Scenariusz dla Candy Cali. Mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania^^
- ____ już jutro piątek, chyba wiesz co to oznacza.
- Wiem ----(imię przyjaciółki), wiem.
- Trzeba szykować się na imprezę.
- Musimy jeszcze skoczyć do sklepu, bo ostatnio mi się eyeliner skończył.
-Znowu?? Co Ty z nim robisz, że tak szybko Ci się kończy??
- Co to za pytanie. Używam go normalnie, dostaje same wybrakowane...
- Na pewno, widzą że idziesz i takie podkładają.
- Dokładnie. Jestem tego pewna, przecież bywam tam tak często, że wszystkie sprzedawczynie już mnie znają.
- Już się nie chwal.
- Pff nie chwalę się, ja Cię tylko informuje. Idziesz ze mną??
- Dzisiaj??
- Przecież nie jutro. Mamy lekcje do późna, więc i tak będziemy miały mało czasu na przygotowanie się.
- Impreza zaczyna się o dwudziestej.
- Myślałam, że osiemnastej...
- To źle myślałaś. Spokojnie, damy radę.
- Czyli idziemy jutro??
- Tak, ja spadam. Widzimy się w szkole.
Odprowadziłam ją do drzwi. Nie ma jak domówka, na której prawie nikogo nie znasz. Nikogo oprócz gospodarza, przyjaciółki i jeszcze paru znajomych. Będzie ciekawie... Trochę się stresuje. Wyjęłam książki i usiadłam przy biurku, musiałam
odrobić lekcje.
- Znowu matma... Omo... Mam jutro sprawdzian z Niemieckiego, lepiej być nie mogło.
Zadanie odrobiłam byle żeby było, po chwili usiadłam na łóżku i nadal poirytowana zaczęłam się uczyć. Minęły już dwie godziny, a ja umiałam tyle samo co wcześniej.
- Yhh jak ja nie znoszę tego języka.
Powiedziałam sama do siebie. Siedziałam tak jeszcze przez pół godziny, potem już nie wytrzymałam. Spakowałam plecak do szkoły i zjadłam kolacje.
- Czas wybrać ciuchy na jutrzejszą imprezę... Łatwo nie będzie.
Na początku powoli przeglądałam ubrania, ale po chwili mi się to znudziło i wywaliłam całą zawartość szafy na podłogę. Usiadłam na ziemi i zaczęłam rozgrzebywać stertę ciuchów. W końcu znalazłam coś godnego uwagi, przymierzyłam i na szczęście pasowało.
- Ok wiem już co ubiorę...
Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Nie byłam śpiąca, ale wcześnie rano musiałam wstać, no i lepiej byłoby gdybym jutro była wypoczęta. Jak na mnie to zasnęłam dość szybko. Budzik zadzwonił punkt szósta. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki, w której spędziłam pół godziny, później zjadłam śniadanie, a następnie wyszłam. Jeszcze tylko ponad trzy miesiące i wakacje. Trzeba jakoś wytrzymać. Dzień ciągnął się niemiłosiernie. Odłożyłam plecak i poszłam z przyjaciółką do sklepu.
- Kupię jeszcze krem do rąk.
- Twój typowy zestaw...
- Bo te dwa produkty kończą mi się najszybciej.
- Nie wnikam. Gdzie się spotykamy??
- Przed moim domem??
- Może być.
- Ej patrz, pusta półka.
- Spokojnie, pewnie przenieśli.
Chodziłyśmy po całym budynku, ale żadnego nie znalazłyśmy, a co gorsza kremów też nie było. Poszłyśmy do kasy zapytać czy może mają coś na zapleczu i wtedy zauważyłam, że jakiś chłopak kupuje poszukiwane przeze mnie produkty.
- Przepraszam Pana, ale może mógłby mi Pan odsprzedać ten eyeliner i krem do rąk??
Spojrzał na mnie z taką miną jakbym pytała o coś niedorzecznego.
- Przepraszam, ale nie. Są mi bardzo potrzebne.
- Ale Pana dziewczyna na pewno się nie obrazi jeśli Pan przyniesie jej te rzeczy później.
- To nie dla dziewczyny, to dla mnie.
- Mwoh(co)??
- No to co Pani słyszała, dowiedzenia.
Byłam skołowana. Gdy się trochę otrząsnęłam uznałam, że nieznajomy był naprawdę ładny. Wyszliśmy ze sklepu.
- Przykro mi to mówić, ale nie mamy już czasu.
Spojrzałam na zegarek.
- Już osiemnasta, a trzeba jeszcze tam dojść...
- Aish będę musiała obejść się bez eyelinera... O 19:30 przed moim domem??
- Spoko.
Pożegnałyśmy się, a ja popędziłam do mieszkania. Zjadłam obiad, przebrałam się i pomalowałam. Ledwo zdążyłam. Gdy zamykałam drzwi akurat przyszła moja koleżanka. Na imprezę dotarłyśmy kilka minut przed czasem, ale i tak nie byłyśmy pierwsze.Co chwilę przybywało coraz więcej ludzi. W końcu domówka rozpoczęła się na dobre. Przez chwilę wydawało mi się, że znów widzę tego chłopaka ze sklepu. Nie byłam pewna, bo światła cały czas migały. Powiedziałam to przyjaciółce, a ona zaproponowała żebyśmy podeszły trochę bliżej. Zgodziłam się, a wtedy nie miałam już wątpliwości. Poinformowałam ją o tym, a ona niespodziewanie mnie na niego popchnęła.
- Przepraszam... - spojrzałam na niego zawstydzona.
- Nic się nie stało. Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy??
- Nie przypominam sobie - kłamałam.
- Już wiem. Widzieliśmy się dzisiaj w sklepie.
- Ach to Ty.
- Tak. Przepraszam, że zabrałem ostatni eyeliner.
- Nic się nie stało...
- I tak wyglądasz świetnie.
- Komawo(dziękuję) - lekko się zarumieniłam, ale było ciemno, więc tego nie zauważył.
-Zapomniałem się przedstawić. Jestem Baekhyun.
-____ miło mi.
Nagle podszedł do nas gospodarz.
- Wiem ----(imię przyjaciółki), wiem.
- Trzeba szykować się na imprezę.
- Musimy jeszcze skoczyć do sklepu, bo ostatnio mi się eyeliner skończył.
-Znowu?? Co Ty z nim robisz, że tak szybko Ci się kończy??
- Co to za pytanie. Używam go normalnie, dostaje same wybrakowane...
- Na pewno, widzą że idziesz i takie podkładają.
- Dokładnie. Jestem tego pewna, przecież bywam tam tak często, że wszystkie sprzedawczynie już mnie znają.
- Już się nie chwal.
- Pff nie chwalę się, ja Cię tylko informuje. Idziesz ze mną??
- Dzisiaj??
- Przecież nie jutro. Mamy lekcje do późna, więc i tak będziemy miały mało czasu na przygotowanie się.
- Impreza zaczyna się o dwudziestej.
- Myślałam, że osiemnastej...
- To źle myślałaś. Spokojnie, damy radę.
- Czyli idziemy jutro??
- Tak, ja spadam. Widzimy się w szkole.
Odprowadziłam ją do drzwi. Nie ma jak domówka, na której prawie nikogo nie znasz. Nikogo oprócz gospodarza, przyjaciółki i jeszcze paru znajomych. Będzie ciekawie... Trochę się stresuje. Wyjęłam książki i usiadłam przy biurku, musiałam
odrobić lekcje.
- Znowu matma... Omo... Mam jutro sprawdzian z Niemieckiego, lepiej być nie mogło.
Zadanie odrobiłam byle żeby było, po chwili usiadłam na łóżku i nadal poirytowana zaczęłam się uczyć. Minęły już dwie godziny, a ja umiałam tyle samo co wcześniej.
- Yhh jak ja nie znoszę tego języka.
Powiedziałam sama do siebie. Siedziałam tak jeszcze przez pół godziny, potem już nie wytrzymałam. Spakowałam plecak do szkoły i zjadłam kolacje.
- Czas wybrać ciuchy na jutrzejszą imprezę... Łatwo nie będzie.
Na początku powoli przeglądałam ubrania, ale po chwili mi się to znudziło i wywaliłam całą zawartość szafy na podłogę. Usiadłam na ziemi i zaczęłam rozgrzebywać stertę ciuchów. W końcu znalazłam coś godnego uwagi, przymierzyłam i na szczęście pasowało.
- Ok wiem już co ubiorę...
Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Nie byłam śpiąca, ale wcześnie rano musiałam wstać, no i lepiej byłoby gdybym jutro była wypoczęta. Jak na mnie to zasnęłam dość szybko. Budzik zadzwonił punkt szósta. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki, w której spędziłam pół godziny, później zjadłam śniadanie, a następnie wyszłam. Jeszcze tylko ponad trzy miesiące i wakacje. Trzeba jakoś wytrzymać. Dzień ciągnął się niemiłosiernie. Odłożyłam plecak i poszłam z przyjaciółką do sklepu.
- Kupię jeszcze krem do rąk.
- Twój typowy zestaw...
- Bo te dwa produkty kończą mi się najszybciej.
- Nie wnikam. Gdzie się spotykamy??
- Przed moim domem??
- Może być.
- Ej patrz, pusta półka.
- Spokojnie, pewnie przenieśli.
Chodziłyśmy po całym budynku, ale żadnego nie znalazłyśmy, a co gorsza kremów też nie było. Poszłyśmy do kasy zapytać czy może mają coś na zapleczu i wtedy zauważyłam, że jakiś chłopak kupuje poszukiwane przeze mnie produkty.
- Przepraszam Pana, ale może mógłby mi Pan odsprzedać ten eyeliner i krem do rąk??
Spojrzał na mnie z taką miną jakbym pytała o coś niedorzecznego.
- Przepraszam, ale nie. Są mi bardzo potrzebne.
- Ale Pana dziewczyna na pewno się nie obrazi jeśli Pan przyniesie jej te rzeczy później.
- To nie dla dziewczyny, to dla mnie.
- Mwoh(co)??
- No to co Pani słyszała, dowiedzenia.
Byłam skołowana. Gdy się trochę otrząsnęłam uznałam, że nieznajomy był naprawdę ładny. Wyszliśmy ze sklepu.
- Przykro mi to mówić, ale nie mamy już czasu.
Spojrzałam na zegarek.
- Już osiemnasta, a trzeba jeszcze tam dojść...
- Aish będę musiała obejść się bez eyelinera... O 19:30 przed moim domem??
- Spoko.
Pożegnałyśmy się, a ja popędziłam do mieszkania. Zjadłam obiad, przebrałam się i pomalowałam. Ledwo zdążyłam. Gdy zamykałam drzwi akurat przyszła moja koleżanka. Na imprezę dotarłyśmy kilka minut przed czasem, ale i tak nie byłyśmy pierwsze.Co chwilę przybywało coraz więcej ludzi. W końcu domówka rozpoczęła się na dobre. Przez chwilę wydawało mi się, że znów widzę tego chłopaka ze sklepu. Nie byłam pewna, bo światła cały czas migały. Powiedziałam to przyjaciółce, a ona zaproponowała żebyśmy podeszły trochę bliżej. Zgodziłam się, a wtedy nie miałam już wątpliwości. Poinformowałam ją o tym, a ona niespodziewanie mnie na niego popchnęła.
- Przepraszam... - spojrzałam na niego zawstydzona.
- Nic się nie stało. Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy??
- Nie przypominam sobie - kłamałam.
- Już wiem. Widzieliśmy się dzisiaj w sklepie.
- Ach to Ty.
- Tak. Przepraszam, że zabrałem ostatni eyeliner.
- Nic się nie stało...
- I tak wyglądasz świetnie.
- Komawo(dziękuję) - lekko się zarumieniłam, ale było ciemno, więc tego nie zauważył.
-Zapomniałem się przedstawić. Jestem Baekhyun.
-____ miło mi.
Nagle podszedł do nas gospodarz.
- Widzę, że już się poznaliście. Jak się bawicie??
- Dobrze - odpowiedzieliśmy równo.
- Co za zgodność...Podejrzane.
- Bardzo śmieszne...
Troszkę mnie to zdenerwowało. Właśnie podeszła do naszej trójki moja przyjaciółka.
- Jesteś... Już myślałam, że Cię zgubiłam.
- ____ nie przesadzaj, wiem że zapomniałaś przez chwilę o moim istnieniu.
- Nie, wcale nie...
- Nie kłam mi tu. Obie wiemy, że tak.
Miała racje, moja cała uwaga skupiła się na nowo poznanym chłopaku.
- Tak w ogóle to wypadałoby się przedstawić. Jestem ----.
- Miło mi. Baekhyun.
- Tak na marginesie to cześć ----.
- Hej Luhan...
- Może zostawimy Ich samych?? - zapytał wskazując na nas.
- No nie wiem... Niech będzie. Baekhyun tylko trzymaj łapy z dala.
Chłopak pokiwał głową. Już mieli odchodzić, ale zdążyłam jeszcze złapać Luhana za rękaw.
- Ale Ty wiesz, że Ona ma chłopaka??
Powiedziałam to tak żeby reszta nie słyszała.
- Co?? Znaczy... Co mnie to niby obchodzi?? My się tylko kolegujemy.
Odszedł oburzony.
- To może wróćmy do rozmowy?? - zaproponował.
- Tak, jasne...
Usiedliśmy na kanapie i przegadaliśmy całą imprezę.
- Może... Może dam Ci swój numer, a Ty jak będziesz miała czas to zadzwonisz?? - zapytał nieśmiało.
- Oh czemu nie...
Podyktował
mi numer i oznajmił, że musi już iść, ale ma nadzieje, że jeszcze się
spotkamy. Poszukałam przyjaciółki i też wyszłyśmy.
- On jest taki słodki...
- Przecież prawie nic o Nim nie wiesz.
- Mylisz się, wiem bardzo dużo.
- Wiesz to co Ci powiedział, ale czy mówił prawdę.
- Cicho. Ja tu teraz marzę, a Ty mi takie rzeczy mówisz. Co Ty tak posmutniałaś??
- Wydaje Ci się.
- Mów.
- No bo... Nieważne, powiem Ci kiedy indziej. Ja tu skręcam, pa.
Chciałam
zaprotestować, ale po chwili już jej nie było. Resztę drogi pokonałam
sama. Moje myśli ciągle krążyły wokół ów chłopaka. Położyłam się i od
razu zasnęłam, no cóż było już kilka minut po trzeciej. Rano obudziła
mnie mama.
-____ wstawaj.
- Po co??
- Pamiętasz, że Ciocia przyprowadza dzisiaj do Nas swoje dzieci??
- Słucham?? Zapomniałam, a co to ma wspólnego ze mną??
- To, że ja idę do pracy, a Ty będziesz musiała się Nimi zająć.
- Tylko nie to... Która godzina??
- Siódma.
- Która?? Ja idę spać...
- No szybko wstawaj, bo się spieszę, a Oni będą za godzinę.
Wyszła z pokoju. Podniosłam się ciężko, kręciło mi się w głowie.
- Te dzieciaki będą się same sobą zajmować...
Przeciągnęłam
się i ziewnęłam. Myślałam, że zaraz padnę. Powlokłam się do łazienki, a
później zjadłam śniadanie. Doczekałam się w końcu tych małych
rozrabiaków. Miałam zaopiekować się trzema chłopcami, a każdy z nich
miał sześć lat.
-____ przyjdę po Nich o czternastej. Dziękuje, że podołałaś zajęcia się Nimi.
- Nie ma za co.
Gdybym jeszcze sama się zgłosiła. Zamknęłam drzwi, a dzieci zaczęły biegać po domu.
- Buty zdejmijcie, bo jak nie to będziecie sprzątać!!
Wrzeszczeli i nawet mnie nie usłyszeli.
-BUTY!!
Teraz mnie posłuchali, a po chwili każdy był w innym pomieszczeniu.
- Co chcecie robić!?
Musiałam krzyczeć, bo inaczej nie dostałabym odpowiedzi.
- Oglądać bajki!!
- Bawić się w berka!!
- Porozwalać rzeczy w Twoim pokoju!!
- W moim pokoju??
Zapytałam
sama siebie. Nagle usłyszałam jakiś huk. Znalazłam się na górze w oka
mgnieniu, drzwi do mojego "królestwa" były otwarte na oścież, a w nim
trzech karzełków. Mądrale rozbili moją skarbonkę.
- Który to zrobił??
Żaden się nie odezwał. Posprzątałam i zaprowadziłam ich do salonu.
- Oglądajcie telewizje i się stąd nie ruszajcie, jasne??
- Może.
- Słucham?!
- Jasne.
- No ja myślę, zaraz wracam.
Wróciłam
na górę żeby wziąć telefon. Maluchy siedziały i wpatrywały się w
grające pudło jak zaczarowane. Niech tak zostanie... Ktoś zapukał do
drzwi. Otworzyłam je po chwili.
- Baekhyun?? Co Ty tu robisz?? Skąd masz mój adres??
- Chciałem Cię odwiedzić... Adres dał mi Luhan.
