1.08.2016

J-Hope - Może powinniśmy o tym zapomnieć?


Scenariusz dla Kingi Joy Clifford.

Obudził go krótki, niezbyt głośny gwizd i towarzysząca mu wibracja. Nie otwierając oczu, włożył dłoń pod poduszkę. Gdy tylko jego palce natknęły się na telefon, odechciało mu się czytać otrzymaną wiadomość. W pokoju panował przyjemny mrok, w łóżku było mu nieziemsko wygodnie, a na dodatek nie miałby nic przeciwko powrotowi do przerwanego snu. Strzępki tego ostatniego wciąż krążyły mu po głowie. Pomysł, by tam wrócić, był wręcz absurdalnie kuszący.
Chwilę przed ponownym odpłynięciem, wziął się wreszcie w garść. Przetarł oczy pięścią i wyjął urządzenie spod poduszki. Nadawcą wiadomości był nieznany, ale dziwnie znajomy numer. Jej treść była krótka. Tylko dwa słowa – „Znajdź mnie”. Jeszcze raz spojrzał na numer. Może to pomyłka? Ta myśl towarzyszyła mu, gdy ponownie próbował pogrążyć się we śnie.
Znów usłyszał znajomy głos. Zamrugał parokrotnie, zastanawiając się, czy nie łatwiej byłoby po prostu wyłączyć telefon. Przed zrobieniem tego postanowił jednak odczytać SMS-a.
Oboje wiemy, że nie śpisz. Po prostu rusz tyłek i ZNAJDŹ MNIE.”
I nagle wszystko stało się jasne. To ____ nękała go o pierwszej w nocy. Myślał, że po ostatniej kłótni dała mu spokój. Nie odzywała się do niego już prawie miesiąc. Świadomość, że jednak o nim nie zapomniała, niemal zmusiła go do wyjścia z łóżka. Dopiero stojąc pod prysznicem, zaczął zastanawiać się, dlaczego tak zareagował. Przecież był na nią wściekły. Chciał, żeby zniknęła z jego życia. Przecież uważał, że nie łączyło ich nic poza pracą. Był w szczęśliwym związku. No, może akurat teraz mieli kryzys, ale to niczego nie zmieniało. Kochał swoją dziewczynę, więc dlaczego, do diabła, po prostu nie położył się z powrotem spać?

Założył lekko przetarte dżinsy, pierwszą lepszą koszulkę i bluzę z kapturem. Zamknął mieszkanie i zbiegł po schodach. Nagle zaczęło mu się spieszyć. Wsiadając do samochodu, wysłał do ____ wiadomość. Chwilę wahał się przed przekręceniem kluczyka w stacyjce. A może to jego partnerka po prostu pisała do niego z innego numeru? Nie, ona nie bawiłaby się z nim w takie zgadywanki. Kazałaby mu po prostu do siebie przyjechać.
Oparł czoło o kierownicę, czekając na odpowiedź. Po kilku minutach stracił cierpliwość. Z westchnieniem rezygnacji odpalił silnik.
***

Otworzyła oczy, czując wibrację w kieszeni. Szybko wyjęła stamtąd komórkę i ją odblokowała.
„A… gdzie jesteś?”
____ mimowolnie roześmiała się po przeczytaniu tego. Czy Hoseok naprawdę myślał, że tak po prostu mu powie? Nonsens. Chyba w ogóle jej nie znał. Uznała, że za karę w ogóle mu nie odpisze. Szczerze mówiąc, wątpiła, czy chłopak tutaj przyjdzie, czy zacznie jej szukać… Wydawało jej się, że nic chciał mieć z nią nic wspólnego. Właściwie przez pierwszy tydzień też była na niego wściekła, ale później jej przeszło.
Wpatrywanie się w gwiazdy trochę ją już znudziło, więc podniosła się do siadu i wbiła wzrok z rozbijające się o brzeg fale. Trochę żałowała, że nie wzięła z domu żadnej bluzy, ale nie przewidziała, że będzie siedziała na plaży tak długo. W ogóle nie planowała przyjazdu tutaj. Po prostu tak jakoś wyszło.
Po kolejnych trzydziestu minutach siedzenia na chłodnym piasku, wiejący wiatr zaczął przyprawiać ją o dreszcze. Roztarła dłońmi nagie ramiona. Pomogło. Na chwilę. Przez myśl przemknęło jej, żeby wrócić do domu, ale szybko odgoniła od siebie ten pomysł. W mieszkaniu nudziłoby się jej jeszcze bardziej, a na dodatek raczej nie udałoby jej się zasnąć, więc wolała zostać tutaj. Telefon raz jeszcze zawibrował w jej kieszeni.
„Dasz mi jakąś wskazówkę?
Tym razem wiadomość nie była taka głupia i nawet ją zaskoczyła. Dotychczas ____ myślała, że Hoseok już odpuścił sobie szukanie jej. Widocznie się pomyliła.

