nie, nie możesz i nie zadzwonię.
- To chociaż wyślij sms, bo inaczej do Ciebie przyjdę.
- Yhhh niech Ci będzie, ale tylko ten jeden raz.
Ruszyłaś w swoja stronę, on jeszcze chwilę stał w miejscu aż
w końcu poszedł w drugą stronę. Może potraktowałaś go zbyt ostro?? Nie...
Należało mu się... Jak on mógł wpaść na taki głupi pomysł?? Gdy byłaś już w
domu, zjadłaś kolację, wzięłaś prysznic i położyłaś się do łóżka. Sięgnęłaś po
telefon, a tam 8 nieodebranych połączeń od wiadomo kogo, postanowiłaś, że
napiszesz mu tego jednego sms-a, przecież nie chcesz żeby się zadręczał. Nie
mogłaś spać, bo zadręczałaś się myślami, co wybyło gdyby naprawdę coś takiego się
wydarzyło. Mijały dni, a ty nadal się do niego nie odzywałaś, choć on
próbował... pisał, dzwonił, kilka razy nawet do ciebie przychodził, ale twoi
rodzice nie chcieli go wpuścić. Nigdy nie byłaś na niego tak zła jak teraz.
Właśnie wracałaś ze sklepu, gdy nagle jakiś typek podbiegł do ciebie i próbował
wyrwać ci z rąk reklamówki.
- Co Pan robi?!
Nie odpowiedział tylko spojrzał na ciebie zuchwale... Nagle
poczułaś ostry ból gdzieś po prawej stronie w okolicy żeber. Spojrzałaś w dół i
zobaczyłaś, że ci się nie zdawało... Mężczyzna dźgnął cię nożem... Wyrwał ci
reklamówki i uciekł, nie zabrał nawet ostrza. Krzyknęłaś z bólu, nagle padłaś
na ziemię i chyba straciłaś przytomność. „Obudziłaś się” leżąc na czymś
twardym, ale bardziej miękkim od chodnika czy ulicy. Nie mogłaś się ruszyć, nie
mogłaś nawet otworzyć oczu. Nagle usłyszałaś jakiś nieznajomy głos, dobiegający
gdzieś z daleka, jakby z za drzwi...
- Jest w śpiączce, straciła bardzo dużo krwi... Trzeba mieć
nadzieję... Trafiła do najlepszego szpitala, osobiście będę pilnował żeby moi
ludzie bombardowali jej mózg impulsami z zewnątrz, bo na tym polega wybudzanie.
- Mógłby Pan nam powiedzieć jak to działa i czy możemy jakoś
pomóc?? – usłyszałaś załamany głos swojej mamy.
- Oczywiście. Jedyne, co mogą Państwo zrobić to mówić do
niej. My będziemy kilkanaście razy dziennie świecić jej w oczy latarką,
podsuwać różne perfumy do wąchania i rzeczy tego typu. Tak jak mówiłem
wybudzanie ze śpiączki albo jak ja to mówię „odzyskiwanie ludzi” [czytałam taki
wywiad z jednym lekarzem i on tak mówił] polega na dostarczaniu mózgowi
większej ilości energii i bombardowaniu go impulsami... Nie ma uszkodzonego
mózgu, więc jeśli będziemy się nią dobrze zajmować to istnieje bardzo duże
prawdopodobieństwo, że się wybudzi. Proszę mówić jej tylko o dobrych rzeczach.
To chyba wszystko, co mogę państwu powiedzieć.
- Bardzo dziękujemy... – znów ten znajomy głos.
Chwila ciszy, a potem usłyszałaś głos, który był chyba
jeszcze bardziej załamany od poprzedniego, jeśli w ogóle to możliwe.
- To wszystko moja wina... Gdybyśmy się wtedy nie pokłócili.
Jeśli ____ z tego nie wyjdzie to ja też nie chce żyć...
- Tak to twoja wina... Nie było Cię wtedy przy niej –
powiedział zdenerwowany ojciec.