- Ehem... Aktualnie jestem troszkę zajęta.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo z wnętrza domu rozległy się wrzaski.
- Ja będę gla...galgla..glada...gladiatorem!!
- A ja rycerzem!!
- To ja... Kim ja będę??
- Szczurem!!
- Sam będziesz szczurem!!
-____ kim ja będę!?
- Będziesz lwem!!
- Jestem królem dżungli!!
Znów zaczęli się wydzierać.
- Tak jak mówiłam, jestem troszkę zajęta...
- To Twoje rodzeństwo??
- Nie, na całe szczęście. To moi kuzyni.
- To czemu u Ciebie są??
- Bo muszę się Nimi zająć.
-Może Ci pomogę??
- Naprawdę chcesz?? - zapytałam zdziwiona.
- Ne(tak). Wszystkiego trzeba w życiu spróbować
- Niby tak... Zapraszam do piekła - uśmiechnęłam się zachęcająco i wpuściłam go do mieszkania.
Dzieci stanęły i przyglądały się przybyszowi, aż jeden się odezwał.
- ____ ma chłopaka.
- To chłopak czy dziewczyna??
- Chłopak... Chyba...
Myślałam, że zaraz wybuchnę, ale się opanowałam.
- To mój kolega, kolega czyli chłopak, ale nie mój chłopak.
- Powiemy Twojej mamie, że jak Jej nie ma to sprowadzasz do domu "kolegów".
- Słucham?? Ty mały... Mieliście oglądać telewizje.
- Się wyłączyła...
- Gdzie jest pilot??
Znalazłam rzecz i włączyłam urządzenie. Krasnale znów usiadły spokojnie.
- Chyba nie masz z Nimi łatwo...
- No nie za bardzo.
- Często się Nimi opiekujesz??
- Ani(nie), teraz zostałam do tego zmuszona. Moja mama powiedziała, że z chęcią Ich wezmę.
- Współczuję... O której Ich oddajesz??
- O czternastej, a co??
- Zastanawiałem się czy nie chciałabyś iść ze mną do kina...
-Nie spodziewałabym się...
- Wae(dlaczego)??
- Jesteś fajnym chłopakiem i pewnie masz dziewczynę.
- Nie mam. Skąd taka myśl?? To... Pójdziemy??
- Arasso(zgoda).
-Chce Nam się jeść!! - znów odezwały się małe potworki.
- Yhh pomożesz mi coś przygotować??
- Oczywiście.
Poszliśmy
do kuchni. Nie wpadło nam nic do głowy, więc dzieci dostały kanapki.
Później pozmywaliśmy. Jakoś nam zleciało do czternastej. Ciocia zabrała
maluchy, a my poszliśmy do kina. Wybraliśmy jakąś komedie, ale i tak
zamiast na film patrzyłam na niego. Jeszcze nigdy nikt mi się tak nie
podobał. Moje zafascynowanie nim można porównać z moimi kuzynami
wpatrującymi się w telewizor. Aish ____ ogarnij się, bo jeszcze się
skapnie. Seans się skończył, więc opuściliśmy budynek.
- Jak Ci się podobał film??
- Bardzo fajny.
- Też mi się tak wydaje.
Zaczął
wymieniać wszystkie sceny, które mu się podobały, a ja nawet nie
wiedziałam o czym był film. Cały czas patrzyłam mu w oczy. Czułam jak
bicie mojego serca gwałtownie przyspiesza, jakby miało mi zaraz
wylecieć. Odprowadził mnie i teraz ja także dałam mu swój numer. Nie
zdążyłam nawet zdjąć butów, a już słuchałam pogadanki.
- ____ dzieci mówiły, że przyprowadziłaś jakiegoś chłopaka.
- Nie przyprowadziłam... Sam przyszedł.
- Słucham??
- No sam przyszedł. Nie zapraszałam Go
więc też się zdziwiłam. Przecież nie wypada wyrzucić gościa gdy bardzo dobrze wie, że jestem w domu, prawda??
- Nie wypada..
- No właśnie. Coś jeszcze??
- Mogłaś zadzwonić, przecież nie wiem co robiliście - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- A co mogliśmy robić jak w mieszkaniu było trzech karzełków??
-... Właśnie nie wiem.
- To Cię poinformuje. Tylko rozmawialiśmy, naprawdę. Idę do pokoju, jestem strasznie zmęczona.
- Po czym??
- Słucham?? Mamo czy Ty coś sugerujesz??
- Nie, tylko pytam.
- Musiałam wcześnie wstać, a wróciłam późno i mało spałam. Dobranoc.
- Dobrze... Dobranoc.
Poszłam
do pokoju. Szczerze to rozśmieszyły mnie tę podejrzenia. Dwudziesta, a
ja kładę się do łóżka. Zasnęłam niemal natychmiast. Tym razem obudziła
mnie pralka. Działała strasznie głośno, chyba czas ją
wymienić. Było już po dziewiątej, więc postanowiłam wstać. W mojej
głowie
siedział tylko Baekhyun, cały czas przed oczami widziałam jego twarz. Na
samą
myśl o nim moje serce przyspieszało. Nie chciałam tego, nie chciałam się
zakochać, nie chciałam żeby jakiś obcy chłopak nagle zawładnął moim
światem.
Byłam szczęśliwa, więc po co mi miłość. Dużo nauki, mało czasu, a tu
jeszcze
miałabym myśleć o związku. Za dużo by tego było. Przypomniałam sobie, że
jutro
poniedziałek, wypadałoby się trochę pouczyć. Kompletnie nie potrafiłam
się na
niczym skupić. Może to trochę śmieszne, ale zadzwoniłam do chłopaka, po
prostu
chciałam usłyszeć jego głos. Odebrał bardzo szybko, jakby na to czekał.
- Słucham??
- Hej…- zaczęłam nieśmiało.
- Cześć, jak tam?? Dzisiaj też podrzucili Ci dzieci??
- Nie, dzisiaj nie. – oboje zaczęliśmy się śmiać, nawet nie wiem dlaczego, tak wyszło – Ciebie też w szkole męczą już od samego początku tygodnia??
- Tak troszeczkę. Dzwonisz w jakiejś ważnej sprawie??
- Nie, chciałam tylko porozmawiać.
- Chyba lepiej byłoby się spotkać, prawda??
- Masz czas??
- Oczywiście. To gdzie dzisiaj idziemy??
- Mollayo(nie wiem).
- Może po prostu pochodzimy po mieście lub parku??
- Arasso(zgoda, dobrze). Za ile i gdzie dokładnie??
- Przyjdę po Ciebie za godzinę, do zobaczenia.
Rozłączył się. Rzuciłam książki na biurko i poszłam się przygotować. Właśnie schodziłam po schodach gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Chciałam przyspieszyć i skończyło się na tym, że spadłam. Wstałam i poczułam, że boli mnie lewa stopa, a dokładniej kostka. Do drzwi doskoczyłam na prawej nodze i tak też je otworzyłam.
- Hej. Co się stało??
- Nic, po prostu źle stanęłam.
- Na pewno?? Może przełożymy nasze spotkanie na później??
- Mwoh?? Ani… To naprawdę nic wielkiego.
- Może nie, ale wole nie ryzykować.
- Ale – byłam na siebie zła, że wszystko popsułam.
- Oczywiście to nie znaczy, że musimy rezygnować ze spotkania. Mogę u Ciebie zostać, jeśli chcesz…
- Chce, zapraszam. To… Posiedzimy w salonie czy w moim pokoju??
- Obojętnie. Pomóc Ci??
- Słucham?? W czym??
- W przejściu, możesz oprzeć się o mnie ramieniem.
- Dziękuje, ale sobie poradzę.
Dokuśtykałam się do salonu i powiedziałam chłopakowi żeby usiadł, a ja przyniosę coś do picia. Nie zgodził się.
- Pomogę Ci, bo jeszcze się przewrócisz albo coś…
- Taką ciamajdą to ja nie jestem… No może trochę.
- To prowadź.
Po drodze się potknęłam, prawie upadłam, ale chłopak zdążył złapać mnie w tali.
- Wszystko w porządku?? – patrzyliśmy sobie w oczy.
- Ne(tak)… Dziękuje.
Spuściłam wzrok, a on mnie puścił. To była lekko niezręczna sytuacja. Zapytałam go czy woli herbatę czy kawę. Odpowiedział, że herbatę, ja wybrałam drugi napój. Po kilku minutach już siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy.
Minęły dobre dwie godziny aż ktoś nagle zapukał. „Poszłam” otworzyć drzwi. Moja przyjaciółka była skołowana, poirytowana i trochę smutna. Zaczęła opowiadać już w korytarzu.