***

Brunet siedział w aucie poirytowany. Naiwnie łudził się, że znajdzie dziewczynę w jej domu, ale zastał tylko zamknięte drzwi. Przeszedł się po osiedlu, ale nigdzie jej nie było. Nie miał pojęcia, gdzie mógłby ją znaleźć. Nic nie przychodziło mu do głowy, więc spróbował zdobyć jakieś informacje od samej ____. Wątpił, że takowe dostanie, ale jego telefon odezwał się już po krótkiej chwili. Nie minęły nawet dwie minuty.
„Nigdy nie byliśmy tutaj razem. Poza tym… jest 2:03. Większość miejsc jest o tej godzinie zamknięta.”
Ledwo zdążył odczytać jedną wiadomość, już dostał kolejną.
„Dostałeś nawet dwie wskazówki. Znaj moją dobroć.”
Uśmiechnął się lekko. Cała wcześniejsza irytacja opuściła go jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przez moment chciał po prostu zadzwonić do ____, ale zrezygnował z tego pomysłu. Nie wiedziałby, co powinien powiedzieć. Wyruszył w dalszą drogę, uprzednio zapisując jej numer.
Krążył po mieście w poszukiwaniu tego właściwego miejsca. W ciągu godziny odwiedził otwarte przez całą dobę centrum handlowe, był w trzech parkach, a przed chwilą wstąpił na stację benzynową, gdzie kupił dwie herbaty i zatankował samochód. Domyślał się, że ____ nie pojechała nigdzie daleko. Pierwszy raz spróbował porządnie się nad tym zastanowić. Łatwość odpowiedzi sprawiła, że miał ochotę przyłożyć sobie w twarz.