- Pana też wtedy przy niej nie było... Siedzieli Państwo przy
niej przed chwilą... Czy mógłbym teraz ja tam iść??
- Nie mam mowy. Nie chciała z tobą rozmawiać wcześniej to
teraz pewnie tym bardziej.
- posłuchaj my zaraz musimy wracać do domu... Do jej
młodszego rodzeństwa. My odjedziemy ty wejdziesz, dobrze?? – zapytał ten
bardziej wyrozumiały głos.
Nikt nic nie odpowiedział, ale znałaś Joona tak dobrze, że
wiesz, że pokiwał głową. Usłyszałaś zgrzyt otwieranych drzwi...
- Cześć Kochanie... Doktor powiedział, że z tego
wyjdziesz... Będziemy do Ciebie przyjeżdżać z tatą jak najczęściej się da... –
poczułaś ciepło na swojej prawej dłoni – Nie martw się będzie dobrze... Gdy
wrócisz wyprawimy Ci przyjęcie powitalne.
- Dokładnie, a z tym chłopakiem nie będziesz musiała mieć
już do czynienia...
Miałaś ochotę się popłakać, ale nie dało się... Chciałaś ich
zobaczyć... Byłaś zła na siebie, że ignorowałaś Changseona. Biedny myśli teraz,
że to przez niego, a to przecież nieprawda.
- Musimy już iść, ale przyjdziemy później.
Chwila ciszy.
- Tylko nie siedź u niej za długo...
Usłyszałaś kroki, które stawały się coraz głośniejsze, w
końcu ktoś usiadł na... nie wiedziałaś na czym, bo miałaś zamknięte oczy.
Poczułaś czyjś gorący dotyk na swojej lewej dłoni...
- Skarbie przepraszam... Gdybym tylko wiedział, że coś
takiego się stanie... – tu załamał mu się głos – to... to nigdy bym tak głupio
nie postąpił i zawsze przy Tobie był....
Nagle na ręce poczułaś coś mokrego jakby kropelki... albo
łzy. Chłopak przez jakiś czas milczał, słyszałaś tylko jak raz po raz lekko
szlocha.
- Proszę Cię nie odchodź... Nie przeżyje bez Ciebie... Nawet
nie wiesz jak bardzo Cię kocham... Potrzebuję Cię ____... Jesteś dla mnie najważniejsza... Znajdę tego drania, przez którego tu leżysz i
dam mu nauczkę... Już nigdy Cię nie skrzywdzi, ani on ani nikt... Będę Cię
chronił jak mogę tylko zostań ze mną.
Nie wiesz o pewnej rzeczy... Jesteś moją jedyną, nie chcę żadnej
innej... Chciałem trochę zarobić, kupić albo wynająć mieszkanie... Zamieszkać
tam razem z tobą... kupiłem już nawet pierścionek... no i wiesz chciałem Ci sie
oświadczyć, a potem...
Zamilkł. Chciałaś go
przytulić, ale nie mogłaś się ruszyć. Co to miało znaczyć, że da nauczkę temu
kolesiowi?? Tylko żeby nie zrobił niczego głupiego... Co byś zrobiła gdyby ci
się oświadczył?? Zgodziłabyś się, bo myślałaś tak samo jak on. Kilka minut
ciszy, a może kilkanaście, nie miałaś pojęcia.
- Zapytam doktora czy mogę zostać tu na noc... Chcę spędzić
z tobą jak najwięcej czasu...
Wstał i wyszedł. Bałaś się o niego bardziej niż o to czy się
wybudzisz... Miałaś nadzieję, że lekarz zrobi wszystko, co w jego mocy, a jeśli
tak się stanie i wszystko dobrze się skończy to będziesz mu wdzięczna do końca
życia. Znów usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi...
