Byłaś zwykłą nastolatką no z jednym wyjątkiem....mieszkałaś
tylko z mamą, bo twój tata zginął 8 lat temu w wypadku samochodowym, w którym
ty też brałaś udział, miałaś wtedy 10 lat.
Pamiętasz ten feralny dzień jakby wydarzył się wczoraj. Dzień zaczął się zupełnie normalnie, jedyną niespodzianka było to, że twój tata wrócił wcześniej z pracy. W końcu udało ci się go wyciągnąć do kina, potem poszliście coś zjeść. Wszystko było dobrze, niestety tylko do czasu.... Ciemność, mgła prawie zupełny brak widoczności, a wy wracaliście do domu. Nagle na skrzyżowaniu uderzył w was jakiś samochód jadący z duża prędkością. Wasze auto się przewróciło, a ty sama po chwili straciłaś przytomność. Obudziłaś się w szpitalu, czułaś jakby zaraz miała pęknąć ci głowa i strasznie piekło cię miejsce na szyi. Okazało się, że miałaś rozbitą głowę, a szyja piecze cię z lewej strony, ponieważ najzwyczajniej w świecie to miejsce przeciął pas, masz w tym miejscu bliznę. Potem dowiedziałaś się, że twój ojciec nie żyje, zginał na miejscu. Od tego momentu cały czas się obwiniałaś, choć to wcale nie była twoja wina..... bardzo go kochałaś. Nie byłaś już tą samą osobą, co sprzed wypadku, nie cieszyło cię już tak wiele rzeczy, często zamykałaś się w pokoju i płakałaś, strasznie ci go brakowało. Twojej mamie też go brakowało, nie miała od tego czasu nikogo, a przynajmniej ty nic o tym nie wiedziałaś, dlatego też byłaś bardzo zdziwiona, gdy pewnego dnia przyprowadziła jakiegoś mężczyznę i przedstawiła ci go. Okazało się, że ten oto pan ma się do was wprowadzić, mało tego jeszcze ze swoim synem.... Byłaś wściekła i pewna, że na pewno nigdy nie powiesz do niego ojcze, a tym bardziej tato. Całe szczęście, że macie duży dom i nie musisz „wyprowadzać się” ze swojego pokoju, bo tego byś nie zniosła. Przez kilka dni nie odzywałaś się do nikogo i prawie nie wychodziłaś ze swoich czterech ścian [były wakacje, więc teoretycznie nie musiałaś], bo za nim się tam zemknęłaś zabrałaś rzeczy z lodówki i dużo butelek wody no, ale niestety zapasy się skończyły i musiałaś opuścić swój schron. Wtedy zdarzyło się coś, czego nigdy byś się nie spodziewała, a mianowicie, gdy zobaczyłaś nowego lokatora, który akurat grał na gitarze poczułaś motylki w brzuchu. Chciałaś przejść niepostrzeżenie, ale chłopak niestety cie zauważył.
Pamiętasz ten feralny dzień jakby wydarzył się wczoraj. Dzień zaczął się zupełnie normalnie, jedyną niespodzianka było to, że twój tata wrócił wcześniej z pracy. W końcu udało ci się go wyciągnąć do kina, potem poszliście coś zjeść. Wszystko było dobrze, niestety tylko do czasu.... Ciemność, mgła prawie zupełny brak widoczności, a wy wracaliście do domu. Nagle na skrzyżowaniu uderzył w was jakiś samochód jadący z duża prędkością. Wasze auto się przewróciło, a ty sama po chwili straciłaś przytomność. Obudziłaś się w szpitalu, czułaś jakby zaraz miała pęknąć ci głowa i strasznie piekło cię miejsce na szyi. Okazało się, że miałaś rozbitą głowę, a szyja piecze cię z lewej strony, ponieważ najzwyczajniej w świecie to miejsce przeciął pas, masz w tym miejscu bliznę. Potem dowiedziałaś się, że twój ojciec nie żyje, zginał na miejscu. Od tego momentu cały czas się obwiniałaś, choć to wcale nie była twoja wina..... bardzo go kochałaś. Nie byłaś już tą samą osobą, co sprzed wypadku, nie cieszyło cię już tak wiele rzeczy, często zamykałaś się w pokoju i płakałaś, strasznie ci go brakowało. Twojej mamie też go brakowało, nie miała od tego czasu nikogo, a przynajmniej ty nic o tym nie wiedziałaś, dlatego też byłaś bardzo zdziwiona, gdy pewnego dnia przyprowadziła jakiegoś mężczyznę i przedstawiła ci go. Okazało się, że ten oto pan ma się do was wprowadzić, mało tego jeszcze ze swoim synem.... Byłaś wściekła i pewna, że na pewno nigdy nie powiesz do niego ojcze, a tym bardziej tato. Całe szczęście, że macie duży dom i nie musisz „wyprowadzać się” ze swojego pokoju, bo tego byś nie zniosła. Przez kilka dni nie odzywałaś się do nikogo i prawie nie wychodziłaś ze swoich czterech ścian [były wakacje, więc teoretycznie nie musiałaś], bo za nim się tam zemknęłaś zabrałaś rzeczy z lodówki i dużo butelek wody no, ale niestety zapasy się skończyły i musiałaś opuścić swój schron. Wtedy zdarzyło się coś, czego nigdy byś się nie spodziewała, a mianowicie, gdy zobaczyłaś nowego lokatora, który akurat grał na gitarze poczułaś motylki w brzuchu. Chciałaś przejść niepostrzeżenie, ale chłopak niestety cie zauważył.