***

____ co dziesięć minut powtarzała sobie, że, jeśli Hoseok nie pojawi się w ciągu kolejnych pięciu, to po prostu wstanie, pójdzie do auta i wróci do domu. Tak od godziny. W pewnym momencie nawet zrobiła się śpiąca. Dokładnie wtedy, gdy wskaźnik baterii jej telefonu pokazał dziesięć procent. Również wtedy miała ochotę z całej siły cisnąć go do morza. Ale cały czas przesiedziała, starając się pozbierać myśli, co wcale nie okazało się takie łatwe. Zaczynała żałować, że zachciało jej się bawić w chowanego. Zastanowiła się, co pomyślał o niej Hoseok, gdy obudziła go w środku nocy. Bo pewnie obudziła. Prawdopodobnie uznał ją za jakąś nienormalną, a zaczął szukać tylko dlatego, że przestraszył się, iż zamierza, np. skoczyć z mostu, a wtedy miałby wyrzuty sumienia. Teraz to już po prostu przeklinała się za ten głupi pomysł. Żeby było zabawniej, to pewnie na dodatek się rozchoruje i na tym skończy się ten nocny wypad. Była tak pochłonięta wymyślaniem wyzwisk pod swoim adresem, że nie usłyszała zbliżających się kroków. Szum fal też na pewno to utrudniał.
Brunet zawahał się mniej więcej w połowie drogi. Poczuł nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej, a jego oddech stał się nierówny. Stresował się tym spotkaniem. Jego niepokój rósł z każdą kolejną sekundą przyglądania się siedzącej na piasku dziewczynie. Wziął głęboki wdech i ruszył dalej z kocem przewieszonym przez ramię i kartonowymi kubkami w dłoniach.
- ____? – zapytał niepewnie, przystając parę metrów od niej.
Odwróciła się szybko i zmierzyła go wzrokiem, odnajdując w końcu jego oczy. Była wyraźnie zaskoczona jego widokiem. Kompletnie nie wiedział, co ma myśleć, a tym bardziej, co powiedzieć. Tak naprawdę on też był zaskoczony.
- Cześć – odparła wreszcie trochę przygaszonym głosem.
Zmarszczył ciemne brwi, uważnie jej się przyglądając. Oboje trochę inaczej wyobrażali sobie to spotkanie, choć sami nie wiedzieli jak dokładnie. ____ wróciła do gapienia się na morze, choć w nie miała na to ochoty. Wolałaby chłonąć wzrokiem jego postać, ale uznała, że zbyt długie patrzenie się na niego, byłoby dziwne. Najchętniej ze wstydu zakopałaby się w piasku. Brunet bez słowa usiał nieopodal jej. Trochę zbyt daleko, żeby można było powiedzieć, że obok.
- Kupiłem ci herbatę – powiedział, wyciągając w jej stronę rękę z kubkiem. Żeby go przyjąć, też musiała się postarać.
- Dzięki – odparła, przypadkiem dotykając jego palców.
Dopiero po zetknięciu się z zimną skórą dziewczyny, Hoseok zauważył, że nie miała bluzy. Podczas gdy on zastanawiał się, jak bardzo zmarzła, ona delektowała się wciąż ciepłą herbatą. Właśnie tego teraz potrzebowała. Rzuciła ukradkowe spojrzenie w stronę chłopaka. Miało być ukradkowe, ale w gruncie rzeczy skupiła na nim wzrok na dłużej. Teoretycznie minął tylko miesiąc, odkąd się pokłócili, ale ____ wydawało się, że nie widzieli się co najmniej rok. W delikatnym świetle księżyca jego skóra wydawała się się jeszcze bledsza. Krążyła wzrokiem od ciemnych oczu przez policzki i zaróżowione usta do linii szczęki. Tylko czarne włosy, którymi nieustannie bawił się wiatr, zdradzały, że nie był wykutym z marmuru posągiem.
- Mam coś na twarzy? – zapytał łagodnie, odwracając twarz w jej stronę.
- Co? Nie, nie.
Przeniosła spojrzenie na morze, ale i tak zdradziły ją rumieńce na policzkach. Westchnął, żeby ukryć rozbawienie i przysunął się do niej. Zdjął przez głowę bluzę.