- Nawet nie wiesz co się stało. Byłam na zakupach z moim chłopakiem i spotkaliśmy Luhana. Na początku było normalnie, ale na pożegnanie... mnie przytulił. To dziwne, bo nigdy tak nie robił. Oczywiście XXXX(imię chłopaka) zrobił mi awanturę, był strasznie zazdrosny. Chłopcy prawie się pobili, musiałam ich rozdzielać. W ogóle co to miało znaczyć... Czemu nie odpowiadasz i skaczesz??
- Mam gościa...
- Kogo?? - zapytała przy okazji zapominając po co do mnie przyszła.
- Baekhyuna...
- Wiedziałam, że tak to się skończy.
- To tylko kolega.
- Uważaj, bo uwierzę.
- Ale...
- Już Wam nie przeszkadzam. Zadzwoń jak będziesz miała czas. Miłej randki.
Wyszła tak szybko, że nawet nie zdążyłam odpowiedzieć. Miałam nadzieje, ze chłopak tego nie słyszał.
- Randka?? Czy ja o czymś nie wiem??
Jednak... Trzeba coś wymyślić...
- Uroiła sobie coś jak zawsze.
- Rozumiem. Mnie Lulu też paruje ze wszystkimi dziewczynami z którymi kiedykolwiek rozmawiałem. Pasowaliby do siebie.
- Masz rację.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Później dorzuciliśmy jeszcze parę zabawnych uwag do tej rozmowy i zakończyliśmy ten temat. Rozmawialiśmy aż do wieczora.
- Późno już, będę się zbierać. Zdzwonimy się, prawda??
- Oczywiście, odprowadzę Cię do drzwi.
- Arasso, tylko uważaj.
Mogłam już chodzić tylko trochę kulałam. Pożegnałam się z nim i zamknęłam drzwi.
-____ uspokój się, to tylko zwykły chłopak, nikt więcej.
Sama w to nie wierzyłam. Serce biło mi jak oszalałe. Jeszcze nigdy się tak nie czułam, choć byłam już w paru związkach. Jeden był nawet dość poważny, ale mimo to pierwszy raz byłam tak szczęśliwa. Poskakałabym sobie, ale jednak wolałam nie ryzykować. Umyłam kubki żeby nie pozostawić żadnych śladów obecności w domu kogoś oprócz mnie i zjadłam kolacje. Moje myśli cały czas krążyły wokół niego. Czy... Czy ja się zakochałam?? Nie, na pewno nie. Na pewno mi przejdzie, po prostu mi się podoba i to wszystko. Spakowałam się i położyłam do łóżka. Budzik zadzwonił o szóstej. Robiłam to co zawsze przed wyjściem do szkoły. Przed moim domem już czekała znudzona koleżanka. Gdy mnie zobaczyła od razu zaczęła zadawać pytania.
- Opowiadaj, jak było??
- Nic nie robiliśmy. Jedynie rozmawialiśmy.
- O czym??
- O wszystkim i o niczym??
- Nie wywiniesz się, no mów.
- Trochę lepiej się poznaliśmy.
- Tylko tyle??
- Ne. Mamy dzisiaj jakiś sprawdzian??
- Tak, z chemii.
- Masakra... Uczyłaś się??
Pokręciłam przecząco głową.
- To będzie ciekawie...
- Dzięki za pocieszenie.
- No cóż... Ja nie Baekhyun żeby Cię pocieszać.
- Mwoh??
- Nic nie słyszałaś, a ja nic nie mówiłam.
Wydarłabym się na nią, ale właśnie wchodziłyśmy do szkoły.
- Wiesz, że Twój chłoptaś też tu chodzi??
- Naprawdę?? To fajnie - uśmiechnęłam się, ale jeszcze raz przeanalizowałam co powiedziała - To nie mój chłopak, rozumiesz??
- Może, a może nie.
- Do jakiej klasy chodzisz??
- Do pierwszej liceum...
- Przecież wiem, że nie gimnazjum.
- Ty to On jest w naszym wieku... Co się tak na mnie gapisz??
- Przypomniało mi się, że XXXX i Luhan też tu chodzą.
- No chodzą, ale XXXX do drugiej, a Luhan do trzeciej, a co??
- Nic. Idziemy??
- Gdzie??
Wyrwałam ją z rozmyślań.
- Pod salę, w której mamy lekcje mądralo.
- Nie czepiaj się. Przecież mnie znasz i wiesz, że rano jestem nieprzytomna.
- Wiem, rusz się, bo się spóźnimy.
Coś tam jeszcze marudziła pod nosem, ale jej nie słuchałam, bo mimowolnie znów o nim pomyślałam. Na lekcji byłam ciałem, ale nie myślami. Na kolejnej tak samo, ale na jednej z przerw wpadłam na świetny pomysł.
- ---- przejdziemy się?? Jest długa przerwa.
- Ja chcę spać, idź sama.
- Pff pośpisz na lekcjach, no chodź...
Ładnie poprosiłam, a ona spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Chcesz się spotkać ze swoim ukochanym??
- Ne... Znaczy nie. Chce się spotkać z Baekhyunem.
- No przecież mówię. Ehh pośpię chodząc.
Nie zareagowałam na pierwsze zdanie. Trochę zajęło nam jego znalezienie, w końcu dostrzegłam go siedzącego pod jedną z klas. Rozpromienił się na mój widok.
- Cześć ____, jak to możliwe, że wcześniej się nie spotkaliśmy??
- Też się zastanawiam.
- Jak noga??
- Dobrze. Co tam u Ciebie??
- Nic nadzwyczajnego, a u Ciebie??
- To samo.
- Przejdziemy się??
- Z miłą chęcią.
- To ja tu z Tobą szłam, a teraz mnie zostawiasz?? Zresztą... Masz racje, przejdź się ze swoim chłopakiem - wtrąciła się moja przyjaciółka.
- Nie jesteśmy parą - odpowiedzieliśmy równo.
- Jak to nie?? Przecież cała szkoła już o tym trąbi, co nie ----?? - tym razem wtrącił się Luhan i objął wcześniej wspomnianą dziewczynę ramieniem.
- Zabieraj łapę - odpowiedziała zirytowana.
- A może to Wy ze sobą flirtujecie??
- Dobre Baek. Też mi się tak wydaję.
- Zostawmy Ich samych - podkreślił ostatnie słowo.
- Mwoh?? Wypraszam sobie, ja już mam chłopaka i nie potrzebuje kolejnego.
Dziewczyna odeszła oburzona tymi podejrzeniami, a chłopak spojrzał na nas gniewnie.
- To my idziemy.
Pociągnął mnie za rękaw.
- Jak myślisz, naprawdę o Nas plotkują?? - zapytałam lekko zmartwiona zaistniałą sytuacją.
- Wątpię, ale nie jestem pewien. Najłatwiej byłoby kogoś zapytać, ale wtedy to już w ogóle by gadali.
- I to jest właśnie bez sensu. Nie patrzą w jakiś szczególny sposób, więc chyba nie wiedzą.
- Ale o czym nie wiedzą?? Przecież my niczego nie ukrywamy.
- Chodziło mi o to, że nikt im nie niczego wcisnął.
- Oh, ok. Za pięć minut dzwonek, odprowadzę Cię. Spotkamy się na następnej przerwie??
- Jasne. Znajdziesz mnie??
- Ne. Zawsze Cię znajdę, żebyś mi się nie zgubiła.
Nie wiem dokładnie o co mu chodziło, ale czułam, że się rumienie.
- Wszystko dobrze?? Zrobiłaś się trochę czerwona.
- Tobie też jest tak ciepło?? - zapytałam wachlując się dłonią.
- Ani... No może trochę.
- Zaraz na pewno mi przejdzie. Mam tu lekcje.
- To do następnej chwili wolności.
Uśmiechnął się i nieśmiało mnie przytulił. Teraz to musiałam być czerwona jak pomidor. Trwało to zaledwie kilkanaście sekund poczułam jakbym zaraz miała unieść się nad ziemię. Chłopak odszedł, ale w mojej głowie cały czas siedziała ta sytuacja. Teraz miałam religię.
- Nie odzywam się do Ciebie... Albo wiesz co, obudź mnie jakby coś się działo.
- Arasso - odpowiedziałam z trudem przypominając sobie co powiedziała.
Koleżanka położyła głowę na ławce i postawiła przed sobą książkę. Siedziałyśmy w ostatniej ławce. Znów pogrążyłam się w rozmyślaniach. Nawet nie wiem kiedy minęło to 45 minut, ale ocknęłam się dopiero na dźwięk dzwonka. Wyszłyśmy z sali jako odsysanie
ostatnie.