- Mogę, ale przed 6 muszę się stąd zmyć, więc nie opłaca się
spać... Tak sobie myślałem, że gdy już wyzdrowiejesz to będzie trzeba jakoś
podziękować doktorowi, ale nie mam zielonego pojęcia jak... Mam nadzieję, że ty
coś wymyślisz. Zawsze coś wymyślasz i ratujesz nas z każdej opresji... Co ja
bym bez Ciebie zrobił?? Szczerze nie chcę tego wiedzieć, ale wiem, że nie
zawiedziesz mnie tak jak ja zawiodłem Ciebie... Ehh dobra koniec ze smutnymi
tematami... teraz poopowiadam Ci jakieś moje durnowate żarty...
Zaczął opowiadać, może byłyby śmieszne gdyby nie łamał mu
się tak głos... Wiedziałaś, ze robi wszystko by znów się nie popłakać... Mijały
godziny, a on dalej trwał przy tobie i chyba nawet nie myślał o powrocie do
domu, ale niestety przyszła pielęgniarka i go wygoniła mówiąc, że powinien coś
zjeść i pójść spać, bo się wykończy... Szczerze to podzielałaś jej zdanie, ale
mimo wszystko chciałaś by ciągle przy tobie był. Mijały godziny, dni, a może
już nawet tygodnie, a on pojawiał się u ciebie o wiele częściej niż twoja
przyjaciółka czy nawet rodzice, ale ostatnio go nie było... Na początku
pomyślałaś, że może jednak sobie kogoś znalazł... Chciałaś żeby był szczęśliwy,
ale wolałaś żeby był tak z tobą, a nie z inną... Potem wybijałaś to sobie z
głowy przypominając sobie jego słowa, że chce być tylko z tobą... Zaczęłaś się martwić, że może coś mu się
stało... Nagle pomyślałaś, że może zrobił coś temu facetowi, który ugodził cię
nożem. Nie chciałaś nawet o tym myśleć, choć wiesz, że Lee Joon byłby do tego
zdolny. Nagle poczułaś się jakaś tak silniejsza, próbowałaś otworzyć oczy, ale
się nie udało... Za to udało ci się ruszyć palcem od lewej dłoni. Miałaś
nadzieję, ze lekarz niedługo cie odwiedzi, a wtedy mu pokażesz, ze jest coraz
lepiej. Czekałaś i czekałaś aż się w końcu doczekałaś... Doktor kazał dzwonić
do twoich rodziców i prosił żeby powiedzieli też temu chłopcu, co u ciebie tak
często bywał. Przyszli po jakimś czasie, ale niestety bez niego... Byli bardzo
szczęśliwi i dziękowali doktorowi z całych sił, a ten mówił, że to nie tylko
jego zasługa, ale też twoja, bo jesteś bardzo silna i się starasz...
- Jeśli można spytać to co dzieję się z chłopakiem ____?? –
zapytał z lekka ciekawski lekarz.
- Nie wiemy, nie mamy
z nim kontaktu, ale to dobrze, że już jej nie męczy...
- Nie chce się wtrącać, ale wydaje mi się, ze on bardzo ja kocha...
Chyba nie powinni Państwo im przeszkadzać w tym związku...
Nikt nic nie odpowiedział, a ty polubiłaś tego Pana jeszcze
bardziej niż wcześniej. Rozumiał to lepiej niż twoi rodzice... to bez sensu.
Mijały kolejne tygodnie, a nawet miesiące, a Joona jak nie było tak nie ma... W
końcu nadszedł ten upragniony dzień, w którym wracasz do domu.
- Bardzo Panu dziękuje... Jakoś się Panu odwdzięczę,
obiecuje... Nie wiem jeszcze, jak ale jakoś na pewno...
- Nie ma takiej potrzeby, dla mnie wystarczającą nagrodą
jest to, że mogę komuś pomóc.
Jechałaś z rodzicami do mieszkania.
- Mamo ile ja leżałam w tej śpiączce??
- Rok ____ cały rok...
- Oh... czyli znów są wakacje??
- Tak, jak się czujesz??
- Lepiej niż kiedykolwiek... Tato mógłbyś zatrzymać się na
___ [ulica] ??
- Mógłbym, ale, po co??