- Masz.
- Nie chcę.
- ____…
- Nie potrzebuję jej.
Żeby zademonstrować, jak bardzo go ignoruje, stanowczym ruchem odsunęła jego rękę i zaczęła dźgać niewinny piasek patykiem. Sama nie rozumiała swojego zachowania. Przecież chciała normalnie z nim porozmawiać, ale przez ten miesiąc coś się między nimi zmieniło. Oddalili się od siebie tak bardzo, że ____ nie potrafiła się przełamać.
- Po co mnie tu ściągnęłaś, skoro nawet nie chcesz ze mną rozmawiać? – Starał się, by zabrzmiało to jak zwykłe pytanie, a nie jakieś oskarżenie.
- Pomyliłam numery – mruknęła, maltretując piasek.
- I myślisz, że ci w to uwierzę?
- No tak, zapomniałam – prychnęła, ciskając patyk przed siebie. – Przecież ty mi w nic nie wierzysz.
- Nie o to mi chodziło – powiedział powoli, nakazując sobie spokój. – Dobrze wiesz.
- Wcale nie. Nie wiem. Nic już nie wiem. Nawet nie wiem, dlaczego wciąż tu jestem.
Gwałtownie uniosła głowę i obróciła ją w stronę bruneta, od razu natrafiając na zmartwiony wzrok jego ciemnych oczu. Podciągnęła kolana i oparła na nich czoło, kręcąc nieznacznie głową. Próbowała zaprzeczyć myślom, które podpowiadały jej, że powinna z nim porozmawiać. Nie chciała. Chyba…
- Załóż ją, proszę – podkreślił ostatnie słowo, ale nadal zero reakcji z jej strony.
Szturchnął ją lekko w ramię, licząc po cichu na to, że mu odda. Nic. Mógł spróbować przykryć ją kocem, ale był niemal pewny, że zrzuciłaby go z siebie w ułamku sekundy. Nie miał zielonego pojęcia, jak dotrzeć do młodszej koleżanki, a bardzo chciał. Postanowił postawić na szczerość.
- Gdy dostałem od ciebie pierwszą wiadomość, chciałem ją zignorować. Właściwie dopiero po drugiej zorientowałem się, że to ty, bo jakiś czas temu usunąłem twój numer. Później pojechałem do twojego mieszkania, ale było puste. Nie wiedziałem, gdzie cię szukać, więc poprosiłem o wskazówkę. Chciałem cię znaleźć, ____. Naprawdę. – Przetarł dłonią oczy, które zaczęły go lekko piec. – Gdy odpisałaś, myślałem, że się nie gniewasz, że nic się nie zmieniło. To głupie. Gdyby tak faktycznie było, to przecież normalnie byśmy porozmawiali. Zwątpiłem w sens tego pomysłu, gdy cię zauważyłem. Po prostu się przestraszyłem. Chciałem zwiać, ale nie po to tyle cię szukałem, żeby stchórzyć na ostatniej prostej. Tym bardziej, że przez cały czas tutaj czekałaś. Chyba nie dotarłbym tutaj, gdyby mi nie zależało, prawda? Chyba nie zastałbym cię tutaj, gdyby tobie nie zależało.
Podczas wypowiedzi stopniowo ściszał głos do tego stopnia, że końcówkę ledwo usłyszała. Mimo to, wszystkie mury opadły. Hoseok zburzył je w jednej chwili. Zatrważająco szybko.
- Tęskniłam – wyjąkała, podnosząc głowę. – Chciałam wyrzucić cię z mojego życia, ale nie potrafię. TO zbyt trudne.
Zagryzł wargę, słysząc drżący głos dziewczyny. Rozumiał ją zbyt dobrze. Bez słowa podał jej bluzę, którą tym razem przyjęła. Czuł się lepiej z myślą, że mógł jej jakoś pomóc.
- Nie chciałam na ciebie czekać. W ogóle nie chciałam cię widzieć. Właśnie tak chciałam myśleć. – Zamknęła oczy i zacisnęła szczęki. Czuła narastającą gulę w gardle, która utrudniała jej mówienie.
Przysunął się bliżej drżącej dziewczyny i objął ją ramieniem w talii. Prawdę powiedziawszy, nigdy wcześniej nie byli tak blisko. On doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ona  - niekoniecznie.