- Co teraz mamy??
- Chemię - odpowiedziałam po chwili namysłu.
- Już?? Muszę się uc...
Nie dokończyła, bo wpadła na swojego chłopaka.
- ---- musimy pogadać.
- Ale ja muszę się uczyć.
- To masz pecha, chodź.
Posłusznie poszła. Czułam, że nie skończy się to dobrze, zresztą ona też na pewno się tego domyślała.
-____ hej...
- Szybko tu dotarłeś.
- Można tak powiedzieć. Usiądziemy??
- Dobry pomysł, nie chce mi się chodzić.
- Mi też nie. To trochę głupie pytanie, ale masz chłopaka??
- Nie mam, a co??
- Nic, po prostu byłem ciekaw. Podoba Ci się ktoś??
- Może... Co Ty tak nagle wypytujesz o moje sprawy sercowe??
- Przyjaźnimy się, a przyjaciele mówią sobie wszystko. To zmienię temat, masz rodzeństwo??
- Mam młodszego brata, ale nie ma Go w domu, bo pojechał z tatą w góry.
- Rozumiem. To głupie, ale... - spojrzał mi w oczy - podobasz mi się.
Myślałam, że zaraz zemdleje. Nie miałam pojęcia co powiedzieć.
- Może chciałabyś iść dzisiaj po szkole ze mną na zakupy??
- Tak, oczywiście.
Jąkałam się. Zapytał o której godzinie kończę, a potem ustaliliśmy, że przyjdzie po mnie około 16. Zadzwonił dzwonek, więc musieliśmy się pożegnać. Nie potrafiłam pojąć tego co właśnie mi powiedział. Kompletnie zgłupialam i nic poza nim teraz mnie nie obchodziło. Nogi mi się trzęsły, musiałam oprzeć się o ścianę żeby nie upaść. Jeszcze trzy lekcje i do domu, a co najlepsze spotkanie z nim. Skoro mu się podobam, a on podoba się mi to chyba będzie można nazwać to randką. Musiałam przerwać moje rozmyślania typu „Co by było gdyby…”, bo na ławce przede mną leżał sprawdzian. Prawie nic z tego nie rozumiałam, a w zadaniach zamkniętych zgadywałam. Całe szczęście, że nie ma tam odpowiedzi do Y, bo wybrałabym je tak żeby utworzyły jego imię. ____ skup się, ocena z tego jest bardzo ważna. Jedyne co wpadło mi do głowy to spojrzenie do kartki koleżanki, ale nie miała tam niczego. Zdziwiło mnie to, bo się uczyła. Przeniosłam wzrok na jej twarz, wyglądała jakby miała się zaraz popłakać. Aish pewnie zerwali. Powiedziałabym coś, ale nie mogłam, bo od razu dostałabym jedynkę. Wróciłam do swojego testu, ---- i tak w końcu coś napiszę. Próbowałam z całych sił coś sobie przypomnieć i o dziwo nawet mi się udało. Może nie wiedziałam wszystkiego, ale na tróje chyba starczy, a jeśli dobrze trafiłam z odpowiedziami "A,B,C,D" to już w ogóle. Nim się obejrzałam już dzwoniło, a Pani zbierała pracę.
- Ej co się stało?? - zapytałam od razu po wyjściu z sali.
- Nic, daj mi spokój...
- Ok, pomyślałam, że może mogę Ci jakoś pomóc...
- Nie możesz, sama sobie z tym poradzę.
- Przecież obie wiemy, że wyżalenie się zawsze pomaga.
- Nie w szkole.
- To może spotkamy się po lekcjach?? Albo nie... Umówiłam się już z Baekhyunem, przepraszam.
- Nie masz za co. Rozumiem, że się zakochałaś i będziesz miała mniej czasu, naprawdę to rozumiem.
Pod koniec zaczął łamać się jej głos. Starała się, ale nie potrafiła tego ukryć. Byli ładną parą, ale na początku. Później coraz częściej XXXX robił jej awantury, przed innymi udawała, że jej to nie rusza i tłumaczyła, że to tylko chwilowe, ale ja nie dałam się nabrać. Naprawdę go kochała, ja mu jeszcze pokaże... Na pozostałych przerwach rozmawiałam z moim "ukochanym". Do domu także wracałam z nim, choć koniec drogi pokonałam sama, bo chłopak mieszkał bliżej szkoły niż ja. Przebrałam się i odrobiłam lekcje. Później przyszedł on, zamknęłam drzwi i poszliśmy na wcześniej zaplanowane zakupy. Przez chwilę zastanawialiśmy się, który sklep wybrać, ale wyszło na to, że weszliśmy do pierwszego spotkanego.
- Najpierw idziemy poszukać czegoś dla mnie.
- Ale... - chciał zaprzeczyć.
- Jako pierwsza to powiedziałam i jestem dziewczyną, więc...
- Dobrze, chodźmy już.
Od razu coś znalazłam, zresztą nigdy nie miałam z tym większych problemów.
- ____, a może to?? - zapytał pokazując mi czerwoną, krótką sukienkę.
W pierwszej chwili mnie zatkało, ale w drugiej byłam już zdecydowana.
- Daj, przymierze.
Udałam się do przebieralni i ubrałam wybrany ciuch. Następnie pokazałam się chłopakowi. Milczał przez jakiś czas, a później wydusił z siebie jedynie "Wow... Kupuję Ci to'' To było miłe. Przebrałam się z powrotem i zaczęłam szukać czegoś dla niego.
- Baek podejdź tu.
- Już jestem, o co chodzi??
- Podoba Ci się ta koszula??
- Wolałbym szarą...
- Poczekaj sekundę.
No może te poszukiwania nie trwały sekundy, ale wróciłam do niego z kilkunastoma koszulami w różnych odcieniach szarości.
- Ta??
- Aniyo.
- To może ta??
Pokręcił przecząco głową.
- A co myślisz o tej??
- Niech będzie.
Podałam mu ubranie i czekałam aż wyjdzie.
- ____ pomożesz mi z tym guziczkiem??
Podeszłam do niego i zręcznie zapięłam od góry przedostatni guzik.
- Pod szyją nie zapinaj, bo będziesz wyglądał sztywno. Obróć się. Co tak patrzysz?? Przecież muszę zobaczyć czy dobrze leży.
Posłusznie wykonał polecenie.
- Idealnie...
- Komawo, idziemy do kasy??
- Już?? Nie chcesz żadnej bluzy??
Po chwili namysłu przyznał mi rację. Szybko znaleźliśmy odpowiednią.
- Ja zapłacę.
- Ty za siebie, a ja za siebie.
- Oj nie, płacę za nas oboje.
- Ale...
- Nie kłóć się ze mną.
- Niech Ci będzie.
- I to ja rozumiem.
Udaliśmy się do kasy, a potem coś zjeść.
-Ubrudziłeś się tu.
Wskazałam kącik ust.
- Gdzie??
- No tu...
Nie trafiał, wydawało mi się, że robił to specjalnie.
- Chodź tu, ja to zrobię.
Wzięłam chusteczkę i zrobiłam to za niego. Po chwili poczułam, że się czerwienie, gdy to dostrzegł uśmiechnął się jeszcze szerzej niż dotychczas. Odsunęłam się i lekko zażenowana tą sytuacją spuściłam wzrok.
- Późno już, odprowadzę Cię.
- Arasso.
Rozmawialiśmy przez całą drogę. Na pożegnanie pocałowałam go w policzek.
- Oh a to za co??
- Kupiłeś mi sukienkę i postawiłeś obiad.
-Muszę tak częściej robić.
Zaśmialiśmy się. Przez resztę dnia o nim myślałam. Rano znów czekała na mnie przyjaciółka, ale dzisiaj o nic nie pytała, prawie się nie odzywała. Szkoda, chciałam jej o tym odpowiedzieć. Na lekcjach tak samo, a co działo się na przerwach to nie wiem, bo spedzałam czas z nim. Kończyliśmy o innych godzinach. U mojej koleżanki dostrzegłam coś czego za nic bym się nie spodziewała. W okolicach jej nadgarstka zauważyłam zacięcia.
- ---- co to na być?!
- Co?? - zapytała zdziwiona moim nagłym wybuchem.
- Co?! To.
Wskazałam na jej rękę.
- Ah to... Tak wyszło...
- Tak wyszło?!
- Tak... Musiałam jakoś sobie ulżyć.
- Zgłupiałaś??
- Nie, po prostu to jest dla mnie trudne, a zresztą nie muszę Ci się tłumaczyć.
- Nie musisz, ale się przyjaźnimy...