- Muszę do kogoś pójść...
- Chyba nie do tego chłopaka, co??
- Tak, właśnie do niego...
- No dobrze, ale przed północą masz być w domu...
- Yey, dziękuje.
Gdy dojechaliście na miejsca ty wysiadłaś, a rodzice
odjechali... Zapukałaś do drzwi, otworzyła ci je mama twojego ukochanego.
- _____?? Witaj... Changseona nie ma... Wejdziesz??
- Dzień dobry, z chęcią wejdę....
Poszłyście do salonu... Kobieta pytała o twoje zdrowie i tak
dalej...
- Jeśli można spytać to gdzie jest Joon, znaczy Changseon??
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć... Pobił tego mężczyznę, a
potem był poszukiwany... Uznał, że sam zgłosi się na policje... Dostał półtora
roku więzienia za „średnie pobicie”, ale może wyjdzie szybciej za dobre
sprawowanie...
- Oh... –spuściłaś głowę – ile już tam siedzi??
- 9 miesięcy... Czyli jeszcze 9... pewnie myślałaś, że
znalazł inną, co??
- Szczerze to nie wiem, co myślałam. Może mu Pani na razie
nic nie mówić o tym, że się obudziłam?? Chciałabym mu zrobić niespodziankę...
- Oczywiście. Zadzwonię do Ciebie gdy będą go wypuszczać...
- Bardzo Pani dziękuje... Ja już pójdę... Do widzenia...
- Do zobaczenia...
Gdy wyszłaś z ich domu poczułaś jak łzy spływają ci po
policzkach. To dziwne, ale poczułaś ulgę, gdy tak płynęły... Dawno nie płakałaś,
bo nie miałaś jak... Wróciłaś lekko przygnębiona...
- Co ma inną?? – zapytał twój tata bez taktu.
- Nie, nie ma... Jest w wiezieniu...
- Uhu, co narozrabiał??
- Pobił tego gościa, przez którego byłam w śpiączce...
Ojciec nic nie odpowiedział, tego chyba się nie spodziewał.
Szybko poszłaś do pokoju i zatrzasnęłaś za sobą drzwi. Rzuciłaś się na łóżko i
znów zaczęłaś płakać, ale teraz dużo mocniej niż wcześniej... Nie minął nawet
tydzień, gdy na wyświetlaczu twojego telefonu pojawił się numer Pani Lee.
- Słucham??
- ___ wypuszczają go dzisiaj, chcesz jechać z nami go
odebrać??
- Jasne. Przebiorę się tylko i już do Państwa lecę...
- Będziemy czekać.
Rozłączyłaś się, popędziłaś do łazienki żeby poprawić włosy.
Przebrałaś dresy na dżinsy, zbiegłaś na dół i rzuciłaś tylko przelotnie
„Wychodzę, będę późno, nie czekajcie” Jakby nie patrzeć byłaś już
pełnoletnia... Swoje 18 urodziny „przespałaś”. 10 minut i już byłaś w domu
swojego chłopaka...
Zapukałaś energicznie do drzwi... Od dawna nie tryskałaś
taką radości jak teraz...
- Dzień dobry Pani... To co jedziemy??
-Tak, już... Widzę, że cieszysz się chyba jeszcze bardziej
od nas.
Wsiedliście do samochodu, siedziałaś z tyłu. 30 minut mijało
ci tak wolno jak nigdy, nawet na lekcji niemieckiego czy matematyki czas leci
szybciej.
- Ja poczekam chwilę w samochodzie, chce go zaskoczyć...
- Dobrze, niech tak będzie...
Państwo Lee wyszli z auta, weszli do budynku, a po chwili
wyszli z niego z synem. Chłopak trochę schudł i był troszkę smutny, znaczy
uśmiechał się, ale z jego oczu bił smutek. Serce biło ci jak szalone.. Nie
mogłaś dłużej wytrzymać... Otworzyłaś drzwi i wysiadłaś. Stanął nie
dowierzając, a ty podchodziłaś coraz bliżej z uśmiechem na twarzy.