- Potrzebuję cię, ____ - wyszeptał lekko zachrypniętym głosem, przysuwając się tak blisko, że jej włosy łaskotały go w twarz. – Wiesz, dlaczego nie chciało mi się odczytywać dwóch pierwszych wiadomości od ciebie?
- Bo, żeby to zrobić, musiałbyś najpierw nauczyć się czytać? – zapytała równie cicho bez śladów wcześniejszego rozbicia w głosie.
Uśmiechnął się mimochodem, odgarniając włosy ____ za ramię. Teraz chyba nawet ona zauważyła, że nigdy nie rozmawiali w ten sposób. W gruncie rzeczy wiedziała to doskonale, ale próbowała nie myśleć o tym zbyt wiele, żeby zachować trzeźwość umysłu.
- To inna sprawa. Śniłaś mi się dzisiaj – wymruczał, wargami muskając jej policzek.
Mimo że ____ jeszcze przed chwilą była zziębnięta, teraz zrobiło jej się niewyobrażalnie gorąca, co objawiło się chociażby rumieńcami. Gdy brunet tylko odrobinę się odsunął, od razu odwróciła twarz w jego stronę i spojrzała mu głęboko w oczy.
- Doprawdy?
- Mhm.
- I co, wyglądałam lepiej niż w rzeczywistości?
Nie mógł powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. Takiego pytania naprawdę się nie spodziewał.
- Zawsze psujesz takie momenty?
- Nie mam pojęcia, o co ci chodzi – odparła niewinnie, ale zaraz dodała groźniej: - Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Nie wiem, ale na pewno byłaś równie niemożliwa – stwierdził z dziwnym błyskiem w oku i drapieżnym uśmiechem.
Przez dłuższy moment patrzyli sobie w oczy. I choć fale rozbijały się o brzeg, i nawet raz słychać było jakąś mewę, według nich wokół panowała niezmącona niczym cisza.
- Wiesz, ty też mi się parę razy śniłeś.
- Tak? – Uniósł ciemne brwi. – I co robiliśmy?
- Albo coś jedliśmy, albo oglądaliśmy telewizję, albo spacerowaliśmy, albo… - zaczęła wyliczać na palcach.
- Robisz to specjalnie. – To zdanie miało zabrzmieć jak oskarżenie, ale efekt zepsuł szeroki uśmiech Hoseoka.
- Co? Przecież tylko odpowiadam.
Pod wpływem chwili chwycił ____ w talii i posadził ją sobie na kolanach. Jedną dłoń przeniósł na jej policzek, a drugą na plecy. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wargami musnął jej usta. Lekko, prawie niewyczuwalnie.
- Myślę, że nawet paralizator, by tak na ciebie nie podział. – Uśmiechnął się, widząc jej zdziwioną minę.
____ parokrotnie zamrugała, próbując wymyślić jakąś ripostę, ale nie potrafiła skupić myśli. Nie, gdy dłoń bruneta krążyła po jej plecach. Nie, gdy wyjątkowo uważnie śledził każdy jej ruch.
- Nie rozmawiajmy o tym teraz, dobrze? – poprosiła w końcu.
- A o czym chciałabyś rozmawiać, hm? – Lekkim gestem odgarnął z jej twarzy zagubiony kosmyk włosów i zatknął go za jej ucho.
- Właściwie to o niczym.
W mgnieniu oka zrozumiał tę aluzję. Tym razem naparł na jej usta pewniej i bardziej stanowczo. Nie dość, że odwzajemniła jego pocałunek, to wplotła place w jego włosy, przy czym skróciła i tak nieistniejący już dystans między ich wargami. Hoseok za to posunął się dalej. Przyciągnął ją do siebie jeszcze bardziej, sprawiając, że przylegali do siebie praktycznie całymi ciałami. Zero wolnej przestrzeni. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, ale nie łapczywy. Nie spieszyli się, mogli pozwolić sobie na trochę spokoju.
Chłopak gwałtownie się odsunął.
- O cholera – rzucił wyraźnie zakłopotany.
- Co jest? – mruknęła, odrobinę rozdrażniona nagłą przerwą.
- Mam dziewczynę.
- Co? – Zszokowana otworzyła szerzej oczy.