- Wiem, ale to nie Twoja sprawa.
- Mwoh?? Już ja wiem co zrobię.
Wykręciłam numer do Luhana i powiedziałam mu wszystko tak żeby ona nie słyszała. Poradziłam mu żeby ją odwiedził. Następnie pożegnałam się z ----. Miałam nadzieję, że Lulu coś zaradzi, w końcu przed jej związkiem z XXXX mieli świetny kontakt. Nieważne, muszę wrócić do swoich spraw. Już miałam zacząć odrabiać lekcje gdy nagle rozdzwonił się telefon. Na wyświetlaczu widniał numer mojego obiektu westchnień, tak znałam ho już na pamięć.
- Słucham??
- Spotkamy się??
- Przecież dopiero się widzieliśmy.
- Wiem, ale chcę Ci coś powiedzieć.
- Ok, to gdzie??
- W parku przy Twoim domu za godzinę, dobrze??
- Jasne.
Rozłączyłam się i przygotowałam. Nie miałam zbytnio nastroju, ale przecież mu nie odmówie.
- Mamo wychodzę.
- Przecież niedawno wróciłaś.
- Wiem, ale coś mi wypadło. Nie wiem kiedy wrócę, pa.
Nie czekając na odpowiedź wyszłam z domu. Ledwo zdążyłam, chłopak już na mnie czekał.
- Cześć, co chciałeś mi powiedzieć??
- Bo ja chciałem spytać czy... Czy... Będziesz moją dziewczyną??
Zatkało mnie. Cały czas na to czekałam, ale gdy w końcu do tego doszło nie potrafiłam się wysłowić.
- Ne... - powiedziałam to trochę niewyraźnie.
- Mwoh??
- Zgadzam się.
Dopiero teraz pojęłam co się stało. Przytulił mnie, miałam nadzieję, że ta chwila będzie trwała wiecznie.
- I pomyśleć, że poznaliśmy się przez eyeliner - tym zdaniem przerwał nasze milczenie.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Przepraszam za moją nieobecność, ale ostatnio nie mam czasu i nastroju. Mam nadzieję, że ten scenariusz trochę Wam to wynagrodził :]
- Słucham??
- Hej…- zaczęłam nieśmiało.
- Cześć, jak tam?? Dzisiaj też podrzucili Ci dzieci??
- Nie, dzisiaj nie. – oboje zaczęliśmy się śmiać, nawet nie wiem dlaczego, tak wyszło – Ciebie też w szkole męczą już od samego początku tygodnia??
- Tak troszeczkę. Dzwonisz w jakiejś ważnej sprawie??
- Nie, chciałam tylko porozmawiać.
- Chyba lepiej byłoby się spotkać, prawda??
- Masz czas??
- Oczywiście. To gdzie dzisiaj idziemy??
- Mollayo(nie wiem).
- Może po prostu pochodzimy po mieście lub parku??
- Arasso(zgoda, dobrze). Za ile i gdzie dokładnie??
- Przyjdę po Ciebie za godzinę, do zobaczenia.
Rozłączył się. Rzuciłam książki na biurko i poszłam się przygotować. Właśnie schodziłam po schodach gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Chciałam przyspieszyć i skończyło się na tym, że spadłam. Wstałam i poczułam, że boli mnie lewa stopa, a dokładniej kostka. Do drzwi doskoczyłam na prawej nodze i tak też je otworzyłam.
- Hej. Co się stało??
- Nic, po prostu źle stanęłam.
- Na pewno?? Może przełożymy nasze spotkanie na później??
- Mwoh?? Ani… To naprawdę nic wielkiego.
- Może nie, ale wole nie ryzykować.
- Ale – byłam na siebie zła, że wszystko popsułam.
- Oczywiście to nie znaczy, że musimy rezygnować ze spotkania. Mogę u Ciebie zostać, jeśli chcesz…
- Chce, zapraszam. To… Posiedzimy w salonie czy w moim pokoju??
- Obojętnie. Pomóc Ci??
- Słucham?? W czym??
- W przejściu, możesz oprzeć się o mnie ramieniem.
- Dziękuje, ale sobie poradzę.
Dokuśtykałam się do salonu i powiedziałam chłopakowi żeby usiadł, a ja przyniosę coś do picia. Nie zgodził się.
- Pomogę Ci, bo jeszcze się przewrócisz albo coś…
- Taką ciamajdą to ja nie jestem… No może trochę.
- To prowadź.
Po drodze się potknęłam, prawie upadłam, ale chłopak zdążył złapać mnie w tali.
- Wszystko w porządku?? – patrzyliśmy sobie w oczy.
- Ne(tak)… Dziękuje.
Spuściłam wzrok, a on mnie puścił. To była lekko niezręczna sytuacja. Zapytałam go czy woli herbatę czy kawę. Odpowiedział, że herbatę, ja wybrałam drugi napój. Po kilku minutach już siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy.
Minęły dobre dwie godziny aż ktoś nagle zapukał. „Poszłam” otworzyć drzwi. Moja przyjaciółka była skołowana, poirytowana i trochę smutna. Zaczęła opowiadać już w korytarzu.
- Nawet nie wiesz co się stało. Byłam na zakupach z moim chłopakiem i spotkaliśmy Luhana. Na początku było normalnie, ale na pożegnanie... mnie przytulił. To dziwne, bo nigdy tak nie robił. Oczywiście XXXX(imię chłopaka) zrobił mi awanturę, był strasznie zazdrosny. Chłopcy prawie się pobili, musiałam ich rozdzielać. W ogóle co to miało znaczyć... Czemu nie odpowiadasz i skaczesz??
- Mam gościa...
- Kogo?? - zapytała przy okazji zapominając po co do mnie przyszła.
- Baekhyuna...
- Wiedziałam, że tak to się skończy.
- To tylko kolega.
- Uważaj, bo uwierzę.
- Ale...
- Już Wam nie przeszkadzam. Zadzwoń jak będziesz miała czas. Miłej randki.
Wyszła tak szybko, że nawet nie zdążyłam odpowiedzieć. Miałam nadzieje, ze chłopak tego nie słyszał.
- Randka?? Czy ja o czymś nie wiem??
Jednak... Trzeba coś wymyślić...
- Uroiła sobie coś jak zawsze.
- Rozumiem. Mnie Lulu też paruje ze wszystkimi dziewczynami z którymi kiedykolwiek rozmawiałem. Pasowaliby do siebie.
- Masz rację.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Później dorzuciliśmy jeszcze parę zabawnych uwag do tej rozmowy i zakończyliśmy ten temat. Rozmawialiśmy aż do wieczora.
- Późno już, będę się zbierać. Zdzwonimy się, prawda??
- Oczywiście, odprowadzę Cię do drzwi.
- Arasso, tylko uważaj.
Mogłam już chodzić tylko trochę kulałam. Pożegnałam się z nim i zamknęłam drzwi.
-____ uspokój się, to tylko zwykły chłopak, nikt więcej.
Sama w to nie wierzyłam. Serce biło mi jak oszalałe. Jeszcze nigdy się tak nie czułam, choć byłam już w paru związkach. Jeden był nawet dość poważny, ale mimo to pierwszy raz byłam tak szczęśliwa. Poskakałabym sobie, ale jednak wolałam nie ryzykować. Umyłam kubki żeby nie pozostawić żadnych śladów obecności w domu kogoś oprócz mnie i zjadłam kolacje. Moje myśli cały czas krążyły wokół niego. Czy... Czy ja się zakochałam?? Nie, na pewno nie. Na pewno mi przejdzie, po prostu mi się podoba i to wszystko. Spakowałam się i położyłam do łóżka. Budzik zadzwonił o szóstej. Robiłam to co zawsze przed wyjściem do szkoły. Przed moim domem już czekała znudzona koleżanka. Gdy mnie zobaczyła od razu zaczęła zadawać pytania.
- Opowiadaj, jak było??
- Nic nie robiliśmy. Jedynie rozmawialiśmy.
- O czym??
- O wszystkim i o niczym??
- Nie wywiniesz się, no mów.
- Trochę lepiej się poznaliśmy.
- Tylko tyle??
- Ne. Mamy dzisiaj jakiś sprawdzian??
- Tak, z chemii.
- Masakra... Uczyłaś się??
Pokręciłam przecząco głową.
- To będzie ciekawie...
- Dzięki za pocieszenie.
- No cóż... Ja nie Baekhyun żeby Cię pocieszać.
- Mwoh??
- Nic nie słyszałaś, a ja nic nie mówiłam.
Wydarłabym się na nią, ale właśnie wchodziłyśmy do szkoły.
- Wiesz, że Twój chłoptaś też tu chodzi??