- Mamo czy ja mam przewidzenia??
Nic nie odpowiedziała tylko popchnęła go lekko w twoją
stronę. Staliście teraz blisko siebie.
- Hej Joon... Jak tam było w kiciu??
- ___?? Czy ja śnię??
- Nie, Kochanie nie śnisz...
Stanęłaś na palcach, pociągnęłaś go lekko za górną część
koszulki żeby się trochę schylił, a następnie złączyłaś wasze usta w długim
pocałunku...
-Wow... Masz rację to nie mógłby być sen... Przepraszam, ze
później nie przychodziłem, al...
- Nie tłumacz się, wszystko już wiem...
- Pamiętasz, co Ci mówiłem?? – zapytał lekko zestresowany.
- Co do słowa...
- Oh –sięgnął do kieszeni bluzy, z której wyjął pierścionek,
a następnie klęknął- Tak więc... ____ sprawisz mi ten zaszczyt i zostaniesz
moją żoną??
- Rozumiem, że to było pytanie retoryczne... Jasne, że
tak...
Chłopak włożył ci pierścionek na palec, a jego rodzice
zaczęli wam klaskać.
- Jesteś bardzo oryginalny... Oświadczyłeś mi się przed
budynkiem więzienia...
- No wiesz... jestem jedyny w swoim rodzaju...
- Ja wiem... Teraz czeka nas najgorsze... Musimy to powiedzieć
moim rodzicom...
- Damy radę – uśmiechnął się słodko, a potem cię pocałował.
Mam nadzieję, że wam się podobało^^ Trzymajcie za mnie kciuki, bo mam jutro kartkówkę z historii, na którą się przez ten scenariusz nie uczyłam...
Omo ;> Jestem tak zafascynowana tym scenariuszem, że chyba nie zasnę >.< Naprawdę! Był taki taki... fajny. xD Nie ma to jak oświadczyny przed więzieniem. Zawsze spoko! :d
OdpowiedzUsuńFajne, fajne. Czekam na następne!
Nowy scenariusz dodam jeszcze dzisiaj albo ewentualnie jutro^^ Miło, że Ci się spodobało...
UsuńPrzepraszam, że komentarz dopiero teraz, ale miałam problemy z bloggerem. Cham nie publikował moich komentarzy, jak tam można? Lee Joon w więzieniu? Nie mogę sobie tego wyobrazić. Takie pytanko. Skąd on wiedział kto ją zaatakował? Może ja nie doczytałam albo jestem na tyle głupia, żeby się nie domyślić. Oświadczyny przed więzieniem, jak uroczo ^.^ Jak ci poszła historia? Mam nadzieję, że dobrze :* Mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową?
OdpowiedzUsuńNic się nie stało :] To nie tak, że nie doczytałaś tylko nie napisałam... Wiedział kto ją zaatakował, bo jak w każdym takim przypadku policja prowadziła śledztwo i go znalazła, a Joon ładnie podpytał policjantów i mu wygadali XD Co do historii to Pani na całe szczęście zrezygnowała z kartkówki i całe szczęście, bo mogłaby ona zagrozić mojej ocenie na semestr... Dobrze, ze mówisz o tej weryfikacji obrazkowej, bo nie dojrzałam, ze jest włączona, ale już ją wyłączyłam :]
UsuńStrasznie mi się podoba, to co ona czuła gdy była w śpiączce. Ogólnie to jest takie piękne, że aż płakałam :ccc
OdpowiedzUsuńA no to mi miło... To chyba dobry znak, że płaczesz XD No, ale nie przesadzajmy, pięknym to ja bym tego nie nazwała...
UsuńCicho, to jest piękne :c
UsuńPisz często takie smutne :c
Ja chcę coś smutnego :c ( do smutasów pasuje mi Gunwoo z MyName :c)
Gunwoo... ale oczywiście.... Tylko trochę poczekasz, bo aktualnie nic smutnego nie przychodzi mi do głowy :c
Usuń