- Hej, to ty jesteś ____[twoje imię]?? Ja mam na imię Yixing,
ale mów mi Lay.
- Miło mi Lay.....
- Już myślałem, ze nigdy się zejdziesz – po tych słowach
roześmiał się na chwilę, a ty uznałaś, że jest uroczy.
- Taki miałam na początku zamiar....
- Czemu??
- Nieważne, nie chce obciążać Cię swoimi problemami.
- Spokojnie, ja jestem osoba, której można się wygadać... –
uśmiechnął się ciepło do ciebie.
W końcu dałaś się przekonać, usiedliście na kanapie, a ty opowiedziałaś
mu historię śmierci twojego taty. Uroniłaś przy tym sporo łez, a on nie
przerywał ci tylko patrzył z troska i słuchał.
- Już wszystko rozumiem, przykro mi. Moja mama też zginęła
tylko, że ona podczas napadu na bank, pracowała tam.
- Nie wiedziałam... chyba radzisz sobie z tym lepiej niż
ja...
- Tak Ci się tylko wydaje... gdy tęsknie gram smutne
piosenki na gitarze tak jak przed chwilą...
- Przepraszam, chyba Ci przeszkodziłam.
- Nic się nie stało, wolę o tym zapominać niż to
rozpamiętywać, bo wiem, że mój smutek i płacz nic już nic nie dadzą, że nie
przywrócą jej do życia i niczego nie zmienią...
- Głupio się czuje,
bo ja też o tym wiem, a mimo to nie umiem przestać....
-Jeszcze trochę i będzie lepiej, uwierz mi...
Rozmawialiście jeszcze przez długi czas, nie czułaś się jakbyś
poznała go dopiero kilka godzin temu, stał się tobie bliższy niż większość
twoich znajomych. Miałaś wrażenie, że on też Cię chyba polubił. Nagle zeszła
twoja mama i jego tata, zauważyłaś, że Yixing też odnosi się do twojej matki po
imieniu tak jak ty do jego ojca, dla niego też nie było to łatwe, a może nawet
trudniejsze, bo to przecież on musiał opuścić dom, w którym mieszkał całe życie
i się tu wprowadzić. Ucieszyli się, że dobrze się dogadujecie, ale było już
późno, więc kazali wam zjeść kolację i iść do swoich pokoi spać. Następnego dnia znów rozmawialiście i tak w
kółko, aż w końcu zaprosił cię do klubu na. Tam jeden dupek się do ciebie
chamsko przystawiał, za co Lay mu nawrzucał oczywiście jako twój brat, a nie
chłopak, a tak po za tym to impreza była udana. Wróciliście tak jak wam kazały
dwie pozostałe osoby zamieszkujące wasz dom, czyli przed drugą. Następnego ranka,
choć to było bardziej południe, bo coś po 12 strasznie bolała cie głowa, ale
nie, dlatego, ze byłaś na kacu... nie piłaś wczoraj z zresztą twój towarzysz
też nie. Gdy zeszłaś na dół on już nie spał, tylko znów grał na gitarze tą
melodie, co ostatnio, zakuło cie w sercu, bo wiedziałaś, ze wcale nie jest mu
tak lekko jak ci się na początku wydawało, bardzo cierpiał, choć starał się to
ukryć. Nie chciałaś mu przeszkadzać, dlatego przeszłaś najciszej jak umiałaś do
kuchni i wyjęłaś jogurt z lodówki, ale nie wróciłaś do góry tylko usiadłaś na stole
i wsłuchałaś się, nawet przestała cię boleć głowa. Grał tak jeszcze dobre 15
minut.
- Wow wiedziałam, ze ładnie grasz, ale nie wiedziałam, że aż
tak świetnie, mogłabym tego słuchać bez końca...
- Cieszę się.... – odpowiedział bardzo smutno jak na niego.
- Chcesz o tym pogadać??
- Nie, ale dzięki. Wiesz wydaje mi się, że chyba jesteś mija
najlepszą przyjaciółką i wiesz o mnie dużo więcej niż inni, choć znamy się zaledwie
miesiąc... to normalne??
- Chyba tak, a jeśli nie to ze mną też jest coś nie tak –
uśmiechnęłaś się do niego pocieszająco.
- Jak to jest, że zawsze poprawiasz mi humor??
- Mnie pytasz?? Ja
nie wiem, jakoś tak samo wychodzi – roześmiałaś się.
- Heh pewnie tak.... – spojrzał na zegarek – Już 12:40??
Może pójdziemy na spacer z psem??
- Co z jakim psem?? – spytałaś skołowana.