- Naprawdę?? To fajnie - uśmiechnęłam się, ale jeszcze raz przeanalizowałam co powiedziała - To nie mój chłopak, rozumiesz??
- Może, a może nie.
- Do jakiej klasy chodzisz??
- Do pierwszej liceum...
- Przecież wiem, że nie gimnazjum.
- Ty to On jest w naszym wieku... Co się tak na mnie gapisz??
- Przypomniało mi się, że XXXX i Luhan też tu chodzą.
- No chodzą, ale XXXX do drugiej, a Luhan do trzeciej, a co??
- Nic. Idziemy??
- Gdzie??
Wyrwałam ją z rozmyślań.
- Pod salę, w której mamy lekcje mądralo.
- Nie czepiaj się. Przecież mnie znasz i wiesz, że rano jestem nieprzytomna.
- Wiem, rusz się, bo się spóźnimy.
Coś tam jeszcze marudziła pod nosem, ale jej nie słuchałam, bo mimowolnie znów o nim pomyślałam. Na lekcji byłam ciałem, ale nie myślami. Na kolejnej tak samo, ale na jednej z przerw wpadłam na świetny pomysł.
- ---- przejdziemy się?? Jest długa przerwa.
- Ja chcę spać, idź sama.
- Pff pośpisz na lekcjach, no chodź...
Ładnie poprosiłam, a ona spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Chcesz się spotkać ze swoim ukochanym??
- Ne... Znaczy nie. Chce się spotkać z Baekhyunem.
- No przecież mówię. Ehh pośpię chodząc.
Nie zareagowałam na pierwsze zdanie. Trochę zajęło nam jego znalezienie, w końcu dostrzegłam go siedzącego pod jedną z klas. Rozpromienił się na mój widok.
- Cześć ____, jak to możliwe, że wcześniej się nie spotkaliśmy??
- Też się zastanawiam.
- Jak noga??
- Dobrze. Co tam u Ciebie??
- Nic nadzwyczajnego, a u Ciebie??
- To samo.
- Przejdziemy się??
- Z miłą chęcią.
- To ja tu z Tobą szłam, a teraz mnie zostawiasz?? Zresztą... Masz racje, przejdź się ze swoim chłopakiem - wtrąciła się moja przyjaciółka.
- Nie jesteśmy parą - odpowiedzieliśmy równo.
- Jak to nie?? Przecież cała szkoła już o tym trąbi, co nie ----?? - tym razem wtrącił się Luhan i objął wcześniej wspomnianą dziewczynę ramieniem.
- Zabieraj łapę - odpowiedziała zirytowana.
- A może to Wy ze sobą flirtujecie??
- Dobre Baek. Też mi się tak wydaję.
- Zostawmy Ich samych - podkreślił ostatnie słowo.
- Mwoh?? Wypraszam sobie, ja już mam chłopaka i nie potrzebuje kolejnego.
Dziewczyna odeszła oburzona tymi podejrzeniami, a chłopak spojrzał na nas gniewnie.
- To my idziemy.
Pociągnął mnie za rękaw.
- Jak myślisz, naprawdę o Nas plotkują?? - zapytałam lekko zmartwiona zaistniałą sytuacją.
- Wątpię, ale nie jestem pewien. Najłatwiej byłoby kogoś zapytać, ale wtedy to już w ogóle by gadali.
- I to jest właśnie bez sensu. Nie patrzą w jakiś szczególny sposób, więc chyba nie wiedzą.
- Ale o czym nie wiedzą?? Przecież my niczego nie ukrywamy.
- Chodziło mi o to, że nikt im nie niczego wcisnął.
- Oh, ok. Za pięć minut dzwonek, odprowadzę Cię. Spotkamy się na następnej przerwie??
- Jasne. Znajdziesz mnie??
- Ne. Zawsze Cię znajdę, żebyś mi się nie zgubiła.
Nie wiem dokładnie o co mu chodziło, ale czułam, że się rumienie.
- Wszystko dobrze?? Zrobiłaś się trochę czerwona.
- Tobie też jest tak ciepło?? - zapytałam wachlując się dłonią.
- Ani... No może trochę.
- Zaraz na pewno mi przejdzie. Mam tu lekcje.
- To do następnej chwili wolności.
Uśmiechnął się i nieśmiało mnie przytulił. Teraz to musiałam być czerwona jak pomidor. Trwało to zaledwie kilkanaście sekund poczułam jakbym zaraz miała unieść się nad ziemię. Chłopak odszedł, ale w mojej głowie cały czas siedziała ta sytuacja. Teraz miałam religię.
- Nie odzywam się do Ciebie... Albo wiesz co, obudź mnie jakby coś się działo.
- Arasso - odpowiedziałam z trudem przypominając sobie co powiedziała.
Koleżanka położyła głowę na ławce i postawiła przed sobą książkę. Siedziałyśmy w ostatniej ławce. Znów pogrążyłam się w rozmyślaniach. Nawet nie wiem kiedy minęło to 45 minut, ale ocknęłam się dopiero na dźwięk dzwonka. Wyszłyśmy z sali jako odsysanie
ostatnie.
- Co teraz mamy??
- Chemię - odpowiedziałam po chwili namysłu.
- Już?? Muszę się uc...
Nie dokończyła, bo wpadła na swojego chłopaka.
- ---- musimy pogadać.
- Ale ja muszę się uczyć.
- To masz pecha, chodź.
Posłusznie poszła. Czułam, że nie skończy się to dobrze, zresztą ona też na pewno się tego domyślała.
-____ hej...
- Szybko tu dotarłeś.
- Można tak powiedzieć. Usiądziemy??
- Dobry pomysł, nie chce mi się chodzić.
- Mi też nie. To trochę głupie pytanie, ale masz chłopaka??
- Nie mam, a co??
- Nic, po prostu byłem ciekaw. Podoba Ci się ktoś??
- Może... Co Ty tak nagle wypytujesz o moje sprawy sercowe??
- Przyjaźnimy się, a przyjaciele mówią sobie wszystko. To zmienię temat, masz rodzeństwo??
- Mam młodszego brata, ale nie ma Go w domu, bo pojechał z tatą w góry.
- Rozumiem. To głupie, ale... - spojrzał mi w oczy - podobasz mi się.
Myślałam, że zaraz zemdleje. Nie miałam pojęcia co powiedzieć.
- Może chciałabyś iść dzisiaj po szkole ze mną na zakupy??
- Tak, oczywiście.
Jąkałam się. Zapytał o której godzinie kończę, a potem ustaliliśmy, że przyjdzie po mnie około 16. Zadzwonił dzwonek, więc musieliśmy się pożegnać. Nie potrafiłam pojąć tego co właśnie mi powiedział. Kompletnie zgłupialam i nic poza nim teraz mnie nie obchodziło. Nogi mi się trzęsły, musiałam oprzeć się o ścianę żeby nie upaść. Jeszcze trzy lekcje i do domu, a co najlepsze spotkanie z nim. Skoro mu się podobam, a on podoba się mi to chyba będzie można nazwać to randką. Musiałam przerwać moje rozmyślania typu „Co by było gdyby…”, bo na ławce przede mną leżał sprawdzian. Prawie nic z tego nie rozumiałam, a w zadaniach zamkniętych zgadywałam. Całe szczęście, że nie ma tam odpowiedzi do Y, bo wybrałabym je tak żeby utworzyły jego imię. ____ skup się, ocena z tego jest bardzo ważna. Jedyne co wpadło mi do głowy to spojrzenie do kartki koleżanki, ale nie miała tam niczego. Zdziwiło mnie to, bo się uczyła. Przeniosłam wzrok na jej twarz, wyglądała jakby miała się zaraz popłakać. Aish pewnie zerwali. Powiedziałabym coś, ale nie mogłam, bo od razu dostałabym jedynkę. Wróciłam do swojego testu, ---- i tak w końcu coś napiszę. Próbowałam z całych sił coś sobie przypomnieć i o dziwo nawet mi się udało. Może nie wiedziałam wszystkiego, ale na tróje chyba starczy, a jeśli dobrze trafiłam z odpowiedziami "A,B,C,D" to już w ogóle. Nim się obejrzałam już dzwoniło, a Pani zbierała pracę.
- Ej co się stało?? - zapytałam od razu po wyjściu z sali.
- Nic, daj mi spokój...
- Ok, pomyślałam, że może mogę Ci jakoś pomóc...
- Nie możesz, sama sobie z tym poradzę.
- Przecież obie wiemy, że wyżalenie się zawsze pomaga.
- Nie w szkole.
- To może spotkamy się po lekcjach?? Albo nie... Umówiłam się już z Baekhyunem, przepraszam.