- Mam dziewczynę.
W obecnej chwili nie potrafił wytłumaczyć samemu sobie, dlaczego pocałował ____.
- Dlaczego ja nic nie wiem?
- Tak jakby nie rozmawialiśmy ze sobą od miesiąca – przypomniał, ciepłym oddech drażniąc jej szyję.
- Kochasz ją? – zapytała niepewnie, zagryzając wargę i patrząc głęboko w jego ciemne oczy.
Po chwili potwierdził skinieniem głowy. Z niezadowoloną miną przeniosła się z jego kolan na piasek. W gruncie rzeczy jego dziewczyna wcale jej nie obchodziła, ale zależało mu na niej, a ____ nie chciała, by był nieszczęśliwy.
- To dlaczego tu jesteś? – zapytał po chwili niezręcznej ciszy.
- Sam nie wiem. Tęskniłem za tobą – odparł skonsternowany. – Ale inaczej niż mi się wydawało, gdy tutaj jechałem.
Spojrzała na niego krytycznie. Tęsknił? Co to miało być? Chciała na niego nawrzeszczeć i powiedzieć mu, co o tym wszystkim myśli, ale nie potrafiła. Gdy Hoseok patrzył na nią wzrokiem przepełnionym poczuciem winy i żalem, po prostu nie mogła się na niego gniewać, choć bardzo chciała. Miesiąc temu mocno się posprzeczali, a przez to ich znajomość wisiała na włosku. Właściwie ich przyjaźń. Nigdy nie było między nimi nic więcej. To tylko jej przez moment wydawało się, że coś może z tego być. Teraz, gdy widziała go takiego przygnębionego i zakłopotanego, zrozumiała, że w gruncie rzeczy chyba nigdy nie byli sobie przeznaczeni. Właściwie sama nie wiedziała, czy chciałaby, żeby było inaczej. Lubiła bruneta i jej się podobał, ale nie czuła przy nim charakterystycznych motylków w brzuchu, choć przez chwilę myślała, że jest inaczej. Nie było. To było chyba tylko przejściowe zauroczenie, a może nawet nie.
- Hoseok?
- Tak?
- Może… - westchnęła, przecierając oczy – powinniśmy o tym zapomnieć?
- Mogłabyś to dla mnie zrobić? – zapytał nagle ożywiony. Potwierdziła skinieniem głowy. – Boże, ____, jesteś świetna.
- I niemożliwa – przypomniała, uśmiechając się lekko. – Ale chciałabym utrzymywać z tobą kontakt.
- Ja z tobą też – odparł szybko i szczerze. – A z tym snem, to nie wiem, co mnie wzięło. – Na jego policzki wypłynął rumieniec.
- W porządku. Po prostu dajmy sobie z tym spokój. Tak będzie lepiej.
Położyła się na piasku i westchnęła cicho. Było jej głupio, że dzisiejsza noc tak się potoczyła. Gdyby wiedziała, że Hoseok ma dziewczynę, nigdy by się z nim nie całowała, mimo że na początku uważała inaczej. Wtedy była zszokowana, a teraz po prostu ochłonęła i wszystko sobie przemyślała.
- Ale myślę, że powinieneś powiedzieć o tym incydencie swojej dziewczynie.
- Sam nie wiem. – Przeczesał palcami ciemne włosy.
- Na pewno będzie zła, ale może z czasem ci wybaczy albo chociaż spróbuje. Lepiej bądź z nią szczery.
- Może masz rację…
- Ja na jej miejscu wolałabym wiedzieć , a przynajmniej tak myślę – dodała trochę niepewnie. Nie znała dziewczyny bruneta, ale liczyła na to, że ta postara się go wysłuchać. – Późno już.
- Chyba czas się zbierać – powiedział, jakby czytając w jej myślach. – Na pewno wszystko między nami jest w porządku?
- Na pewno.
Podniósł się z piasku i podał jej rękę w pomocnym geście. Już po chwili w ciszy razem kroczyli w stronę samochodów. Hoseok czuł się trochę niezręcznie w towarzystwie ____, ale nie to go teraz martwiło. Jego głowę zaprzątały myśli, jak się wytłumaczy. Postanowił, że zrobi to rano.
- Cześć i powodzenia – powiedziała, wsiadając do swojego auta.