- Pójdziemy do schroniska po jakiegoś psiaka, a potem wrócimy
z nim i to będzie ten spacer.
- A co powiedzą Ci, co jeszcze nie wstali??
- Spokojnie, rozmawiałem z nimi wczoraj i się zgodzili... –
uśmiechnął się uradowany, że przewidział twoje pytanie.
- No to możemy iść.
Gdy doszliście do schroniska zaczęliście wybierać, którego
weźmiecie, wybór padł na małego psa rasy husky z brązowymi oczami [moje
ulubione psy XD], był jeszcze szczeniaczkiem, a raczej była.
- Jak ją nazwiemy?? – spytałaś.
- Może Yichii?? [to imię zostało wybrane z znajomych tylko
mi i jeszcze jednej osobie powodów XD]
- Jasne, czemu nie, brzmi oryginalnie i ładnie.
- To ja załatwię wszystkie formalności, a ty skoczysz po
jakąś smycz i inne potrzebne rzeczy dla naszego pupilka, a ja tu na ciebie
poczekam, ok.??
- Ok. to ja lecę, pa – pożegnałaś się z nim uściskiem i
poszłaś.
Całe szczęście sklep z akcesoriami dla zwierząt był blisko.
Kupiłaś smycz, miski, zabawki, jakieś tam witaminki, obrożę i karmę, ta
ostatnia była Tylka 5 kilowa, więc musiałaś ją dotargać do schroniska, całe
szczęście, że był tam Lay. Zapłaciłaś i wzięłaś zakupione rzeczy.
- Teraz ty bierzesz to a ja psiaka....
- Ok., na całe szczęście była już szczepiona.....
Wyjęłaś z worka obroże i smycz i zapięłaś Yichii. Na
początku się trochę bała, ale po chwili było już ok. Doszliście do domu, odłożyliście
rzeczy i poszliście na dłuższy spacer. Twój przyjaciel próbował ją wytresować,
ale coś mu nie wychodziło, a ty nie mogłaś powstrzymać się od śmiechu. Nagle podeszła
do was dziewczyna na oko starsza od ciebie, ale młodsza od Yixing’a .
Ewidentnie zarywała do niego, a on dał się jej kokietować. Byłaś wściekła, ale się
nie odezwałaś, a nieznajoma wymieniła się z nim numerem i odeszła.
- Co to miało być??
- No nic, zaraz, chyba nie jesteś zazdrosna, co?? – spytał zdziwiony.
- Ja?? No raczej, ze nie po prostu się pytam czy zawsze
dajesz obcym swój numer..... – odpowiedziałaś poirytowana.
- Nie, nie zawsze. Hah ty na serio jesteś zazdrosna, ale nie
masz, o co i tak wole Ciebie.
- Ah ok..... zaraz...... co ty powiedziałeś??
- Powiedziałem, że ty bardziej mi się podobasz.... mam
nadzieję, że nie odbierzesz tego źle, ale musiałem Ci to w końcu powiedzieć.
Zapomnij o tym....
- Ale ja nie chce o tym zapominać, ty też mi się podobasz i
chyba nawet coś więcej....
- Naprawdę?? – zapytał niedowierzając.
- Tak.... – po tych słowach się zarumieniłaś.
- Od dawna??
- Od naszego pierwszego spotkania....
- To tak jak ja....
Przyciągnął cię lekko do siebie i przytulił mocno.
- Dusisz mnie.....
Rozluźnił trochę uścisk.
- Tak lepiej?? – zapytał.
Odepchnęłaś go lekko od siebie, stanęłaś na palcach i go
pocałowałaś.
- Tak lepiej – uśmiechnęłaś się do niego słodko.
Nigdy byś nie przypuszczała, że znajdziesz swojego
ukochanego w taki sposób.
Mega słodkie. Ja też chcem psiaka :-( szkoda, że mama się na razie nie zgodzi. Zastanawiam się jaką będzie reakcja ich rodziców na to, że są razem. Jutro tzn. 15 grudnia napisze ci moja listę, bo chwilowo jestem na telefonie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMożna sobie dopowiedzieć ich reakcje :3 To czekam na listę
UsuńPopłakałam się gdy czytałam :c
OdpowiedzUsuńYixing skarbie, znalazłam Cię ♥
Haha, Yichii to psiak ♥
Dziękuje Rołs ♥
Ja chce jeszcze jeden :3
Moze, nie koniecznie Lay, ale ktoś z M ♥
To napisz z kim, coś się wymyśli :3 Ciesze sie, ze takie emocje.
UsuńJak dla mnie możesz pisać cały czas XD
UsuńHm. nie do końca potrafię wybrać D: albo Chen albo Kris XD
Wybiorę sobie XD
UsuńCzytam z takim " omomomo *--*" i nagle ten hug <3 i po tym spodziewałam się czegoś innego a tu nagle " - dusisz mnie" hahaha <3
OdpowiedzUsuńLubię zaskakiwać XD Fajnie, że Ci się podobało
Usuńuroczy scenariusz :)
OdpowiedzUsuń