- Nie masz za co. Rozumiem, że się zakochałaś i będziesz miała mniej czasu, naprawdę to rozumiem.
Pod koniec zaczął łamać się jej głos. Starała się, ale nie potrafiła tego ukryć. Byli ładną parą, ale na początku. Później coraz częściej XXXX robił jej awantury, przed innymi udawała, że jej to nie rusza i tłumaczyła, że to tylko chwilowe, ale ja nie dałam się nabrać. Naprawdę go kochała, ja mu jeszcze pokaże... Na pozostałych przerwach rozmawiałam z moim "ukochanym". Do domu także wracałam z nim, choć koniec drogi pokonałam sama, bo chłopak mieszkał bliżej szkoły niż ja. Przebrałam się i odrobiłam lekcje. Później przyszedł on, zamknęłam drzwi i poszliśmy na wcześniej zaplanowane zakupy. Przez chwilę zastanawialiśmy się, który sklep wybrać, ale wyszło na to, że weszliśmy do pierwszego spotkanego.
- Najpierw idziemy poszukać czegoś dla mnie.
- Ale... - chciał zaprzeczyć.
- Jako pierwsza to powiedziałam i jestem dziewczyną, więc...
- Dobrze, chodźmy już.
Od razu coś znalazłam, zresztą nigdy nie miałam z tym większych problemów.
- ____, a może to?? - zapytał pokazując mi czerwoną, krótką sukienkę.
W pierwszej chwili mnie zatkało, ale w drugiej byłam już zdecydowana.
- Daj, przymierze.
Udałam się do przebieralni i ubrałam wybrany ciuch. Następnie pokazałam się chłopakowi. Milczał przez jakiś czas, a później wydusił z siebie jedynie "Wow... Kupuję Ci to'' To było miłe. Przebrałam się z powrotem i zaczęłam szukać czegoś dla niego.
- Baek podejdź tu.
- Już jestem, o co chodzi??
- Podoba Ci się ta koszula??
- Wolałbym szarą...
- Poczekaj sekundę.
No może te poszukiwania nie trwały sekundy, ale wróciłam do niego z kilkunastoma koszulami w różnych odcieniach szarości.
- Ta??
- Aniyo.
- To może ta??
Pokręcił przecząco głową.
- A co myślisz o tej??
- Niech będzie.
Podałam mu ubranie i czekałam aż wyjdzie.
- ____ pomożesz mi z tym guziczkiem??
Podeszłam do niego i zręcznie zapięłam od góry przedostatni guzik.
- Pod szyją nie zapinaj, bo będziesz wyglądał sztywno. Obróć się. Co tak patrzysz?? Przecież muszę zobaczyć czy dobrze leży.
Posłusznie wykonał polecenie.
- Idealnie...
- Komawo, idziemy do kasy??
- Już?? Nie chcesz żadnej bluzy??
Po chwili namysłu przyznał mi rację. Szybko znaleźliśmy odpowiednią.
- Ja zapłacę.
- Ty za siebie, a ja za siebie.
- Oj nie, płacę za nas oboje.
- Ale...
- Nie kłóć się ze mną.
- Niech Ci będzie.
- I to ja rozumiem.
Udaliśmy się do kasy, a potem coś zjeść.
-Ubrudziłeś się tu.
Wskazałam kącik ust.
- Gdzie??
- No tu...
Nie trafiał, wydawało mi się, że robił to specjalnie.
- Chodź tu, ja to zrobię.
Wzięłam chusteczkę i zrobiłam to za niego. Po chwili poczułam, że się czerwienie, gdy to dostrzegł uśmiechnął się jeszcze szerzej niż dotychczas. Odsunęłam się i lekko zażenowana tą sytuacją spuściłam wzrok.
- Późno już, odprowadzę Cię.
- Arasso.
Rozmawialiśmy przez całą drogę. Na pożegnanie pocałowałam go w policzek.
- Oh a to za co??
- Kupiłeś mi sukienkę i postawiłeś obiad.
-Muszę tak częściej robić.
Zaśmialiśmy się. Przez resztę dnia o nim myślałam. Rano znów czekała na mnie przyjaciółka, ale dzisiaj o nic nie pytała, prawie się nie odzywała. Szkoda, chciałam jej o tym odpowiedzieć. Na lekcjach tak samo, a co działo się na przerwach to nie wiem, bo spedzałam czas z nim. Kończyliśmy o innych godzinach. U mojej koleżanki dostrzegłam coś czego za nic bym się nie spodziewała. W okolicach jej nadgarstka zauważyłam zacięcia.
- ---- co to na być?!
- Co?? - zapytała zdziwiona moim nagłym wybuchem.
- Co?! To.
Wskazałam na jej rękę.
- Ah to... Tak wyszło...
- Tak wyszło?!
- Tak... Musiałam jakoś sobie ulżyć.
- Zgłupiałaś??
- Nie, po prostu to jest dla mnie trudne, a zresztą nie muszę Ci się tłumaczyć.
- Nie musisz, ale się przyjaźnimy...
- Wiem, ale to nie Twoja sprawa.
- Mwoh?? Już ja wiem co zrobię.
Wykręciłam numer do Luhana i powiedziałam mu wszystko tak żeby ona nie słyszała. Poradziłam mu żeby ją odwiedził. Następnie pożegnałam się z ----. Miałam nadzieję, że Lulu coś zaradzi, w końcu przed jej związkiem z XXXX mieli świetny kontakt. Nieważne, muszę wrócić do swoich spraw. Już miałam zacząć odrabiać lekcje gdy nagle rozdzwonił się telefon. Na wyświetlaczu widniał numer mojego obiektu westchnień, tak znałam ho już na pamięć.
- Słucham??
- Spotkamy się??
- Przecież dopiero się widzieliśmy.
- Wiem, ale chcę Ci coś powiedzieć.
- Ok, to gdzie??
- W parku przy Twoim domu za godzinę, dobrze??
- Jasne.
Rozłączyłam się i przygotowałam. Nie miałam zbytnio nastroju, ale przecież mu nie odmówie.
- Mamo wychodzę.
- Przecież niedawno wróciłaś.
- Wiem, ale coś mi wypadło. Nie wiem kiedy wrócę, pa.
Nie czekając na odpowiedź wyszłam z domu. Ledwo zdążyłam, chłopak już na mnie czekał.
- Cześć, co chciałeś mi powiedzieć??
- Bo ja chciałem spytać czy... Czy... Będziesz moją dziewczyną??
Zatkało mnie. Cały czas na to czekałam, ale gdy w końcu do tego doszło nie potrafiłam się wysłowić.
- Ne... - powiedziałam to trochę niewyraźnie.
- Mwoh??
- Zgadzam się.
Dopiero teraz pojęłam co się stało. Przytulił mnie, miałam nadzieję, że ta chwila będzie trwała wiecznie.
- I pomyśleć, że poznaliśmy się przez eyeliner - tym zdaniem przerwał nasze milczenie.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Przepraszam za moją nieobecność, ale ostatnio nie mam czasu i nastroju. Mam nadzieję, że ten scenariusz trochę Wam to wynagrodził :]
Czekaj... czekaj... czy mi się tylko wydaje czy ta przyjaciółka to ja? XD Bo wiesz.... nie chce mi się chodzić po szkole... śpie na lekcjach.... no i wiesz....no.... LUHAN! XDD
OdpowiedzUsuńMuszę rozwiać Twoje wątpliwości... Niektóre rzeczy się zgadzają, ale nie sugerowałam się nikim, więc jak chcesz to tak sobie mów, ale pamiętaj, że scenariusz był o Baekhyunie...
OdpowiedzUsuńO Jeziu *u* słodkie *u* przeczytałam to kilka razy... lubię czytać kilka razy rzeczy które mi się podobają>.< Wiem że to jest dość przeciętny komentarz;-;
OdpowiedzUsuńWażne, że jest, każdy komentarz podnosi na duchu. Miło mi, że Ci się podobało :]
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńCholera, zły przycisk i przypadkiem usunęła, przepraszam T.T ale zdążyłam przeczytać... Tak bywa jak się z telefonu wchodzi... Zawału serca?? Już mi tak nie pochlebiaj. Fajnie, że Ci się podobało
UsuńBaekhyun... *rozmarzona* ❤
OdpowiedzUsuńScenariusz fajny, chc ciekawa jestem przyjaciółki i Lulu, oraz znalazlam parę błędów, ale to chyba nic strasznego
Omoo ! *-----* . Musze częściej chodzić kupować eyeliner haha XD. Wspaniale opo ^---^
OdpowiedzUsuń