- Dzięki, przyda się – odparł z bladym uśmiechem. – Cześć.


Powiem szczerze, że pierwotnie nie miał być to one-shot, tylko fragment jednego opowiadania, które mam w planie napisać (nie będzie k-popowe, więc nie tutaj), stąd te wszystkie niedopowiedzenia. Co prawda dość znacznie musiałam przekształcić ten tekst. Mam nadzieję, że mimo to nie wyszło tak źle. No i narracja inna też z tego powodu. Tak naprawdę dopiero eksperymentuje z pisaniem w trzeciej osobie. Końcówka pewnie trochę niezadowalająca, ale czy główni bohaterowie zawsze muszą zostawać parą? c:
Właściwie nie wiem, czy nie jest to ostatni mój scenariusz. Wiem, zebrałam zamówienia i powinnam je zrealizować, ale pisanie scenariuszy chyba po prostu przestało mnie bawić. Może dlatego, że już właściwie rzadko słucham k-popu, a może się wypaliłam, jeśli chodzi one-shoty. No nic, na ten temat pewnie dodam za jakiś czas wpis, jeśli nic się nie poprawi. Przepraszam, że tak wyszło.

5 komentarzy:

  1. Powiem Ci, iż mam wrażenie, że słyszałam dźwięk pękania mojego serca. Twoje scenariusze zawsze wyróżniały się na tle innych, które czytam (a czytam tylko te dobre :D ), więc jest mi niezmiernie przykro, że może ich zabraknąć. Może to zabrzmieć głupio, ale stanowiły one jakąś część mojego "blogowego życia", ponieważ czytam je odkąd jako pierwsza skomentowałaś mojego bloga.
    Aczkolwiek doskonale rozumiem Cię. Nie da się czerpać przyjemności i robić czegoś tak dobrze jak wcześniej, jeśli się w tym wypaliliśmy.
    Jako, iż uwielbiam Twój styl - z ogromną chęcią przeczytam wszystko co stworzysz, niezależnie czy będą to one shoty czy długie opowiadania, k-pop czy mroczny black metal (polecam :D)

    Zabrzmi to może jak pożegnanie, ale nigdy nie miałam okazji tego wcześniej napisać, a moment, gdy coś się dla Ciebie kończy wydał mi się odpowiedni.
    Jesteś osobą, która najbardziej przyczyniła się do tego, iż piszę, wciąż się rozwijam i nie mam zamiaru tego porzucać. To na Twoje komentarze zawsze czekam i to one mają dla mnie duże znaczenie. Możesz czuć się moim mentorem, motywatorem.. nie wiem kim, ale kimś bardzo ważnym :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, nie spodziewałam się aż tylu miłych słów. Bardzo Ci dziękuję. To wiele dla mnie znaczy, szczególnie teraz, gdy nie wiem, jak to dalej będzie. Cieszę się, że właśnie tak postrzegasz moje scenariusze, bo zazwyczaj starałam się eksperymentować z różnymi tematami, a nie ciągle trzymać się podobnych.
      Nie wiedziałam, że mogę tak na kogoś wpłynąć, ale bardzo mi miło z tego powodu. No ja myślę, że nie zamierzasz porzucać pisania, bo świetnie Ci idzie. Twoje prace na pewno nadal będę czytać i komentować tylko może z lekkim opóźnieniem. Kurczę, to odpowiedzialną rolę mi dałaś :D
      Co do innych prac... w takim razie dam Ci jeszcze znać. Jeszcze raz dziękuję c:

      Usuń
  2. To jest chyba najpiękniejszy scenariusz jaki kiedykolwiek czytałam. A widziałam ich mnóstwo. To było zarazem smutne i urocze na swój sposób. Takie niepowtarzalne. Cudownie idealne, idealnie perfekcyjne. Mogłabym wymieniać jak bardzo mi się on spodobał ale nie umiem dobrać odpowiednich słów, które by trochę oddały emocje, które się we mnie tworzą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za takie wyróżnienie. Cieszę się, że scenariusz przypadł Ci do gustu :D

      Usuń
  3. Niezwykle miło czytało mi się ten one shot. Jest inny, taki delikatny i świetnie ci wyszedł c:

    Hee

    OdpowiedzUsuń